Słoneczne promienie wygrzewały i tak już opaloną skórę blondynki. Siedziała leniwie na trawie spoglądając przed siebie i podziwiając cudowne widoki. Każdy wdech był dla jej płuc rozkoszą. Czyste powietrze, w którym można było wyczuć zapach kwiatów sprawiało, że dziewczynka na nowo chciała zacząć żyć. Cisza i spokój, które ją otaczały były czymś nieznanym dla Gabrielle. Zapomniała jak to jest czuć się bezpieczną. Bezpieczeństwo, jak to słowo pięknie brzmi. Oznacza stan, który daje poczucie pewności, gwarancje jego zachowania oraz szanse na doskonalenie. Tego wszystkiego tak bardzo brakowało piętnastoletniej dziewczynie, a jednak udało się. Tylko czy na długo?
- Gab - nastolatka wróciła do teraźniejszości po usłyszeniu swojego imienia.
Tuż po chwili poczuła, że ktoś kładzie rękę na jej ramieniu. Nie musiała się odwracać, by wiedzieć kto tego dokonał. Mieszkała sama ze starszym bratem, w dodatku tylko James zdrabniała jej imię w ten sposób, co doprowadzało dziewczynę do białej gorączki.
- Prosiłam Cię, abyś tak do mnie nie mówił - jej melodyjny śmiech był uspakajający dla każdego. Niebieskooka miała w sobie jakąś magiczną aurę, która potrafiła zdziałać najróżniejsze cuda. Była po prostu dobra, tego nauczyła ją matka. Potrafiła wysłuchać każdego i zawsze służyć mu dobrą radą. Ona nigdy nie była na pierwszym miejscu. Najpierw liczyli się inni, co często ją gubiło. Nie każdy miał dobre serce, nie każdy chciał życzyć drugiej osobie jak najlepiej, może właśnie dlatego Gabrielle tyle razy zawiodła się na człowieku, odkrywając jego prawdziwą twarz. Jednakże nawet to nie zmieniło jej nastawienia do życia. Dalej będzie pomagała innym i cieszyła się z każdej nawet najmniejszej chwili w swoim życiu. Nawet w złych momentach można zauważyć pewne pozytywy. W końcu nic nie dzieje się bez przypadku.
- Wiem, ale ty i tak zdajesz sobie sprawę, że nie przestanę. W końcu mam tylko jedną młodszą siostrzyczkę, do której mogę tak mówić - uśmiechnął się, czochrając starannie ułożone włosy dziewczynki
- James! - pisnęła - Zniszczyłeś mi fryzurę - dodała z lekka obrażona - Tak się nad nią starałam
- Czekasz na kogoś, że tak bardzo przejmujesz się swoim wyglądem? - zapytał siadając na trawie obok siostry
- Nie - odpowiedziała szybko - Ale tak sobie pomyślałam, oczywiście jeśli wyrazisz zgodę - sprostowała szybko, patrząc na swojego brata
- Zgodę na? - przerwał James, a z jego oczu mogła wyczytać iż zmartwił się na chwilę, tak jakby bał się o nią
- No wiesz, nikogo tutaj nie znam. Niedługo zaczyna się szkoła, a jednak chciałabym do tego czasu mieć u swojego boku jakąś koleżankę, która mogłaby mi pomóc przejść przez te pierwsze dni. Zawsze jest wtedy raźniej niż iść do nowego miejsca samemu. A więc chciałam się zapytać czy mogłabym trochę przejść się po okolicy, zorientować się kto gdzie mieszka i co się gdzie znajduje? - uśmiechnęła się niewinne, gdyż wiedziała iż James ma do tego słabość.
- A co jak się zgubisz? Sama stwierdziłaś, że nie wiesz co i gdzie się znajduje
- Nie pójdę daleko, a w razie jakiegokolwiek problemu zapytam kogoś o drogę - zapewniła - To jak, zgadzasz się?
Przez chwilę panowała między nimi cisza. Wzrok James'a był skierowany w przestrzeń przed nimi, a jego brwi lekko się zmarszczyły, tak jakby się nad czymś zastanawiał.
- Zgoda - odpowiedział
Uśmiech na twarzy blondynki jeszcze się powiększył będąc teraz prawie od ucha do ucha. Rzuciła się swojemu bratu w ramiona mocno go przytulając.
CZYTASZ
s w e e t e n e r |Gilbert Blythe|
FanfictionCzy życie zawsze wygląda tak jakbyśmy tego chcieli? Czy nasza droga zawsze jest lekka i przyjemna, usłana różami? Czy wszystko kończy się szczęśliwie? Gabrielle Adams przyjeżdża wraz ze starszym bratem do Avonlea. Rodzeństwo chce zapomnieć o demonac...