Stałem znudzony. Szczerze, to chciałem stąd jak najszybciej wyjść. To irytujące. W sali słychać było chichoty i ciche śmiechy co tylko dobijało Uchihę. Raito położył się załamany na swoim biurku. Nawet Chara powstrzymywała się od śmiechu. Wątpię by tego nie zauważył. Jego aurę zdominowała rozpacz. Mamrotał coś pod nosem.
- To ja może sobie już pójdę. - rzuciłem i skierowałem się do wyjścia. Wszyscy byli zbyt rozbawieni by mnie zatrzymać. Lub smutni. Wydostanie się z budynku zajęło mi kilka minut. Schodzenie po schodach jest podobnie uciążliwe co wchodzenie. Kiedy opuściłem budynek westchnąłem głośno. Wreszcie czyste powietrze niezanieczyszczone obecnością innych ludzi. Było już późno, więc zacząłem iść prosto do domu. I tak wszystko oprócz targu było zamknięte.
~ Zapomniałeś, że miałeś iść jeszcze po książki? ~
~ Ano. I tak muszę przejść przez cały targ, więc mam po drodze. Dzięki. ~
~ I to osoba z legendarną pamięcią... ~
Postanowiłem wrócić tą samą drogą, którą przyszedłem. Szybko minąłem całe kasyno i znów byłem na drodze pełnej lampionów. Zwolniłem tempa, by móc trochę nacieszyć się ich widokiem. Trzeba przyznać, że to wyszło świetnie. Rozglądałem się za stoiskami z książkami. Zauważyłem jedno całe przeznaczone na Icha Icha Paradise. Było okupowane przez sporą ilość osób. Shinobich też. Aż tak modne jest czytanie zboczonych książek? Idąc widziałem przeróżne stragany. Z brońmi, ubraniami, biżuteriami i innymi rzeczami, na które łatwo skusić ludzi.
~ Naru, jak znajdziesz stoisko z przyprawami to kup ich trochę. Pamiętam kilka świetnych przepisów Mito i Kushiny, więc będziemy mogli je przetestować. ~
~ Jak chcesz. ~
Po kilku minutach dotarłem do skrzyżowania kilku alejek. W jednej z nich był świetnie dostrzegalny z dala stragan. Była na nim masa książek. Od razu skierowałem się w jego kierunku. Skoro znalazłem te stoisko to już mam wszystko załatwione. Przyprawy można było kupić niedaleko wejścia, więc jeśli się nie wyprzedały to dostanę je bez zbędnej włóczęgi. Niedaleko nich można było też kupić wszelkiego rodzaju przybory malarskie. Nie wiem, ile mam ich jeszcze w domu. Nawet jeśli mam ich wystarczająco to kupić więcej nie zaszkodzi. Przy straganie z książkami było zaskakująco mało osób. Było to trochę dziwne. Pani sprzedająca je uśmiechnęła się w moim kierunku. Przywitałem się cicho i zacząłem przeglądać książki. Wziąłem jedną w rękę i otworzyłem. Była w innym języku. Nie byłem w stanie go rozpoznać. To pewnie dlatego ma tak mało klientów. Poprosiłem ją, by sprzedała mi wszystkie takie. Była zaskoczona, ale cieszyła się, że może pozbyć się zbędnego towaru. Było ich całkiem sporo. Dostałem je zapakowane w kartonie. Niesienie ich bez niego byłoby niepotrzebnie trudne i irytujące.
~ Skoro je tak chętnie sprzedała to jestem pewny, że nie znała ich wartości. Będziesz się bawił w rozszyfrowywanie ich? ~
~ Tak. Mogą być w nich przydatne informacje. Nie wyglądają na książki, które mają służyć do zapewnienia rozrywki. ~
~ Racja. Ale wiesz, to może być trudne. Może byś tak wziął sobie do pomocy Uchihę... ~
~ Nie. ~~~~~Time skip~~~
Wstałem, chcąc szykować się do Akademii. Zanim oprzytomniałem i przypomniałem sobie, że dziś sobota zdążyłem się ubrać, zjeść śniadanie, sprawdzić pogodę i założyć kurtkę. Fajne wahania temperatur. Raz zimno w cholerę, potem jakby środek niezbyt zimnej jesieni, a na końcu śnieg. Zdjąłem kurtkę i zawiesiłem z powrotem na wieszaku. Spojrzałem na małą szafkę, którą miałem na korytarzu. Stał na niej karton z kupionymi wczoraj książkami, a nim leżał zwój podarowany mi wczoraj przez staruszka. Wziąłem do ręki rulon i włożyłem do kieszeni w bluzie. Otworzyłem karton i wyjąłem z niego przyprawy. Rozłożyłem je na szafce. Zdecydowanie kupiłem tego za dużo. Zaniosłem je na swoje miejsca w kuchni i wróciłem do korytarza. Podniosłem dosyć ciężki karton, kierując się z nim do sypialni, która robiła mi jednocześnie za gabinet.
~ Kurama? ~
~ Czego, szczeniaku? ~
~ Nauczysz mnie podstaw fūinjutsu? Muszę odpieczętować ten zwój, a tak będzie łatwiej niż kiedy ty musiałbyś mi za każdym razem pomagać. ~
~ Miałem cię nie trenować dopóki nie uda ci się wyczuć aury Sasuke, ale no cóż... Nie marudzi się jak ktoś daje ci możliwość dłuższego spania. ~
Wchodząc do pokoju podszedłem do biurka i postawiłem na nim karton. Wszedłem do swojego umysłu. Lis już na mnie czekał.
- To będzie naprawdę łatwe. - powiedział. Zaczął tłumaczyć mi wszystko krok po kroku. Był świetnym nauczycielem. Dlatego tak chciałem by mnie trenował. Słuchałem uważnie. Pieczętowanie... To jest coś co muszę umieć jako Uzumaki.
Godzinę później umiałem już odpieczętować zwój. Informacji było dużo, a Lis co chwilę upewniał się czy dobrze wszystko zrozumiałem. Jak starałem się przypomnieć sobie cokolwiek o pieczętowaniu z książek, które czytałem, nie mogłem nic znaleźć. Nie czytałem innych książek niż z biblioteki Konohy. Jeśli nie wiem nic o fūinjutsu, to znaczy, że nic tam nie było. Prawdopodobnie Hokage umieścił wszystkie tego typu książki i zwoje w prywatnej bibliotece, do której dostęp mają tylko wyznaczone osoby. Nie dziwię się. Są to bardzo ważne informacje, a w bibliotece publicznej i tak nikt ich nie potrzebuje. Nikt w Konosze nie interesuje się fūinjutsu. Po wyjściu z umysłu odpieczętowałem zwój i moim oczom ukazała się dosłownie góra książek. Zacząłem brać każdą do ręki i segregować. Te w języku Uzumakich w jedno miejsce, książki w nieznanym języku w drugie, a "normalne" w trzecie. Do ostatniej kategori przypadła tylko jedna. Od razu się za nią wziąłem. Opisywała ona artefakty i wszystkie skarby, które posiadał klan Uzumakich. Było tego sporo. Po przeczytaniu ponad czterdziestu stron po prostu przewertowałem książkę, by zobaczyć ile ma stron. Na końcu była kartka. Kilka pierwszych zdań było normalnych, jednak reszta została zaszyfrowana.
~ Zajmij się tym. Po początku tej notki, jestem w stanie stwierdzić, że mówi ona o miejscu. Sam szyfr jest prosty, więc złamanie go zajmie ci tylko chwilę. Jeśli to miejsce będzie niedaleko, to możemy się tam wybrać. Mogą tam być przydatne informacje. ~
~ Jasne. Z dostarczeniem materiałów i tak mam czas do jutra. ~
Zająłem się notką. Kurama miał rację - rzeczywiście była prosta. I opisywała miejsce. W Lesie Śmierci, czyli jednym z placów treningowych Konohy. Było ono w niezbadanej części, która znajdowała się kilka kilometrów od ogrodzonej. Wypalili między nimi odstęp dla bezpieczeństwa. Wiem, że Orochimaru badał ją kilka lat przed tym jak zdezerterował. Jednak nie będę mieć dostępu do żadnych badań, bo wszystko zabrał ze sobą. No cóż... W takim razie idziemy! Nie ma sensu zwlekać.
CZYTASZ
Egzystencja ~ Naruto FanFiction
FanficNaruto przewyższa inteligencją wielu swoich rówieśników. Zwiódł wszystkich udając ciągle śmiejącego się idiotę. Nikt nie zna jego prawdziwej twarzy... lecz może komuś uda się ją w końcu ujrzeć? YAOI ALERT To ff to yaoi. Jeśli nie lubisz to po prost...