No to szykuje się ciekawy wieczór.

608 46 8
                                    

Czekałam na niego tak jak chciał. Nie ruszyłam się nawet na chwilę. Wypatrywałam jego sylwetki w oddali,w tym samym miejscu gdzie kilka minut temu zniknął mi z oczu. By za chwilę znowu się tam pojawić. Kto by pomyślał.

Nie sądziłam że ten wieczór będzie miał taki finał. Byłam przekonana że wrócę spokojnie do domu,do Tymka. Włączymy jakiś film,wtuleni w siebie na łóżku a potem jakby nigdy nic zaśniemy w połowie.
No ale jak widać ten wieczór miał już przypisany inny koniec,który niestety się spełnił.
A ja dziś dzięki Sebie nie śpię gdzieś przy śmietniku na ulicy.
I pomyśleć że gdyby nie zagadał wtedy w klubie o te cholerne zapałki wcale byśmy się nie znali. Ba! mało tego. Gdybym go wtedy nie poznała nie musiałabym tu teraz stać i marznąć,bo byłabym teraz w domu z Tymkiem,który nie byłby na mnie wkurwiony bo nie miałby o co,bo nic by się nie wydarzyło. Cholera.
No ale niestety, życie ma przygotowane dla nas scenariusze i wszystko się odbywa zgodnie z tym co jest tam zapisane.

Ta łudź się dalej idiotko. Po prostu przyjmij to w końcu do wiadomości że zjebałaś sprawę i że gówniana z Ciebie dziewczyna. - mówił głos w mojej głowie. Który swoją drogą miał rację. Muszę w końcu zdać sobie z tego sprawę.

Stojąc tam i myśląc o tym wszystkim, w końcu go zauważyłam. Z racji tego że było jeszcze ciemniej niż wcześniej latarnie jeszcze bardziej oświetlały jego osobę. Dzięki czemu mogłam dostrzec że biegnie i niesie ze sobą.. bluzę?. Co on znowu wymyślił?. Czyżby w tym pośpiechu zapomniał jej założyć?.

- Już jestem. Biegłem najszybciej jak mogłem. - wymamrotał ledwo zrozumiale.
Cóż, nie dało się nie zauważyć w końcu był cały zdyszany.

- Nie musiałeś biec. Poczekałabym pięć minut w tą czy w tamtą. Ważne że nie będę musiała spać dziś na ulicy. Co ja bym bez Ciebie zrobiła. - oznajmiłam i uśmiechnęłam się do niego.

– Nie ma za co młoda. Służę pomocą. - mruknął i odwzajemnił uśmiech.

– A to po co Ci?. Zapomniałeś ją założyć z tego wszystkiego? - spytałam zdziwiona spoglądając na bluzę którą trzymał.

– Nie,nic z tych rzeczy,to dla Ciebie. Pomyślałem że czekasz tu już od jakiegoś czasu więc pewnie zmarzłaś. Proszę. - oznajmił i podał mi ją. Załóż szybko i idziemy bo zgłodniałem.

Zrobiłam jak kazał bo nawet gdybym się upierała że jej nie chce to tak naprawdę faktycznie było mi zimno i zmarzłam. Odziwo dzisiejszy wieczór był wyjątkowo chłodny. I tym oto wyczynem Sebastian Czekaj kolejny raz mi pomógł. Jak on to do cholery robi?.

Założyłam na głowę kaptur od bluzy, bo wiatr robił się coraz chłodniejszy. Chyba nie muszę mówić że wyglądałam w niej jak kretynka. Wisiała na mnie niczym worek na śmieci,tyle że nie była tak brzydka. Tak naprawdę,w ogóle nie była,wręcz przeciwnie.Była naprawdę ładna,miała szaro-biały kolor i naprawdę ładnie pachniała. Miło z jego strony że o mnie pomyślał. - uśmiechnęłam się do siebie na samą myśl o tym że się o mnie martwił. Nie wyglądał na takiego,który przejmowałby się dziewczynami. Wręcz przeciwnie,wyglądał na takiego który miał je w dupie. Jak widać prawda była inna.

Opatulona bluzą chwyciłam Sebe pod ramię i ruszyliśmy przed siebie.

Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
Zapewne nie spodziewał się że wykonam taki ruch w jego stronę.
Suprise.

Czekaj spojrzał na mnie pytająco i zmarszył brwi.

- No co?. Nie myśl sobie że to coś znaczy. Po prostu jest ciemno i się boje. A tak czuję się trochę pewniej i bezpieczniej. - oznajmiłam i pokazałam mu język.
Już ja go znam i te jego głupie myśli. Zboczeniec.

Amore // Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz