Życiodajny prezent

13 1 0
                                    


   Historia zaczyna się w samym centrum wielkiego miasta, w szpitalu o nazwie "Druga szansa". Główna bohaterka zapewne chciałaby ją dostać, jednak dla niej, powrót do sprawności nic by nie zmienił. Nazywa się Anastazja Kirin i jest to dziewczyna pozbawiona nadziei na przyszłość. Podkreślam, że tak jak lekarze, tak i ona nie ma już żadnych nadziei. Jest sierotą a jej ciotka nie ma w interesach dawać jej swojej, w końcu jeśli ten gówniarz przepadnie, dostanie wszystko to, co należało do jej siostry, a jej matki. Ale o śmierci jej rodziców napiszę kiedy indziej, w końcu teraz nic nie ma znaczenia.

Anastazja leży na szpitalnym łóżku od dobrych kilku dni. Są obok niej jeszcze dwa takie łóżka, ale pacjenci, którzy tam byli, dostali tę "drugą szansę". Wcześniej miała przynajmniej co robić, cieszył ją fakt, że ktoś inny może liczyć na rodzinę, w przeciwieństwie do niej. Pielęgniarka zapomniała zamknąć okno, przez co do sali wlatuje ciepły wiaterek, który powoduje, że białe zasłony, z pięknymi kwiatkami jako nadruk, skocznie tańczą.  Wpierw pomyślała, że wykonują taniec żałobny, taki ostatni prezent od złego losu, towarzyszącego przez cały okres jej życia. Później stwierdziła, że nawet rzeczy nie są dla niej takie dobre. Próbowała oderwać wzrok od kuszącego pejzażu licznych budynków i gór za nimi. Nie chciała za tym tęsknić. Jej stan psychiczny nie pozwalał na łzy, nie mogła się nawet ruszyć przez chorobę. Przez myśli przebrnęły jej dogadzania lekarzy. Na pierwszy rzut oka byli mili, ale to tylko z przykrości i z ich nie mocy. Nie chciała, żeby jakakolwiek istota żywa współczuła jej, a przez co traciła swój cenny czas. Chociaż nigdy nie była znawcą ludzkich relacji i uczuć, śmiertelny wypadek rodziców, tylko to spotęgował, tak jakby nadpisał się w kartce z pamiętniczka, zniszczył nie tylko tamten początkowy wpis a także całe pozostałe życie. Do sali przyszła pielęgniarka zaangażowana w pomoc dziewczynce. Przyniosła jej obiad, zazwyczaj jest on ubogi, ale jako, że to kobieta z wielkim sercem, poprosiła o "lepszą" porcję, dla małej. Jedzenie wyłożyła na szafce obok jej łóżka, następnie usiadła przy niej i wcześniej nabierając zupy na łyżkę, przyłożyła jej ją do twarzy. Anastazja nie miała ani siły, ani ochoty na wymiganie się od posiłku. Zjadła więc ten "ostatni" posiłek.

- D-dziękuję... - Z trudem wypowiedziała słowa, ale poczuła, że musi to zrobić, to jedyne jak może spłacić dług.

- Nie musisz dziękować, maleńka. - Uśmiech tej dobrej kobiety był niepowtarzalnie szczery, tak bardzo, że był w stanie nakłonić pacjentkę do odwzajemnienia uśmiechu. Dawno nie przybierała innej miny, niż tej przygnębionej.

W końcu pielęgniarka opuściła ją i zamknęła nerwowo drzwi za sobą. Płakała. Pytała się Boga, dlaczego niewinne dziecko musi opuścić świat żywych. Podbiegła do lekarza, który zajmował się dziewczynką.

- Proszę powiedzieć mi, że pojawił się ktoś kto jest w stanie jej pomóc! Nie wiele potrzeba! - Zapytała z nadzieją na dobre informacje, mężczyznę.

- Proszę się uspokoić. Ja też się martwię losem tej małej pacjentki, ale nic nie przyszło. - Bezskutecznie usiłował ją uspokoić, jednak brak możliwości ocalenia jej nie poprawił sytuacji.

- A co z jej ciotką, czy ta popieprzona kobieta nie ma serca?! Przecież mogłaby się zgodzić na przeszczep!

- Cóż, to możliwe, aczkolwiek, nagle wyjechała, nie podważam jej słów o wyjeździe służbowym, więc niech pani też nie docieka. - Lekarz skłamał. Rzecz jasna, że również martwi się o swoją pacjentkę, ale bez zgody jej ciotki, nic nie da się zrobić.

- Co za wredna baba, bez serca. Kiedy ją tylko spotkam, natychmiastowo ją utłukę! - Z natury spokojna kobieta, nie wytrzymała emocji i wykrzyczała to na cały szpital.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 04, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Życie, które Ci dałem.Where stories live. Discover now