Alba infernum

8 0 0
                                    

Alba infernum 20 grudnia 2019r.

˝ Wszędzie dookoła ogień. Wybiegam ze swojego pokoju, płomienie trawią korytarze, a dym okala moje ciało. Idę przed siebie jakbym była w jakimś amoku. Po chwili znajduję się w toalecie. Dokoła mnie są kabiny na każdej z nich wisi na sznurze ciało. Są to ciała pacjentów, którzy nie zdążyli uciec. Jedno z nich przykuwa moją uwagę, ciało kobiety ono całe płonie. Spoglądam na jej twarz, skądś ją znam. To jest ta kobieta z ogrodu. Powoli zaczyna brakować mi tlenu , widzę plamy przed oczami. Upadam na usmoloną podłogę. Mrużę oczy i widzę mężczyznę jego ciało zdobią czerwone znaki, lecz to nie są tatuaże. Przypominały znaki starodawnych plemion. W jego oczach widzę coś jakby małe płomyczki nie znanego mi dotychczas ognia.
Jego ręce płoną, lecz on nie boi się tego ognia. Jakby on sam nim władał. Mężczyzna pochylił się nade mną i wziął mnie na ręce. Każdy z znaków na jego ciele płonął lekko parząc moją skórę. Zaczął szeptać «Rex rapit igneus et consumerent omne vitae in spe.»
Powtarzał to w kółko, a jego słowa rozbrzmiewały w mojej głowie. Powoli zamykałam oczy. Lecz wciąż słyszałam te słowa i czułam jak jakiś znak wypala moją skórę. Zaczęło mi brakować powietrza, zamknęłam oczy i przepadłam...˝
Otwarłam oczy miałam mieszane odczucia.
Ciągle zastanawiałam się co mówił do mnie ten mężczyzna i co ten sen ma znaczyć. Był przerażająco realny i w głębi duszy czułam, że nie przyniesie niczego dobrego. Siadłam na łóżku w przerażająco białym pokoju. Dookoła mnie tylko cisza, pustka i białe ściany. Ta izolatka doprowadza mnie do obłędu, ta cisza. To jest ten rodzaj, który przeszywa zmysły i odbiera rozum. Biel parzy w oczy, a cisza sprawia, że uszy pękają. Przebywanie w tej izolatce nie wychodzi mi na dobre skoro jestem tu 2 dni, a już słyszę głosy. W szczególności, że mam klaustrofobie. A takie pomieszczenie dla klaustrofobika jest jak piekło,z najgorszych koszmarów. Jak tak sobie myślę to zamykając mnie tu wydali na mnie najgorszy i najcięższy wyrok. Oni dobrze wiedzieli, że mam klaustrofobie i to wyniszcz mnie od środka w mgnieniu oka. Ale cóż się dziwić, że mnie tu zamknęli skoro według nich to ja zaatakowałam tamtą kobietę. Szkoda tylko, że oni tak myślą, a to nie prawda. Cokolwiek im mówię na swoją obronę to oni i tak mi nie wierzą. Uważają to za bełkot winnej psychopatki, niedoszłej morderczyni. Ale niestety cokolwiek bym nie mówiła jak bardzo bym nie kłamała, to prawda jest taka, że nie mam żadnych racjonalnych argumentów. Bo jak niby wyjaśnić to, że odłamki tej butelki czyli głównego dowodu zbrodni znalazły się pod moim materacem. Przecież nikt z zewnątrz tu nie wchodzi, a niby komu że środka zależało by na tym aby mnie wrobić. Położyłam się na łóżku i zaczęłam patrzeć w sufit. Mijały tak godziny, a ja powoli nauczyłam się rozmieszczenia każdej cholerne śrubki, kabla, dziury, szramy w tym cholernym pomieszczeniu. Ten pokój był jak cela więzienna, bez okien, bez dziennego światła. Miał podwieszany sufit, białe ściany z niewielkimi zadrapaniami, i dziurą przy włączniku światła oraz wielką żarówkę zwisającą z sufitu. Wydawała ona okropnie irytujący dźwięk, który rozbrzmiewał w mojej głowie jak hałas wydawany przez tony tuczonego szkła. Leżałam tak może z 6 godzin, a może 3 czas w tym pomieszczeniu rządził się własnymi prawami. Czyli 1 min ciągła się w nieskończoność, siedzenie tu stawało się z minuty na minutę coraz większą agonią.
W powietrzu zaczęły unosić się kłęby grafitowego dymu. Dotarły do moich nozdrzy zaczęłam się krztusić. Wstałam z łóżka i zaczęłam uderzać rękami o stalowe drzwi, ale one nawet nie drgnęły. Krzyczałam, pukałam, biłam pięściami, kopałam, ale to nic nie dało, nikt nie przyszedł, a drzwi zostały nienaruszone. Pomieszczenie zaczęło napełniać się siwym dymem, szukałam wyjścia. Zobaczyłam szyb wentylacyjny za szafką, przesunęłam ją. Zerwałam kratę wentylacyjną całą swoją siłą. Weszłam do szybu i pełzłam metalowym tunel aż do wyjścia w korytarzu. Choć przyznam, że ta cholerna klaustrofobia wcale nie ułatwiała mi tego zadania. Zaczęłam kopać kratę z całych sił, w końcu opuściła i wyleciała z hukiem na podłogę. Wyszłam w korytarzu było pełno dymu, z jednej z sal wystawały płomienie. Biegłam korytarzem przed siebie już miałam wbiegnąć na schody, gdy zobaczyłam, że stoją one całe w ogniu. Odwróciłam się i pobiegłam do szybu ewakuacyjnego. Otworzyłam go i ujrzałam płomienie, które wiją się jak węże i pochłaniają pomieszczenie. Straciłam ostatnią drogę ucieczki , nie mogę nawet wyskoczyć przez okno, bo nie dość, że się znajduje na drugim piętrze to jeszcze jak w każdym tego typu zakładzie są kraty w oknach. Odruchowo pobiegłam do toalety. Biegłam a wokół mnie wiły się płomienie i pochłaniały szpital. Mijałam ciała pacjentów, którzy nie wytrzymali stężenia dwutlenku węgla w powietrzu. Leżeli na podłodze, pewnie byli już martwi, ale żaden z ciał nie płonęło. Wbiegłam do toalety i zobaczyłam w brodziku ciało jednej z pacjentek. Ono płonęło, lecz nie to przykuło moją uwagę, a raczej jej twarz to była ta sama kobieta, którą znalazłam w ogrodzie. Nic nie stało w płomieniach oprócz jej ciała, jakby ktoś specjalnie ją podpalił. W głowie zaczęło kręcić mi się od zapachu spalającego się ciała. Upadłam na ziemię , moje ciało spotkało się z lodowatą podłogą. Oczy zamgliły się, a ja patrzyłam się na ciało w rogu pomieszczenia. Moje ciało było bezwładne, czułam się jak zbłąkana dusza w przypadkowym ciele. Zobaczyłam mężczyznę przed sobą, skądś go kojarzyłam lecz nie wiedziałam skąd. Nagle mnie olśniło to był ten sam mężczyzna, który śnił mi się od kilku dni. Nie był on ani z personelu, ani pacjentem, ani strażakiem.
Co on u robił?
Jak się tu dostał?
Kim był?
Te pytania bombardowały moją głowę. Było tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Mężczyzna wziął mnie na ręce . Zauważyłam, że jego ciało zdobią znaki, tatuaże. Moja skóra zetknęła się z gorącą niczym płomienie jego skórą.
˝Każdy z znaków na jego ciele płonął lekko parząc moją skórę.Zaczął szeptać, «Rex rapit igneus et consumerent omne vitae in spe.»
Powtarzał to w kółko, a jego słowa rozbrzmiewały w mojej głowie. Powoli zamykałam oczy. Lecz wciąż słyszałam te słowa i czułam jak jakiś znak wypala moją skórę. Zaczęło mi brakować powietrza, zamknęłam oczy i przepadłam...˝


Alba infernum - białe piekło
Rex rapit igneus et consumerent omne vitae in spe~Ognisty król porwie i pochłonie wszystkich mieszkających w nadziei

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 18, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Więzień Najskrytszych Snów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz