27. Ciąża spożywcza

246 10 3
                                    

Wbiegłam po schodach na górę, żeby móc się szybko przebrać, zamówić taksówkę i jechać do firmy. Tylko tyle miałam w planie, nic więcej. Chciałam pokazać Liamowi, że też tak potrafię. Miałam nadzieję, że się jakoś tym przejmie, albo cokolwiek, ale on nawet na te głupie schody nie wszedł za mną. 

- Pośpiesz się to cię podwiozę - usłyszałam jego krzyk z dołu i zmarszczyłam brwi 

- Nie martw się zamówiłam taksówkę, bo przecież dajesz mi pieniądze na życie w luksusie - opowiedziałam chamsko jak bym miałam 17 lat, ale chwila tego wymagała. W ogóle go nie rozumiałam, zamiast się przejąć tym, że jego żona, czyli ja jestem na niego zła za to, że prawie nigdy nie mówi mi gdzie idzie, z kim, na ile i po co, to jeszcze nie ma sumienia i jemu jest wszystko obojętne. 

Jego zachowanie nie tyle co mnie denerwuje, a po prostu wywołuje zażenowanie. Jest ode mnie starszy dwa lata, jest w sumie przed trzydziestką, a zachowuje się gorzej od rozpieszczonego dwunastolatka, który myśli, że będzie miał wszystko po swojej myśli. Myśli, że każdy będzie robił to czego zapragnie? Już nie ze mną te numery. Poczułam ciepłą rękę na ramieniu, bo ubrałam sukienkę bez ramiączek w kolorze czerni. 

- Gdzie byłaś całą noc? Albo lepiej z kim? - zapytał dość twardo 

- Gdzie podziewasz się od ostatnich trzech lat? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie strzepując jego rękę z swojego ciała. Nie pasowała tam. Z komody wyciągnęłam podpaskę i poszłam ją zmienić 

- Masz okres? - wydał się radośniejszy 

- Co? A tak skarbie nie martw się nie jestem w ciąży - wyszłam z łazienki sztucznie się uśmiechając 

- No nie odbieraj tego w ten sposób, nie miałem tego na myśli - wyszedł za mną z pokoju, z korytarza zabrałam swoją białą torbę i wpakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy - myślałem, że dziś spędzimy razem wieczór - no i tym mnie zatrzymał ... - myślałem, że poleżymy na huśtawce i popatrzymy w gwiazdy jak pięć lat temu - odwróciłam się w jego stronę jak dziecko, które usłyszało, że dostanie lizaka 

- Żartujesz prawda? - podszedł do mnie łapiąc mnie za dłonie, na które od razu popatrzyłam 

- Myślałem, że ci tego brakuje, a w sumie dawno tak nie robiliśmy i trochę mogę za tym tęsknić, prawda? - zadał pytanie retoryczne - taksówka podjechała, wracasz dziś na noc, czy ? - wywrócił oczami 

- Wrócę - uśmiechnęłam się lekko co odwzajemnił. Wyszłam z willi i wsiadłam do taksówki podając adres docelowy firmy kierowcy. Wyciągnęłam telefon widząc powiadomienie.

Harry: Miłego dnia skarbie 

Uśmiechnęłam się, bo było to dość słodkie i kochane. Z jednej strony Harry, który jest teraz po prostu cudowny, a z drugiej Liam, który chce odbudować naszą relację... 

Rossie w co ty się wpakowałaś ... Na samą myśli zrobiło mi się źle, a dobry humor prysł szybciej niż się pojawił. 

Me: Wzajemnie 

★★★

W pracy jak w sumie zawsze nic się nie działo. Mam dobrze wyszkolonych pracowników, który idealnie obchodzą się z klientem. Moja prawa ręka - Ana w firmie może się wydawać, że robi nawet więcej niż ja. Jest dla mnie drugą najlepszą przyjaciółką, a nie tylko pracownicą. Często w porze na lunch wychodzimy razem na kawę - tak było i tym razem. Weszliśmy do jednej z pobliskich kawiarni zamówić małe late i ciasto. Rozmowa się kleiła i dobrze układała do czasu kiedy nie zobaczyłam, że do kawiarenki wchodzi Violetta, nie było to bardzo dziwne gdyby nie widoczny ciążowy brzuch. Ana to zauważyła więc dyskretnie popatrzyła w tamtym kierunku. 

- Nie ma mowy, żeby to się teraz stało... Wygląda na szósty miesiąc - powiedziała - wiem, bo mam trójkę dzieci - westchnęła 

- Co by tu sama robiła? - zapytałam bardziej siebie niż szatynki 

Po sekundzie Violetta odwróciła się w naszą stronę, więc z Aną udawaliśmy, ze się na nią nie patrzyliśmy tylko szukaliśmy kelnera, który podszedł do nas chwilę później pytając czy chcemy dokładkę ciasta. Ana była gotowa do wyjścia, bo czas przerwy dobiegał końca, ale ją zatrzymałam. 

- Przecież cie nie zwolnię - zaśmiałam się ciszej - poprosimy tą dokładkę - kelner skinął głową i zniknął - na pewno na kogoś czeka 

- Ross, skarbie jak czeka to na pewno nie na Liama - podsumowała i miała rację chwilę później do lokalu wszedł nie wysoki, ale było widać, że bogaty blondyn, z którym też się przywitała - dobra zobaczyłaś, to chodź już

- Dobra, już chodź marudo... - jęknęłam niezadowolona, zostawiliśmy pieniądze na stole i zabraliśmy resztki ciasta. Przechodząc koło Violetty usłyszałam 

- Niech pani pozdrowi pana Payne - zaśmiała się sztucznie, ale nie chciałam robić już przedstawienia, popatrzyłam w jej stronę, trzymała się za brzuszek ... 

★★★

- Wróciłam - krzyknęłam będąc już w domu - mama dzwoniła i powiedziała, że zostawiła u nas kolczyki trzeba je jutro wysłać - nikt mi nie odpowiedział, byłam gotowa na to, że nie ma go w domu.  Z ogrodu jednak widziałam światło, weszłam na taras i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. 

Nasza altanka, którą rzadko używamy, była pięknie udekorowana. Na około jej ścian powiewał biały delikatny materiał, na którym przyczepione były światełka w kolorze złotym. Podeszłam bliżej i zobaczyłam materace na drewnianej podłodze, obok poduszki, jedzenie, czerwone wino. Było jak z bajki, za sobą poczułam zimny tors chłopaka, który przytulił mnie od tyłu. 

- Podoba ci się? - zapytał odwracając mnie do siebie, nie zdążyłam nic powiedzieć, bo jego usta wylądowały na moich 


886//słów

Szansa Na Miłość  ||H.S ✓✓✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz