Rozdział II

11 2 1
                                    

Nie ukrywam, że bałam się tego stworzenia, zresztą nie tylko ja. Ciotka wskoczyła na kolana wuja i razem zaczęli wrzeszczeć. Rozejrzałam się gdzie zniknął mój przybrany przyszły mąż i pomimo sytuacji w jakiej się znalazłam parsknęłam śmiechem. Harry popatrzył na mnie jak na wariatkę, a ja palcem wskazałam na Dudleya, który schował głowę pod dywan. Harry też się roześmiał.

-Em jak Ty to robisz, że nawet w takiej sytuacji potrafisz się śmiać?- zapytał uśmiechnięty.

-Może to dzięki Tobie Harry.- powiedziałam, a zaraz po mnie odezwał się olbrzym.

-Zrobiłby kto kubek herbatki, co? Przeleciałem kawał świata. Nie było lekko...- olbrzym podszedł do kanapy odpychając przy tym Dudleya.- Suń się, grubasie.- powiedział łagodnie,a Dudley tylko zakwiczał jak świnka i uciekł do matki.- No i są moi Potterowie!- rzekł olbrzym, a w jego oczach widać było radość.-Kiedy was ostatni raz widziałem byliście jeszcze niemowlakami. Wyglądacie całkiem jak wasi rodzice! Kto by pomyślał.- zaśmiał się i gestem ręki wskazał byśmy usiedli obok niego.

Wuj Vernon widocznie nie był zadowolony z niespodziewanego gościa.- Żądam, aby pan się stad wyniósł! Natychmiast! To włamanie i najście!

-Och, przymknij się, Dursley, ty wielka śliwko w occie.- powiedział nieznajomy.- Tak czy owak dzieci, mam coś dla was. To bardzo ważne!- olbrzym zaczął grzebać w naprawdę wielu kieszeniach swojego płaszcza, aż w końcu znalazł dwie pomięte, żółtawe koperty.

-Ale chwila, kim pan jest?- zapytałam zmieszana.

-Cholibka, przecież ja się nie przedstawiłem. Rubeus Hagrid, strażnik kluczy i gajowy w Hogwarcie.- olbrzym potrząsnął naszymi dłońmi w geście powitania, po czym odwrócił się do tyłu.- Dursley, to jak będzie ta herbatka?- mówił zacierając dłonie.- Co prawda nie odmówiłbym chlapnięcia czegoś mocniejszego, jeśli macie.- zaśmiał się, a później jego wzrok padł na pusty kominek, olbrzym nachylił się nad nim, a gdy po chwili odsunął, w kominku huczał wielki ogień. Hagrid z powrotem usiadł na kanapie i odchrząknął.

-Przepraszam, ale tak naprawdę, to nie mam pojęcia, kim pan jest.- pozwolił sobie zauważyć Harry.

-Mówcie mi Hagrid- powiedział.- Każdy mi tak mówi. Jak już wspomniałem jestem klucznikiem w Hogwarcie. Co to Hogwart to chyba wiecie, nie

-Ee... no niezupełnie.- wyznałam.

Hagridem chyba porządnie wstrząsnęło.

-Przykro mi.- powiedziałam.

-Przykro?- warknął Hagrid, odwracając się by spojrzeć na Dursleyów, którzy chowali się po kątach.- To tym mugolom powinno być przykro! Wiedziałem, że nie dostajecie listów, ale nie przyszło mi do głowy, że nie będziecie wiedzieć o Hogwarcie! I co, nigdy się nie zastanawialiście, skąd wasi rodzice nauczyli się tego wszystkiego?

-Czego wszystkiego? I jakie listy?- zapytał Harry.

-CZEGO WSZYSTKIEGO?- zagrzmiał Hagrid.- Zaraz, zaraz, chwileczkę!- Zerwał się na równe nogi, a Dursley'owie jeszcze bardziej wcisnęli się do ściany.- Chyba nie chcecie mi powiedzieć, że ta dwójka... że oni NIC nie wiedzą?

-Coś tam wiemy.- powiedział Harry.- Znamy matmę i parę innych spraw.

-Harry, mnie chodzi o nasz świat. Wasz świat. Mój świat. Świat waszych rodziców.

-Jaki świat?- zapytałam.

-DURSLEY!- zagrzmiał patrząc na wuja, Hagrid był naprawdę wściekły, później odwrócił się w naszą stronę.

-Ale przecież musicie wiedzieć o swoich rodzicach. Że byli sławni. Tak jak wy.

-Co? Oni byli...sławni?- powiedział Harry, a Hagrid był wyraźnie oszołomiony.

Emily Potter MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz