Rozdział 38

420 23 4
                                    

- Będziemy uważać- po raz setny Hermiona upewniała martwiącą się mamę. Rankiem stali już wyszykowani przed domem państwa Granger i czekali tylko aż Gryfonka w końcu pożegna się z rodzicami.

- Wzięłaś wszystko? Ręcznik? Pastę do zębów?

- Mamo- popatrzyła na nią z uniesioną brwią.

- Tak, tak, wiem, ale trudno o tym pamiętać cały czas. My jak czegoś zapomnimy to biegniemy do sklepu, a nie wyciągamy różdżkę.- Przytuliła ją mocno ostatni raz. Trójka czarodziejów poszła na pociąg do Alston w hrabstwie Cumbria. Czekała ich długa, siedmiogodzinna podróż. Hermiona, podekscytowana wyjazdem, który nie łączył się z uciekaniem i walką o życie, była zachwycona każdym szczegółem. Niestety jej przyjaciele nie wykazywali podobnego entuzjazmu. Rozmawiali z nią, ale nie między sobą. To trochę zniechęciło Granger, dlatego przez większość jazdy czytała książkę. Kiedy dojechali na miejsce, na peronie spotkali się z resztą. Atmosfera wreszcie trochę się ożywiła. Draco zajął się konwersacją z Blaisem, Miranda wreszcie mogła komfortowo rozmawiać z dziewczynami. Czasem spoglądali na siebie. Szli przez urokliwe, ozdobione śniegiem uliczki miasta, aż w końcu dotarli do hotelu. Już z zewnątrz widać było wysokie standardy, co bardzo wszystkich ucieszyło. Wchodząc do środka poczuli łagodny zapach lawendy. W recepcji nie było żadnych klientów, tylko jedna, starsza kobieta rozmawiała z recepcjonistką. Przyjaźniły się. Kiedy zobaczyły gości, umilkły i koleżanka usiadła na kanapie w poczekalni. Zaczęła czytać ,,Zamek" Franza Kafki.

- Dzień dobry- przywitała się kulturalnie pracowniczka.

- Dzień dobry- zaczął Harry podchodząc do lady. Była rezerwacja na nazwisko Potter. Pani zaczęła przeszukiwać listę rezerwacji w komputerze. Draco, Blaise i Miranda nie mieli pojęcia co to jest, ale nie śmieli zapytać nawet Hermiony.

- Tak. Trzy dwójki i jedna jedynka, tak?- Słysząc to, Blaise się zaśmiał głośno.

- No, smoku. Chyba po raz pierwszy nie masz z kim dzielić łóżka. Ale spokojnie, jak chcesz możemy cię przygarnąć.- Ginny uderzyła swojego chłopaka łokciem w brzuch.

- Żartuj tak dalej, a pod koniec wyjazdu łóżko będziesz dzielił z Draco.

- Tak, a Ginny przyjdzie do nas- uśmiechnęła się Hermiona biorąc Mirandę pod rękę.

- Tak, wszystko się zgadza- Potter próbował zakończyć już tę dyskusję.

- Doskonale. Proszę tylko podać kto dokładnie będzie w którym pokoju na wypadek przychodzącej poczty lub innych wiadomości.- Położyła trzy kluczyki na ladzie, a czwarty osobiście wręczyła Draco.

- Draco Malfoy, pokój numer 19.

- Blaise Zabini i Ginny Weasley, 20.

- Miranda Slytherin, Hermiona Granger, 18.

- Harry Potter i Luna Lovegood, 21.

- Dziękuję, życzę miłego pobytu.- Również dziękując, weszli do windy i wjechali na górę. Nie zauważyli, że przez ten cały czas z kanapy uważnie przyglądała im się koleżanka recepcjonistki. Hermiona i Miranda rozpromieniły się kiedy weszły do pokoju. Widok z okna od razu odebrał im dech. Białe góry piętrzyły się nad małym miasteczkiem. Miały jedno wspólne łóżko, co po nocowaniu jeszcze z Ginny u Mirandy na jednym posłaniu nie sprawiało im problemu. Nie zdążyły się do końca rozpakować, kiedy bez pukania, do środka weszli pozostali czarodzieje.

- Święta, święta!- Blaise trzymał w jednej ręce butelkę ognistej whisky, a w drugiej kilka toreb prezentowych. Za nim weszła Ginny z przepraszającym uśmiechem. Harry i Luna weszli niepewnie zastanawiając się czy na pewno mogą, za to Draco wślizgnął się po cichu i rozsiadł się na łóżku.

Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz