Pov Rye
- Nie prawda - odpowiada słabo Andy. Porusza się szukając wygodniejszej pozycji. Spoglądam na ciało leżące na drugim końcu, któremu również przygląda się Mikey. Z racji, że ciało jest świeże, a Andy był nieprzytomny wnioskuję, że go nie widział. Miałem nadzieję, że tak zostanie chociaż do przyjazdu karetki lecz gdy o tym pomyślałem jego wzrok powędrował właśnie w stronę faceta. - On...On nie żyje? - spytał wskazując ciało leżące w kałuży krwi. - Spokojnie - mówię unikając odpowiedzi na jego pytanie. Dodatkowy stres może mu tylko zaszkodzić. - Rye - wypowiada moje imię a ja już wiem, że muszę odpowiedzieć. - Tak, on nie żyje - spoglądam na jego twarz, na której wymalowany jest strach.
Przytulam go a on pierwszy raz od dawna również mnie obejmuje. Jest tu strasznie zimno. Nie wiem jak Andy wytrzymywał tą temperaturę. - Wyjdę po nich - Mówi Mikey około trzy minuty przed zaplanowanym przyjazdem. kieruje się w głąb korytarza. - Dziękuję - mówi Andy chowając twarz w moje ramię. Gdy mam mu odpowiedzieć dłoń, którą mnie obejmował opadła bezwładnie na moje udo.
- Andy? - patrzę na jego twarz. Ma zamknięte oczy. Znowu stracił przytomność.Odsuwam się i zdejmuję koszulkę, którą odrazu rozkładam na betonowej posadce. Delikatnie kładę blondyna na podłodze poprawiając koszulkę pod jego głową. Sprawdzam czy oddycha. Na szczęście tak. - Cobban długo jeszcze!? - krzyczę jednak nie otrzymuję odpowiedzi. Układam blondyna w pozycji bocznej ustalonej zabierając na chwilę bluzę, którą wcześniej przykryłem Andiego. Gdy mam go z powrotem okryć do pomieszczenia wchodzi Mikey z ratownikami medycznymi. - Proszę się odsunąć - mówi mężczyzna w średnim wieku. Odrazu to robię aby ułatwić im pracę. Nie ukrywam łzy cisnęły mi się do oczu. Po moim ciele przeszły dreszcze.
Mikey zdejmuje swoją bluzę i mi ją podaje. Zakładam ją szybko po czym wtulam się w niego. - Co z tamtym? - pyta ten sam mężczyzna, który przed chwilą prosił o miejsce. Nieco młodszy ratownik sprawdza puls u leżącego bandziora. - Nie żyje - stwierdza i podchodzi z drugiej strony do Andiego. Starszy podwija rękaw bluzy mojego aniołka i zakłada kroplówkę. Odsunąłem się od Cobbana i obserwowałem pracę ratowników. Czułem, że zaraz mi też będzie potrzebna pomoc.
- Zabieramy go - odzywa się młodszy wstając po deskę. - Jak się nazywacie? - pytają przekładając Andiego na nosze. - Ja Ryan a to Mikey - starszy kiwa głową. - Ryan pomożesz mi go nieść, a ty Mikey pomożesz Marcusowi zabrać wszystkie torby. - przez chwilę wątpię czy dam radę. Jednak gdy stawką jest życie Andysia dostaję pożądanego kopa energii.
Gdy Mikey z Marcusem zaczęli pakować torby mężczyzna, któremu miałem pomóc przywołuje mnie ręką. Szybkim krokiem podchodzę do niego. Tłumaczy mi jak złapać deskę i jak ją nieść aby nic się nie stało. Po chwili teoria zamienia się w praktykę. Wnosimy Andiego po schodach. - Jak nazywa się poszkodowany? - pyta pokonując ostatni stopień schodów. - Andrew. Andrew Fowler - odpowiadam patrząc na bladą twarz niesionego blondyna. - Powie mi pan co z nim? - pytam kierując wzrok prosto w opaloną twarz faceta. - Jaki pan? Mów mi Leo - kiwam głową na znak, że rozumiem. - Twój przyjaciel jest mocno wychłodzony i stracił sporo krwi. Dobrze, że go okryłeś - mówi a ja analizuję każde słowo. - Twój kolega mówił, że Andrew był przytomny gdy wychodził po nas z piwnicy. - Tak to prawda - potwierdziłem na co delikatnie się uśmiechną. - Miałeś dużo szczęścia, że trafiłeś na ten moment. - Docieramy do karetki. Marcus otwiera drzwi i wytacza łóżko tuż przed nas. Delikatnie przekładają na nie blondyna. - Mogę jechać z wami? - pytam na co obaj pokiwali przecząco głowami. - Niestety - mówi Leo - Możecie jechać za nami - zamkną drzwi i wszedł do pojazdu od strony kierowcy. Marcus został z Andym podpinając go do przeróżnych maszyn. Chwilę później zjawiła się policja. Mogliśmy jechać do domu. Siedząc w aucie rozpracowywałem słowa ratownika. Co oznacza, że miałem szczęście?
Witam moi kochani❤️
Jak mija dzionek?
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.
Zobaczymy się pod następnym?
Dzięki za uwagę💗
Bye
CZYTASZ
Zdążyć przed końcem |Randy| Zakończone
FanfictionHistoria ta opowiada o młodym chłopaku, któremu pomimo młodego wieku zostało naprawdę mało czasu. Niecały rok na nacieszenie się życiem na ziemi. Z każdym kolejnym dniem traci chęci. Co się stanie gdy w życiu Andy'ego pojawi się tajemniczy Rye? Jak...