Uczucia

26 1 0
                                    

             Leżałam na łóżku płacząc,mojej mamy już nie ma, brata który by mnie budził co rano też nie. Tydzień czasu minęło od ich pogrzebu.
Dwa tygodnie wcześniej.......

      Leżę jeszcze w łóżku dziś jest sobota i mam wolne od szkoły. Chodzę do ósmej klasy podstawowej,mam piętnaście lat, włosy koloru blond prawie białe. Dziwnie to wygląda, ale cóż. 167cm, brązowe oczy i cóż jestem cichą spokojną kobietką.
     Wracając do tematu to właśnie odpoczywam,gdy słyszę tupot małych bosych strupek na podłodze. Oj braciszek się zbliża, uśmiech nie schodzi mi z twarzy jak czuje gdy coś małego wchodzi po mnie. Kocham go, jest prawdziwą iskierką. Zaczynamy się kotłować na łóżku,ja się śmieję a Maks bo tak ma na imię ten nicpoń a ja jestem Alisa piszczy bo go łaskocze. Co rano w każdy weekend tak się bawimy.
    Po naszej zabawie ścigamy się do łazienki kto pierwszy częściej daje wygrywać iskierce żeby moc go później gonić po schoda gdy zbieramy do kuchni na śniadanie.
Tam zawsze czeka na nas mama z czymś pysznym,ja często jem kanapkę lub dwie z serem żółtym i majonez,a Maks małego omleta. Dziś jedziemy do miasta na zakupy cieszymy się bardzo z bratem dawno nigdzie nie byliśmy ciągle szkoła inne obowiązki.
Parę godzin później.....
            Jestem Luiza,mama Aliasy i Maska. Kocham ich nad życie. Jak widzę jak biegają po markecie i każdy z nich ma swój własny koszyczek i pewną sumę na swoje zachcianki. Maks jak to dziecko wybrał sobie kilka zabawek,kredki i malowanki. Alisa jako młoda kobietka miała kosmetyki, bluzkę i jeszcze parę rzeczy, zawsze szuka tego co jest tanie, to w niej uwielbiam.
    Jesteśmy już dłużej niż myślałam z dziećmi na zakupach, byliśmy jeszcze na lodach. Zastanawiam się ile dziecko może pochłonąć lodów bez wymiotów,myśląc o tym uśmiecham się. Zjedli po pięć gałek lodów.
       Wracaliśmy do domu samochodem gdy poczułam silne uderzenie i okropny ból w całym ciele. Obudziłam się po paru minutach,okazało się że uderzył w nas duży samochód i spadliśmy do rowu.
   Popatrzyłam na dzieci i przeżyłam szok. Maks leżał w foteliku nie oddychał,miał główkę pod dziwnym kątem. Moje dziecko,krzyczałam i błagałam żeby spojrzał na mnie ale to nic nie dało. Nie żył.
Odszukałam wzrokiem Alisy,siedziała oparta z tyłu za mną, oddychała. Boże pomóż mi,uratuj moje chociaż jedno dziecko.
    Poczułam nagle szarpnięcie i okropny ból, zemdlałam.
Obudziłam się w szpitalu wszystko mnie boli, ale najważniejsze jest to że jest moja córka przy mnie i mąż tylko mojego synka już nie ma. Z oczu leciały mi łzy,Alisa leżała obok mnie na łóżku. Mąż Brunon bo tak ma na imię siedział w fotelu z drugiej strony łóżka.
Przyszedł lekarz informując mnie o tym że mój synek nie żyje. Co do stanu zdrowia córki to dobrze,cieszyłam się że chociaż jedno dziecko będę miała.
   Patrzę na lekarza i coraz gorzej się czuje, nie słyszę co do mnie mówi,patrzyłam z szokiem jak Bruno i Alisa mnie przytulają i płaczą,a lekarz odsuwa się na bok. Patrzę na nich i wiem co się dzieje. Umieram. Ja umiem. Dołączę do Maksa. Patrzę na dwie osoby które kocham nad życie,staram się uśmiechnąć i dodać im jakoś otuchy.
Patrzę na moją mądra córeczkę i szepcze że ją kocham.
Patrzę na mojego kochanego męża i dziękuję mu za to że jest,że go kocham. Jestem taka śpiąca. Alisa i Bruno słyszę ich jak proszą żebym została, ale muszę się przespać. Chociaż chwilę. Zasypiam.
                Alisa.....czas teraźniejszy....
Wstałam z łóżka idę do łazienki umyć się. Muszę dziś coś zjeść i tacie coś ugotować bo po stracie mamy załamał się całkiem. Boli mnie to że nie mogę mu pomóc.
Po zrobieniu obiadu wybrałam się na spacer, muszę jakoś żyć. Idę do mojego miejsca,w parku na samym końcu za drzewami jest staw,za stawem jest wierzba płacząca pod którą można się spodziewać. To jest moje miejsce,tam zawsze się chowam gdy muszę pomyśleć.
Weszłam między gałęzie wierzby Ciotuni bo tak ja nazwałam. Jest jak dobra ciocia która zawsze cię wysłucha i pomoże.
    Leżę na śpiworze,który mam ukryty w dziurze pomiędzy korzeniami. Nareszcie spokój, jest mi cudownie. Od śmierci mamy i iskierki czuje się błogo jak by ktoś zabrał cały ciężar smutku ze mnie.
Spędzam u Ciotuni kilka godzin, gdy chcę iść już do domu, słyszę głosy i dźwięk jak by ktoś upadł.
Po chwili wyszłam z pomiędzy gałęzi i zobaczyłam kogoś leżącego na murawie. Podbiegłam do niego. Był to chłopak na wygląd miał jakieś szesnaście lat. Ciężko było coś stwierdzić bo miał zakrwawioną twarz.
Pochyliłam się, chciałam sprawdzić czy żyje gdy nagle złapał mnie za rękę i poprosił o pomoc. Nie miałam wyjście zadzwoniłam po tatę żeby szybko przyjechał i mi pomógł.
            Bruno......
Gdy dostałem telefon od Aliasy że muszę jej pomóc i to szybko, mało nie zemdlałam ze strachu o nią tylko moja córeczka mi została.
     Jadę samochodem do parku gdzie zawsze odpoczywa. Docieram na miejsce i to co widzę przeraża mnie. Alisa biegnie w moją stronę z brudnymi rękami od krwi. Zaczęła mnie ciągnąć w stronę jej drzewa. Okazało się że leżał tam nastolatek nieprzytomny i we krwi.                       Podszedłem do niego sprawdziłem że żyje. Uspokoiłem Alise że z chłopakiem jest dobrze, tylko jest pobity.
    Zabraliśmy nastolatka do mojego samochodu i pojechaliśmy do szpitala. W szpitalu dowiedziałem się że chłopiec jest pobity i ma złamane żebra.
    Gdy nastolatek się obudził, powiedział że ma na imię Dorian. Okazało się że ma osiemnaście lat, został napadnięty i okradziony ale tylko z telefonu bo portfel miał schowany, więc dokumenty i pieniądze wszystko ma.
             Alisa......
Szkoda mi się zrobiło Doriana, nie miał gdzie spać. Poprosiłam tatusia żeby wynajął pokój Dorianowi.
Ciągnie mnie do niego, chciałabym go lepiej poznać. Jest przystojny,ma ciemno brązowe włosy, niebieskie oczy i jest wysoki,nawet bardzo wysoki.
         Bruno.....
Myślałem o pomyśle córki,może to być dobry pomysł.
         Dorian....
Pamiętam anioła który się pochylał nade mną, białe włosy,oczy jak czekolada tylko takie smutne i różowe usta, które chciałem dotknąć.
    A teraz budzę się w szpitalu i mój anioł jest nadal że mną. Gdy patrzę na nią czuje się jak zakochanych szczeniak.
        Po pewnym czasie dowiaduje się od lekarza co mi jest i że dziewczyna ma na imię Alisa. Mówiłem że anioł, nawet imię ma anielskie. Rozmawialiśmy chwilę,potem podszedł jej ojciec i wszystko mi opowiadał,jak mnie znaleźli i co się stało. Pan Bruno zaproponował mi kwaterę u nich na trochę do puki nie stanę na nogi. Miły gość z niego. Zgodziłem się chętnie bo chce poznać lepiej mojego aniołka.

