4-Twoje sanktuarium.

341 14 0
                                    

RAVEN:
Muszę przyznać że był przystojny. Wyższy ode mnie, umięśniony i miał czarne włosy.
Kiedy tak mu się przyglądałam, on witał się ze wszystkimi, dopóki nie dotarł do mnie.
-Cześć. Czy ja Cię już gdzieś nie widziałem..?
Przyjrzałam mu się na ten komentarz i spojrzałam ze zmęczonych powiek. Olałam ten tani tekst na podryw i uścisnęłam mu dłoń, mówiąc:
-Raven.
Todd dziwnie się spojrzał, ale nic nie skomentował.
Kory widząc, jak się na niego patrzę, powiedziała:
-Raven, idziemy na pizzę. Zakładam że nie chcesz iść?
-Przejrzałaś mnie.
-Super, to oprowadzisz Jasona po wieży.
Ale się wkopałam.
Kiedy mnie mijała, szepnęłam jej coś o koszarach, które będą dręczyć ją do końca życia i morderstwie. Nic szczególnego.
Gdy drużyna wyszła, a ja zostałam sama z Nowym Robinem, spełniłam rozkaz Tamaranki i rozpoczęłam nasze "zwiedzanie wieży".
Ja lewitowałam, a Jason stąpał posłusznie za mną.
Był cholernie przystojny, ale nie powinnam sobie robić nadziei. Jestem tylko demonem. No dobra. PÓŁ. Ale jestem. I nie mogę nic czuć.
Kiedy zaczęliśmy spacerować, było strasznie niezręcznie, a ja ciągle próbowałam ukryć emocje by wieża nie wyglądała jak po wybuchu bomby nuklearnej. Jednak kosztem tego byłam zestresowana, co było widać. Jason też to zobaczył.
-Hej... Spokojnie. - Chwycił mnie za ramię, a szklany stolik obok wybuchł. Chyba go tym wystraszyłam.
-Przepraszam. - Powiedziałam skruszona.
-Czemu stolik zaliczył samozniszczenie? - Spytał wskazując na porozrzucane kawałeki mebla.
-To... Nieważne.-Stwierdziłam.-Koniec zwiedzania.
Odwróciłam się i ruszyłam do pokoju pomedytować.
Po jakimś czasie usłyszałam pukanie.
Nie lubię gdy ktoś narusza mój teren, więc wstałam i otworzyłam drzwi na tyle, by ten ktoś nie widział zbyt wiele mojej strefy.
Zobaczyłam Jasona.
-Przepraszam że przeszkadzam, ale... Nie powiedziałaś gdzie jest łazienka...
Uśmiechnął się. Pod moim nosem również zagościł uśmiech. Tylko na chwilę. Po niej znowu byłam obojętna.
Zaprowadziłam go do toalety. Kiedy już wyszedł, powiedział:
-Wiesz co, ciągle pokazywałaś mi rzeczy, które Cię nie dotyczą. Może teraz pomyśl o sobie i zaprowadź mnie do swojego sanktuarium. Tam, gdzie czujesz się dobrze.
Trochę wzruszyło mnie, to co powiedział, ale nie pozwoliłam uwolnić się emocjom. Stanęłam bliżej niego i teleportowałam nas na dach.

|JAYRAE| Nie ma lepszego świata... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz