Kiedy opaska znalazła się na ziemi, między nimi nastała chwila ciszy. Bez słowa patrzyli sobie w oczy, po raz pierwszy, od kiedy się spotkali. Ciela zaczęła stresować ta sytuacja, tkwił w niepewności, jak zareaguje Sebastian.
- Masz śliczne oczy. - brunet w końcu się odezwał, uważnie studiując wzrokiem jego niezwykłe tęczówki.
- Są dziwne. - chłopak speszył się i podrapał po karku. - Nienormalne wręcz.
- Powiedziałbym bardziej, że nietypowe, ale ładne. - poprawił i ujął twarz nastolatka w dłonie.
Nie przestał wpatrywać się w jego oczy, robił to wręcz z większą intensywnością. Jedna z tęczówek była w kolorze niebieskim. Piękny, błękitny kolor przypominający swym odcieniem głębię oceanu zawsze był odsłonięty. Druga była fioletowa. Jej kolor można było porównać do fioletu nieba, kiedy słońce chowa się za horyzontem, tak jak oko skrywało się dotychczas za grzywką i przepaską. Razem wydawały się tworzyć jedność, która nie mogłaby istnieć oddzielnie.
Ciel spuścił wzrok, czując, że nie wytrzymuje spojrzenia bruneta. Dla niego kolor jego oczu od zawsze był przekleństwem. Rówieśnicy go wyśmiewali, jedynie rodzice przekonani byli o jego wyjątkowości, ale dwie osoby to za mało w obliczu całego świata. Nie wierzył w ich zapewnienia, że ta inność to dar. Sebastianowi też teraz nie uwierzył, bo nawet trzy osoby to zbyt mało w obliczu wszystkich innych, których spotkał na swojej drodze.
- Nienormalne. - uparł się właściciel nietypowych oczu, krzyżując ręce na piersi.
- Co mam zrobić, żebyś mi uwierzył?
- Nie przekonasz mnie. - nastolatek pokręcił szybko głową, całkowicie tego pewny.
- Cóż... Wygląda na to, że codziennie muszę mówić ci, że masz ładne oczy. - zaśmiał się, co chłopak skwitował prychnięciem.
- Nie myśl, że mnie to przekona.
- Jeszcze zobaczymy. - stwierdził cicho Sebastian, Ciel tymczasem zeskoczył z blatu i pstryknął czajnik.
Otworzył szafkę, wyjął herbatę i kubek, a potem wsypał do niego dziesięć łyżeczek cukru. Z rozczarowaniem w oczach spojrzał na pudełko z naparem, w którym zostały trzy marne saszetki. Musi upomnieć Sebastian, aby ten kupił jakąś porządną herbatę. Pochoruje się przy tej chemii.
- Nie musisz jej nosić. - powiedział mężczyzna, widząc, że Ciel po zalaniu torebki wrzątkiem sięga po przepaskę, aby znów zasłonić nielubiane oko.
- Muszę. Nawet ja nie lubię na siebie patrzeć, kiedy jej nie mam. - mruknął, sprawnym ruchem wiążąc z tyłu dwa sznurki. Fioletowa tęczówka znów była w ukryciu, czyli wszystko na swoim miejscu.
Zgarnął z blatu kubek we wzór znienawidzonych kotów i udał się do wyjścia. Pech chciał, że wpadł na framugę drzwi, co już dawno mu się nie zdarzało. Oblał się wrzątkiem, przez co syknął, upuszczając kubek.
- Cholera. - skrzywił się i wycisnął z białego materiały choć trochę wciąż parzącej wilgoci. Nie było to najprzyjemniejsze przeżycie, jednak po tym, jak został postrzelony, nie wydawało mu się to takie złe.
Kątem oka spojrzał na Sebastiana, który wzruszył ramionami, mimo to z uśmiechem na ustach. Chłopak posłał mu spojrzenie tak zirytowane, jakby jego wpadka była co najmniej winą Sebastiana, po czym szybkim krokiem opuścił kuchnię.
***
Siedziałem przy stole, bacznym spojrzeniem mierząc trójkę mężczyzn zajmujących miejsca naprzeciwko. Dwójka paliła papierosy, od których po chwili całe pomieszczenia zasnuło się mdlącym dymem. Trzeci miał przed sobą kieliszek aromatycznego, krwiście czerwonego wina. Tasował karty, na których po chwili skupiłem wzrok. Mógłbym przysiąc, że w moich oczach odbijały się zmieniające szybko symbole. Król, dama... To były jedyne karty, które umiałem rozpoznać. Czasami patrzyłem ojcu przez ramię, gdy grywał z gośćmi odwiedzającymi naszą rezydencję, stąd właśnie choć znikoma wiedza.
- Słuchaj, mały. Wyglądasz na kumatego, więc mam nadzieję, że załapiesz. W sumie lepiej dla ciebie, żebyś to pojął. - wzdrygnąłem się, słysząc szorstki głos jednego z nich. Mężczyzna od wina rozłożył przede mną karty.
Dokładnie oglądałem obrazki, jednocześnie słuchałem, co mieli mi do powiedzenia. Podświadomie wiedziałem, że to dla mnie ważne. Co za tym idzie chłonąłem wszystko co mówili, mając nadzieję, że każda informacja będzie kiedyś przydatna przy ucieczce. Bo z tego, że mnie nie wypuszczą, też podświadomie zdawałem sobie sprawę.
Nic nie rozumiałem z prezentowanych mi kart. Przecież do niedawna byłem jedynie dziesięciolatkiem, ukochanym dzieckiem rodziców. Całymi dniami bawiłem się cholernie drogimi zabawkami w cholernie drogim domu, nie przejmując się niczym. A teraz? Walczyłem o przeżycie, próbując jednocześnie nie zwariować. Gra pełna kłamstw i bólu, jaka toczyła pomiędzy mną a moimi oprawcami, wydawała się nie mieć końca.
- Zrozumiałeś? - zapytał jeden z nich, na co niepewnie pokręciłem głową. Inny chciał się odezwać, jednak ten od wina, jak się domyślałem ich szef, pokazał mu gestem, że ma milczeć.
- Zostaw, to jego sprawa. Podczas gry przekonamy się ile zczaił. - wziął od swojego kolegi papierosa i zaciągnął się, wypuszczając ze swoich płuc chmurę dymu, przez który ciężko zakaszlałem.
W tym miejscu palił każdy, więc nie miałem łatwo. Stale mdliło mnie i czułem palenie w gardle, nie mówiąc nawet o odorze najtańszych fajek. Drżałem z tych cielesnych niedogodności, a do tego doszły jeszcze nerwy, kiedy wsadzono mi w ręce karty. Z tyłu miały piękne, granatowe zdobienia, ale nie one były ważne. Ważne były figury.
Kątem oka spojrzałem na mężczyzn przede mną, którzy również trzymali w rękach karty. Próbowałem podpatrzeć od nich jakieś taktyki, co średnio mi wyszło. Wszystko, co działo się na stole było dla mnie nie do pojęcia. Wykładałem bezmyślnie karty, mając nadzieję, że w pewnym momencie mnie oświeci. Krzyknę w głowie ,,to jest to!" i ogram ich wszystkich. Tak się jednak nie stało. Powoli zostawały mi coraz gorsze karty, tymczasem moje dłonie zaczęły pocić się z nerwów. Nie wiedziałem na czym polega gra, ale nawet w wieku jedenastu lat miałem świadomość, że im więcej masz, tym lepiej na tym wychodzisz.
Po długiej rozgrywce w końcu nadszedł moment, w którym wszyscy wyłożyli karty. Tak jak podejrzewałem, moje okazały się tymi najsłabszymi. Mężczyźni zauważyli to od razu i zaczęli śmiać się pod nosem. Jeden z nich wstał i ściągnął mnie z krzesła, przytrzymując mi ręce za plecami. Na ból byłem już wtedy przygotowany, choć nie tak, aby go znieść. Bardziej wiedzieć, że nastąpi. Wyrywałem się, płakałem, krzyczałem niczym zwierzę, które tak jak i ja podświadomie wie, że nic to nie da. Z każdą nową raną, otarciem i siniakiem świat zaczął mi się coraz bardziej zamazywać przed oczami. Moje łzy wsiąkały w nasączoną krwią koszulkę, która przez pot lepiła mi się do skóry. To wtedy po raz pierwszy przyrzekłem sobie, że nigdy więcej nie przegram.
Chłopak otworzył powoli oczu i ujrzał nie sufit tamtego strasznego miejsca, a mieszkania Sebastiana. Była cicha noc, właśnie wybiła trzecia, a jego myśli gnały jak szalone. Chciał odciąć się od tamtych wspomnień i swojej pierwszej gry w pokera, ale to cały czas wracało. Ciągle będzie wracać.
Podniósł się najpierw do siadu, a potem dźwignął z łóżka, trąc oczy. Nigdy nie płakał po takich snach, ale w trakcie mu się zdarzało, tak jakby organizm podświadomie potrzebował ulżyć sobie w ten sposób.
Chłopak otarł do końca ślady rozpaczy i poszedł do sypialni swojego współlokatora. Mężczyzna nie mógł spać, tak jak wielu ludzi w porze letniej. Kiedy Ciel zjawił się przy jego łóżku, nawet nie czekał na wiadome pytanie.
- Chodź. - mruknął, robiąc mu miejsce, a potem odkrywając kołdrę.
Chłopak zajął miejsce obok i złapał bruneta za rękę tak mocno, jak nigdy. Tak jakby tonął i tylko dzięki temu mógł trzymać się na powierzchni. Sebastian tymczasem zamknął oczy i bez słowa odwzajemnił uścisk, dając jasno do zrozumienia, że nie pozwoli przepaść mu w głębinach bolesnych wspomnień.
Witam moje jelonki. Dostałam natchnienia do tej książki, więc rozdzialiki będą trochę częściej. W każdym razie zacznę powoli wyjaśniać przeszłość Ciela i Sebastiana i stosować w tym celu moje ukochane zapychacze - sny. W pierwszej osobie, bo czemu nie, skoro cała książka jest w trzeciej. Jakieś urozmaicenie. Do następnego moi kochani <3
CZYTASZ
POKER FACE || SEBACIEL
FanfictionŚwiat hazardu rządzi się swoimi prawami. Grasz, aby wygrać, choć nieraz przegrywasz. Pojęcie przegranej jest jednak obce Cielowi, który w zaledwie kilka tygodni stał się żywą legendą. Jest tak do dnia, w którym w drzwiach kasyna nie zjawia się pewie...