         Alisa....
Czas szybko leci już rok czasu minęło jak mamy i iskierki nie ma. Boli nadal ale nie aż tak.
Tata zaczyna powoli wracać do siebie i nawet przytył trochę.
   A co do Doriana to nadal mieszka z nami, teraz jesteśmy parą, ale od niedawna. Zauważam u siebie że coraz bardziej go kocham.

         Bruno....
  Rok czasu nie ma już mojej kochanej żony i kochnego synka. Próbuje życia dalej, dla córki. To jest mój skarb który mi zostawiła Luiza.
     Dorian mieszka z nami, to było bardzo mądre posunięcie że wynająłem mu pokój. Uszczęśliwia moja Alise. Cieszy mnie to.

        Dorian......
Mieszkam u Aliasy i pana Bruna, jest mi u nich naprawdę cudownie, szczególnie teraz jak jesteśmy parą z aniołkiem.
    Jak dowiedziałem się jaka ich tragedia spotkała to cieszyłem się że mogę im jakoś pomóc, chociaż zajmowałem się domem na początku. Później znalazłem pracę i tak teraz żyjemy razem.
    My z Alisą jesteśmy od kilku miesięcy parą. Kocham ja. Ja zakochałem się jak ja tylko zobaczyłem. Żyjemy razem we trójkę i tak na razie jest dobrze. Alisa jest blisko ojca,ja jestem blisko niej a ona mnie.
         Nic nam więcej do szczęścia nie trzeba.....

                                    ..... Koniec.......

StrachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz