"Każda droga to tak naprawdę dwie drogi.
Tam i z powrotem.
Droga powrotna jest zawsze najważniejsza."
Leonie Swann -
Sprawiedliwość owiec.
Filozoficzna powieść kryminalna
Słońce niespiesznie chowało się za krwistym horyzontem powoli opuszczając swój świetlisty majestat za linię budynków parnego, gęstego od ciężkiego letniego powietrza Londynu.
Przemykający przez miasto ludzie zdawali się nie pragnąć niczego więcej niż schronienia wśród chłodnych wnętrz budynków tak dobrze odgradzających od zewnętrznego gorąca.
Gdy Hermiona Granger wraz ze swoim narzeczonym wkroczyła do eleganckiego klubu, odetchnęła z ulgą czując jak nieprzyjemna mgiełka lepkiego powietrza, która osiadła na jej odsłoniętej skórze została zmrożona magicznie schłodzonym luksusowym wnętrzem.
- Merlinie, jak cudownie... - Zadowolony pomruk Rona dobiegł do jej uszu, gdy przejechał dłonią po świeżo ogolonej skórze pod nosem ścierając z niej pot.
- Tak, tego roku lato jest naprawdę upalne. - Odparła uprzejmie i uśmiechając się delikatnie do mijanych przez siebie ludzi skierowała kroki ku postaci stojącej nieopodal.
- Hermiono, wyglądasz super! - Ginny niemal zapiała z zachwytu nad idealną prezencją najlepszej przyjaciółki, która tego wieczora z dumą nosiła jej najnowszy projekt - piękną, długą do ziemi czerwoną kreację, która błyszczała subtelnie odsłaniając kusząco trochę dekoltu i uda, bo przez niemal całą długość biegło szerokie rozcięcie.
- To twoja zasługa, Gin. - Kasztanowłosa spłoniła się skromnie. Nie potrafiła przyjmować komplementów, a przecież była zjawiskowa. Niechętnie akceptowała swoje odbicie w kryształowym zwierciadle, gdy zerknęła weń kątem oka. Nic nie mogła na to poradzić - lustra porozwieszane były niemal na każdej wolnej powierzchni miejsca, w którym się znajdowali.
Mirrors' Deep, tak przecież nazywał się ten klub. Ciekawy dobór lokalizacji na obchodzenie Piątej Rocznicy Zwycięstwa nad Voldemortem, bo tę właśnie uroczystość świętowali pod koniec czerwca od pięciu lat.
- Ja tylko stworzyłam suknię... - Ginewra wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się ukazując rząd równych białych ząbków. - Ron, byłbyś tak miły i przyniósł nam drinki? - Skierowała na brata obłędne niebieskie ślepia wobec których nawet on był bezbronny.
Mężczyzna skinął lekko głową i oddalił się wcześniej składając na policzku panny Granger czuły pocałunek. Nie mógł się powstrzymać przed takimi gestami - uwielbiał ją. No i przecież za tydzień mieli wziąć ślub. Miał do nich prawo.
Hermiona zaśmiała się cichutko pod nosem i odprowadziła go wzrokiem, pełnym ciepła i czegoś nieodgadnionego... Przyjacielskiej troski?
- Hej... - Ginny szepnęła konspiracyjnie nachylając się do przyjaciółki. - Słyszałam, że Malfoy tu jest. Ciekawe, kiedy wrócił z Francji... - Jej głos przepełniony był ciekawością i niezdrowym zainteresowaniem. Panna Weasley była okropną plotkarą.
Hermiona zamarła czując jak serce zaczyna walić jej jak oszalałe. Był tu? Po tylu latach?
Próbowała przywołać wszystkie zdolności aktorskie i za żadną cenę nie pokazać po sobie, że ta nowina zrobiła na niej jakiekolwiek wrażenie.
CZYTASZ
DRAMIONE Miniaturka - POWROTY
Fanfiction"Każda droga to tak naprawdę dwie drogi. Tam i z powrotem. Droga powrotna jest zawsze najważniejsza." Treść jak zawsze zawiera wulgaryzmy i sceny +18.