3 - Jak się poznaliście (rozpisane)

5.8K 141 104
                                    

[T/K/W] - Twój kolor włosów
[T/N] - Twoje Nazwisko
[T/I] - Twoje imię

Tony
Byłaś na konferencji Tonego Starka. Siedziałaś w swojej ciasnej i nie wygodnej spódnicy z założoną nogą na nogę i czekałaś aż te nudy się wreszcie skończą.
Ktoś tam na górze Cię najprawdopodobniej wysłuchał, bo nie minęło pięć minut i już wszyscy wybierali się do wyjścia. Ty oczywiście jeszcze miałaś zostać, żeby "pobić" się o wywiad ze Starkiem. Swoją drogą uważałaś go za zwykłą osobę i nie wiedziałaś co w nim jest takiego niezwykłego (oprócz tych jego wynalazków).
Stałaś już z około 15 innymi dziennikarzami przed drzwiami, którymi miał wyjść Pan Stark.
Tak się stało po jakichś 5 minutach. Wszyscy jak zwierzęta popychali się żeby tylko przyłożyć Tonemu mikrofon do ust i nakłonić go do wywiadu, on natomiast nikogo nie wybrał. Byłaś zawiedziona, bo nie po to tyle tam siedziałaś... Miałaś już odchodzić gdy nagle usłyszałaś:

-Pani w [T/K/W] włosach. - Lekko krzyknął Stark w twoją stronę
-J-ja?...- spytałaś nieco ciszej niż on, żeby nie zrobić z siebie przypadkiem idiotki
-Tak, Panno... - powiedział tak, żebyś mogła za niego dokończyć.
- [T/N] [T/I], dziennik MCU New York. Czy mogłabym z Panem... - nie dokończyłaś
-Oczywiście Panno [T/N], proszę za mną żebyśmy mieli trochę ciszy aby w spokoju przeprowadzić wywiad. - Położył swoją rękę na twoich plecach i lekko pchnął w stronę auta.
Weszliście obydwoje do limuzyny.
- Jestem Tony - podał Ci rękę, ty grzecznie odwajemniłaś gest gdy nagle o trzymając twoją dłoń pocałował ją.
-...- Nie zdążyłaś nic powiedzieć, gdy on Ci znowu przerwał
- Tylko proszę nie mówić do mnie "Panie Stark". - Posłał Ci lekki uśmiech

Steve
Wracałaś sobie z siłowni tak jak zawsze. Było już ciemno.. W sumie co się dziwić? Trening o 19 to był kiepski pomysł.
Stwierdziłaś, że przejdziesz sobie dzisiaj akurat tylnym wejściem do domu, które znajdowało się na tyłach bloku.
Usłyszałaś jak ktoś za Tobą podąża, ale nie zdziwiło Cię to.. często ktoś tędy przechodzi. Tym razem to nie byli tacy zwykli obywatele.
3 napakowanych dresów zagroziła Ci drogę.

-Hej mała - powiedział jeden z nich szorstkim i potężnym głosem. Czuć od niego było alkohol.
-Czego ch-chcecie? - Spytałaś jąkając się przy tym
-Tylko jednej malutkiej rzeczy.. Tego naszyjnika, który zwisa z twoje kruchutkiej szyjki - zaśmiał się lekko
-NIE! To jest pamiątka po mojej babci, jedyna jaką mam! - krzyknęłaś - POMOCY!!! - w tym momencie pożałowałaś swojego czynu. Jeden z mężczyzn mocno uderzył Cię w twarz, a drugi złapał Cię za nadgarstek bardzo mocno.
-Oddawaj naszyjnik mała idiotko, albo pożałujesz jeszcze bardziej niż teraz! - Wrzasnął z wściekłości.
Nie wiesz co by się stało gdyby nie to, że ktoś wtedy stał za tym napakowanym mężczyzną.
Ten ktoś poklepał dresa w ramię, ten się odwrócił i najprawdopodobniej bardzo mocno oberwał pięścią w twarz, bo nim się obejrzałaś osiłek leżał na ziemi nieprzytomny. 2 innych siłaczy uciekło jak zobaczyli twarz twojego obrońcy.
-Hej! Nic Ci się nie stało? Możesz wstać? - Blondyn chwycił Cię delikatnie i wziął na ręce.
-Nic mi nie jest.. Chyba- powiedziałaś poczym delikatnie dotknęłaś swojej głowy z której lekko leciała krew.
-Zabiorę Cię do szpitala.. - Mówił zaniepokojony mężczyzna
-Nie! Nie trzeba.. Mieszkam tu nie daleko..- wskazałaś na blok - mogę pójść sam..- przerwano Ci
-Nie ma takiej opcji - powiedział stanowczo blondyn

                                         *
Leżałaś już na swojej kanapie. Nieznajomy przyniósł apteczkę i opatrzył Ci ranę.

-Dziękuję Ci..- chciałaś żeby dokończył
-Steve. Steve Rogers - uśmiechnął się lekko przekładając wacik higieniczny do twojej rany.
-Ja jestem [T/I] [T/N] - odwzajemniłaś uśmiech

⚫| Marvel Preferencje |⚫ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz