Wstałam dość wcześnie o dziwo. Jest dopiero szósta rano, ale nic dziwnego poszłam spać naprawdę wcześnie. Wczoraj była zaledwie dwudziesta. I tak spałam długo, całe dziesięć godzin. Od razu wstaje i ruszam w stronę szafy. Biorę czarne spodnie, tego samego koloru bluzkę na ramiączkach z nadrukiem logo zespołu The Rolings Stones. Dzisiaj będę rokówną. Idę szybko na dół. Nie chce budzić dziewczyn tak wcześnie prysznicem. Kat ma dzisiaj na popołudnie, a Vic ma na ósmą ale ona się wyszykuje w piętnaście minut więc bez sensu budzić jej dwie godziny wcześniej. Postanowiłam zjeść płatki z mlekiem. Mleko na zimno oczywiście. Nie oszukujmy sie jestem zbyt leniwa na podgrzanie tego wybitnego dania. Biorę miskę i siadam przy blacie przeglądając telefon. Nagle słyszę odgłos motoru. Widzę Harr'ego, patrze na niego i to naprawdę długo. Na tyle długo, żeby on zdążył się odwrócić i odwzajemnić patrzenie na moją osobę. Patrzymy na siebie dłuższą chwilę aż do bruneta podszedł Luke i spojrzał na co z takim zainteresowaniem patrzy jego brat. Macha mi uśmiechnięty od ucha do ucha. Harry popycha go w stronę domu, a ja idę usiąść gdzieś indziej, kiedy widzę, z jaką pogardą patrzy na mnie brunet. Nie chce, żebym miała cokolwiek wspólnego z jego bratem lub jakby miał mnie zabić. Nie zna mnie, a ocenia pod wpływem chwili. Mimo wszystko, jednego mu nie można zarzucić. Jest piekielnie przystojny. Mega naprawdę, nie sugeruje, że Luke nie jest. Oby dwoje są zabójczymi ciachami. Sama nie wiem co ja mam w głowie. Jedząc płatki z zimnym mlekiem myślę o tym jak bardzo przystojnij są moi sąsiedzi. To normalne przecież, że dziewczyna w wieku 18 lat myśli o dwóch chłopakach. Kończę płatki i zanoszę miskę do zlewu. Jest nadal wcześnie więc postanawiam zrobić coś z twarzą. Zastanawiam się pomiędzy lekkim makijażem a ostrym make-up'em typowej pankówy. Chyba zrobię siebie kreski i krwisto-czerwone usta. Idę do pokoju i siadam przy mojej toaletce. Maluje się na spokojnie, estetycznie. Przynajmniej się staram. Nie jestem jakąś światowej sławy wizażystką. Dajnie by było ale nie jest. Takie szkolenie jest bardzo drogie więc nie stać mnie na to niestety. Zaraz siódma. Ciekawe czy Luke będzie w szkole. Kurde rozmawiałam z nim dwa razy, a czuje jakbym go znała kilka lat. Jest taki uroczy... Znowu rozmyślam o moim sąsiedzie. Ze mną naprawdę jest coś nie tak. Muszę iść obudzić Vic. Kat dam spokój niech odpocznie po wczorajszej libacji.
- Victoria - Pukam do drzwi po czym wychylam głowę zza drzwi. Mała jak zwykle siedzi już na łóżku i ubiera bluzkę.
- Ja już! - Odwraca się do mnie uśmiechnięta mała zaraza. Kiwam głową, że rozumiem.
- Zejdź cichutko na dół. Trzeba... - Spojrzałam w okno Vic i zobaczyłam Harr'ego. Właśnie wyszedł spod prysznica. Jest w samym ręczniku aż zaniemówiłam na ten widok. Jest umięśniony, do tego ma ręce i klatkę w tatuażach. Na torsie ma dwa ptaki, a na brzuchu wielkiego motyla. Harry podnosi nagle głowę i zerka prosto w moje oczy. W popłochu próbuje udawać, że na niego nie patrzyłam. Odwracam wzrok - Vic, trzeba zjeść śniadanie. Zejdź na dół i zjedz go... Tfu je! Zjedz je! - Odwracam się napięcie i wychodzę z pokoju. Idę do siebie do pokoju. W mojej głowie nadal mam w pół nagiego Styles'a. Jezus Maria. Okey może jest chamem ale Jezu. Jak on to zrobił. Jak wchodzę do pokoju i niestety w oknie nie mam takiego widoku jak u Victorii. Szkoda. Kładę się na łóżko i zaczynam przeglądać fb, insta, wysyłam dni na snapie. Mam naprawdę jeszcze czas więc chce go kreatywnie spędzić. Pięćdziesiąt minut to chyba dużo. Dwadzieścia na dojazd do szkoły. Czyli trzydzieści minut wolnego. Idę w stronę okna gdzie obok stoi moje pianino. Siadam przy nim i zaczynam grać jedną z piosenek, które napisałam:
~ Boże, trzymaj moją głowę ponad wodę. Nie pozwól mi utonąć, jest coraz trudniej. Spotkam się z Tobą przy ołtarzu, gdzie wpadnę na kolana. Boże, trzymaj moją głowę ponad wodą. Na dnie tracę oddech. Przyjdź i mnie uratuj, będę czekać. Jestem zbyt młoda by zasnąć!* ~
Nadal pamiętam jak pisałam tą piosenkę. Miesiąc po śmierci rodziców. Wypadałoby kiedyś ją dokończyć. Teraz jak o tym myślę, to byłam na tyle załamana, że nie miałam głowy, żeby ją pisać. W sumie to z wiadomych powodów. Odchodzę od pianina i idę w stronę biurka. Napisze kartkę do Luka, gdyby nie było go dzisiaj w szkole. W końcu mamy iść na pizze po zajęciach. Chyba mnie nie oleje. Chociaż patrząc na to, że całą noc był poza domem to raczej nie powinnam się dziwić.
,,Luke kończę zajęcia o 14:30. Jeżeli dasz rade to przyjdź po szkole. Pamiętaj, że idziemy na pizze Słodziaku".
Powinnam napisać ,,Słodziaku"? Nie jest to zbyt... Natarczywe? A może jednak? On mnie cały czas nazywa per piękna. Co jest mega urocze, bo nikt mnie tak nigdy nie nazywał. Raz się żyje. Najwyżej zostanę upokorzona na maksa ale trudno. Zginam kartkę i przyklejam na okno, na taśmę oczywiście. Która godzina? Siódma, trzydzieści czyli dziesięć minut do wyjścia. Biorę swoją torbę, zeszyty, piórnik i zeszyt z piosenkami.
- Victoria! - Krzyczę i wychodzę z pokoju.
- Na dole! - Słyszę młodą zarazę. Idę w stronę jej głosu.
- Mała zaraz wychodzimy na autobus - Mówię do małolaty. Ta bierze swój czerwono-różowo-fioletowy plecak. Ja lecę od razu do przedpokoju. Biorę swoje glany. Skoro dzisiaj jedziemy z punkową dziewczyną to na 100%. Zakładam glany. Teraz ramoneska i lecimy - Vic! Idziemy! - Widzę jak mała biegnie do mnie. Biorę klucze i z nią wychodzę. Po drodze na przystanek zerkam przy okazji na drugą stronę płotu. Widzę jak Harry wyprowadza motor. Od razu zaczynam myśleć o dwóch ptakach na jego klatce. Mam przed oczami jego e tym ręczniku. Co za widok. Nadal mam mu za złe, co prawda, że mnie prawie przejechał ale cóż nie zmienię tego już. Odwracam wzrok i idę dalej. Kątem oka widzę, że Styles patrzy na mnie z pogardą. Nadal nie rozumiem dlaczego on mnie aż tak nie lubi. Nic mu nie zrobiłam. Eh, żyćko. Widzę z przystanku jak Harry wyjeżdża ze swojego podjazdu. Zaraz za nim jedzie autobus. Na szczęście. Wsiadam do pojazdu i zajmuje moje miejsce standardowe. Zawsze o dziwo jest wolne. Może dlatego, że jest rano. To by było logiczne - Dobra, pamiętaj dzisiaj po ciebie nie przyjadę. Wsiadasz w autobus i od razu do domku, zrozumiano? Victoria kiwa głową. I regułka again. Całus. W głowę i wysiadka. Patrze, po pojeździe i widzę moją kochaną blond czuprynę i nadal ten sam uśmiech.
- Lilusio! - Niall drze się na cały autobus.
- Niallusio! - Robię to samo co on. Przytulam grubaska i daje mu całusa w polik. Siada obok mnie, ja się do niego przytulam i zaczynamy rozmawiać o wszystkim, i o niczym.
- Zaraz wysiadka skarbie - Mówi przytulony do mnie blondyn.
- Tak wiem, ale wygodnie mi mimo wszystko.
- Skarbie, gdyby nie szkoła to byśmy tym autobusem jeździli cały dzień. Lecz niestety. - Niall wstaje ze swojego miejsca i podaje mi rękę, żebym mogła wstać, skorzystam z jego pomocy - Zajęcia nas wołają - Autobus staje, a my wysiadamy z pojazdu kierując się do budynku tortur....
--------------------------------------------------------
* - Avril Lavigne - Head above water
Wiem, że rozdział nudny ale zaufajcie mi to wstęp do czegoś fajnego :3 Rozdziały nie są co dwa dni bo staram się udostępniać np.: 5 jak będę kończyć pisać 7. Chce pisać z wyprzedzeniem. Fajnie by też było, gdybyście dali coś znać po sobie. Dobranoc :D
CZYTASZ
Boys next door
Historia CortaLilith Clers jest osiemnastolatką, która po starcie rodziców mieszka wraz z młodszą siostrą i ciocią. Jej życie przebiega normalnie, ma przyjaciół, dobre oceny. Wszystko się zmienia w momencie, kiedy dom obok niej przeprowadza się rodzeństwo, dwaj...