Chciałam tylko powiedzieć, że bardzo długo czekałam na ten rozdział i na Rozdział 41, który pojawi się w przyszłym tygodniu. Cieszę się, że ten moment w końcu nadszedł. Więc bez zbędnego przeciągania... zapraszam do czytania :)
___________________________________
Gdy tylko otworzyłam drzwi, pożałowałam, że zaprosiłam Ashtona do mieszkania. Wyglądał obłędnie; lepiej niż zazwyczaj, choć nie sądziłam, że to w ogóle możliwe. Wręcz bił od niego blask, a jego szczery uśmiech rozciągał się od ucha do ucha. Do tego wszystkiego przy sobie miał wielki bukiet kwiatów.
— Cześć — powiedział wchodząc do środka i od razu prezentując mi soczystego buziaka.
Oniemiałam. Osłupiałam. Zmroziło mnie. Zamurowało. Wszystko naraz.
— Dz-dziękuję — wymamrotałam odbierając kwiaty. — To ja... wstawię je do wazonu. Rozgość się.
Uciekłam do kuchni. Oparłam się o blat stołu i wzięłam kilka głębokich wdechów. Źle to się zaczęło, bardzo źle. To znaczy... cudownie i niebiańsko, ale zupełnie nie w tej kolejności co trzeba! Co ja narobiłam? Dlaczego wpadłam na ten durny pomysł? Powinnam była przewidzieć, jak Ash odbierze słowa: „przyjdź do mnie do domu". Powinnam była się tego domyślić, gdy proponował, że przyniesie wino. Powinnam była wiedzieć, że może odebrać nasze spotkanie jak romantyczną randkę w domowym zaciszu. Niby taka ze mnie profesjonalistka z zakresu obsługi mężczyzn, a wysypałam się na takim banale. Co ten facet ze mną robił? Sprawiał, że zapominałam o logicznym myśleniu.
Wazon, wazon... W kuchni nie było żadnego. Czy w tym mieszkaniu znajdował się w ogóle jakikolwiek? Kompletnie zgłupiałam od tego wszystkiego. Zaczęłam przeszukiwać szafki, aż znalazłam wysoki dzbanek. Mógł się nadać. Nalałam do niego wody i wzięłam bukiet. Była to wiązanka z różowych i żółtych róż i dalii. Do tego, że piękna, to jeszcze pachniała tak, że mogłabym umrzeć wąchając ją.
Cholerny Ashton, dlaczego musiał zachowywać się tak idealnie?
Wróciłam z bukietem do dużego pokoju. Ashton spacerował i rozglądał się po pomieszczeniu. Pewnie już zdążył zauważyć, że nie było tam żadnych moich prywatnych rzeczy poza torebką. Żadnych zdjęć, biżuterii, ubrań, kosmetyków... Mieszkanie było raczej puste. Jedynie kanapa, stolik z telewizorem, komoda, regał z paroma książkami i płytami na krzyż oraz samotny kaktus na parapecie.
— Napijesz się czegoś? — zapytałam o pierwszą rzecz, na którą wpadłam, bo nic innego nie przychodziło mi do głowy. — Nie mam wprawdzie zbyt wielu rzeczy w kuchni, ale chyba znajdzie się jakiś sok...
— Przecież pytałem czy przynieść coś do jedzenia albo picia.
— Po prostu nie sądziłam, że tak długo mi zejdzie. Nie zdążyłam się przygotować, wybacz.
— Nic nie szkodzi. Na razie i tak podziękuję za napój — odpowiedział z lekkim uśmiechem.
Podeszłam do stołu, położyłam wazon i wtedy to się stało. Ashton objął mnie delikatnie od tyłu, a ja jak poparzona odwróciłam się. Zrobiłam to chyba zbyt gwałtownie, gdyż na twarz Asha wkradło się zaskoczenie, które następnie zamieniło się w delikatny uśmiech.
— Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.
— Nic się nie stało. Nie wystraszyłeś.
— Więc czy w takim razie... mogę coś zrobić?
Domyślałam się, co kryło się za tym tajemniczym „coś", dlatego powinnam odmówić, odsunąć się, zrobić cokolwiek, by do tego nie dopuścić. Ale co z tego, że rozum myślał jedno, skoro ciało chciało drugie. Jakby mechanicznie kiwnęłam głową, a reakcja Asha była natychmiastowa. Ujął moją twarz dłońmi, po czym zatkał mi usta czułym pocałunkiem, od którego prawie ugięły mi się kolana.
CZYTASZ
Faithful, Unfaithful || A.I. ✔
RomanceUPDATE 10/2024 Jeszcze w tym roku pojawi się nowa wersja książki, więc jeśli chcesz przeczytać starą wersję, masz ostatnią szansę, żeby to zrobić! Alex pracuje jako testerka wierności. Pomaga zagubionym dziewczynom sprawdzić, czy ich partnerzy są im...