42

1.3K 45 7
                                    

-Też Cię kocham.- Odpowiedziałam i musnęłam jego usta swoimi. To był piękny moment.

Od kiedy tylko wyszłam ze szpitala, Mike zaczął być jakiś nieobecny. Wcześniej odwiedzał mnie codziennie, a teraz rzadko go widzę w domu. Postanowił, że na ten czas zajmie się mną Marshall. Nawet jest fajny, tylko wciąż brakuje mi Mike'a. Mój chłopak... zaczął mnie chyba unikać. Zrobiłam coś źle?

-Ej! Emma! Pobudka!- Marshall pomachał mi ręką przed twarzą.

-Tak? Coś się stało?- Zapytałam. Leżałam na kanapie i oglądałam film na laptopie. Musiał niedawno przyjść, nawet nie zaważyłam.

-Pytałem czy chcesz wyskoczyć na miasto coś zjeść.- Powiedział chłopak krzyżując ręce na piersi.

-W sumie...Czemu nie? Daj mi chwilkę.- Powiedziałam. Wyłączyłam laptop i poszłam do swojego pokoju.

No to teraz zaczynamy odwieczny problem kobiety.... w co się ubrać? Otworzyłam szafę i wyciągnęłam czarną bluzkę z nadrukiem wilka i czarne spodnie. Bluzkę włożyłam w spodnie a do tego wszystkiego założyłam srebne łańcuchy. Włosy pozostawiłam proste. Byłam już gotowa. Wzięłam torebkę do której włożyłam telefon i portfel. Wyszłam ze swojego pokoju i zeszłam na dół. W salonie usłyszałam jakieś rozmowy. Mike! Weszłam szybko do salonu. Nagle rozmowy ucichły. Podeszłam do swojego chłopaka aby się z nim przywitać, lecz ten tylko na mnie popatrzył i poszedł do kuchni. Co z nim? Popatrzyłam na Marshalla.

-Może ma zły dzień?- Zapytał. W sumie... sama nie wiem, lecz to co robi sprawia mi ból psychiczny.- Gotowa?

-Mhmm- Kiwnęłam głową i jeszcze raz popatrzyłam w stronę drzwi od kuchni. Może...zrobiłam coś nie tak?

Założyłam czarne glany i wsiadłam do samochodu Marshalla. Też miał Forda Mustanga, tylko że czarnego. Chłopak ruszył i włączył radio. Na moje nieszczęście leciała piosenka ,,Happier''.

-Co ty taka smutna?- Zapytał chłopak.

-Brakuje mi Mike'a- Odpowiedziałam. Marshall umie dobrze kierować.

-Ma teraz ciężkie dni, musisz zrozumieć- Odpowiedział.- Zajedziemy jeszcze po Jess i Carola.

Pokiwałam tylko głową. Położyłam głowę na okno i wpatrywałam się w widoki. Po jakimś czasie dotarliśmy pod dom Jess i Carola. Tak, niedawno zamieszkali razem. Wsiedli do samochodu i się przywitali. Oddałqnym wszystko abym była tak szczęśliwa z Mike'm jak moja przyjaciółka i jej chłopak. Zostało tylko 5 miesięcy....i zostanę matką. Zatrzymaliśmy się pod jakąś knajpką. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy do wejścia. Usiedliśmy przy oknie. Po chwili przyszedł do nas kelner. Popatrzył się na mnie i uśmiechnął zalotnie. Nawet przystojny, lecz nie tak jak Mike.

-Co podać?- Zapytał wciąż na mnie patrząc.

-Dla mnie średnia pizza hawajska.- Powiedział Mars.

-Ja poproszę naleśniki z czekoladą i owocami.- Powiedziała Jess.

-Ja poproszę zwykłe spaghetti.- Odezwał się Carol.

-A dla Ciebię?- Zapytał uśmiechnięty kelner.

-Ja wezmę sałatkę grecką.- Odpowiedziałam znudzona a klener zapisał całe zamówienie ma kartce.

-Nie podoba mi się jak na ciebie patrzy.- Powiedział nagle Mars. Wzruszyłam tylko ramionami.

-Emma, możemy porozmawiać?- Zapytała Jess. Kiwnęłam głową i wstałam od stolika. Poszłam wraz z dziewczyną do łazienki.

-Coś się stało?- Zapytałam opierając się o ścianę.

-Raczej co tobie się stało?- Zapytała moja przyjaciółka.

-Nic, poprostu mam zły humor.- Odpowiedziałam.- Tylko o tym chciałaś porozmawiać?- Zapytałam, trochę za chamsko. Dziewczyna kiwnęła głową i wróciłyśmy do naszego stolika.

Usiadłam przy oknie a obok mnie usiadła Jess. Po chwili przyszedł kelner. Podał nam nasze zamówienia a mi wcisnął karteczkę do kieszeni. Zmarszczyłam brwi, lecz nic nie powiedziałam. Nie wiem czy chcę to jeść. Chyba nie jestem głodna. Zaczęłam dłubać w sałatce. Spojrzałam za okno i zobaczyłam dwóch chłopaków, którzy się bili. Czekaj czekaj...czy to jest?! Nie... MIE WIERZĘ. Co on tu wogóle robi? Wstałam szybko i zaczęłam biec do wyjścia.

-Emma! Hej! Czekaj!- Krzyczał za mną Mars. Pomimo jego krzyków ja dalej biegłam. Złapałam nagle jednego z chłopaków i odciągnęłam go od bójki.

-Co tu się dzieje?!- Krzyknęłam wściekła. Ja odciągnęłam Louisa a jakiś chłopak odciągnął drugiego chłopca.

-Emma?- Zapytał zdziwiony Lou.

-Nie, Duch święty! Tak, to ja! Powiedz mi teraz o co chodzi!- Krzyknęłam
wściekła.

-Jezu Emma!- Nagle obok mnie pojawił się Mars i reszta

-Ale to nie moja wina!- Odpowiedział wściekły Lou.

-Jedziesz ze mną! I nie ma żadnych ,,Ale''!- Powiedziałam wściekła i złapałam mojego brata zaciągając go do samochodu.

Wsiadł do samochodu a potem ja, Mars, Jess i Carol. Pojechaliśmy do domu a po drodze odwieźliśmy nasze gołąbeczki. Dotarliśmy już do domu. Wysiadłam zła i złapałam Leo za rękę ciągnąc do domu. Weszłam do salonu i posadziłam do na kanapie.

-Mów- Rozkazałam.

-On... ten chłopak mnie zaczepił na ulicy i kazał mi oddać telefon i pieniądze. Zaczęliśmy się kłócić... a potem bić.- Powiedział chłopak i przekręcił oczami.

-Jak ty tu wogóle się znalazłeś?- Zapytałam zdziwiona i usiadłam na fotelu już spokojniejsza.

-Przyjechałem do Ciebię.- Odpowiedział nagle.

A-- Chciałam zadać mu kolejne pytanie, lecz wtedy usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła.

Spojrzeliśmy na siebie o ruszyliśmy do kuchni, czyli tam gdzie był hałas. Otworzyłam drzwi i pierwsze co zobaczyłam to wybite okno. Schowałam szybko Lou za swoje plecy. Rozejrzałam się po kuchni i zobaczyłam kamień na podłodze. Podeszłam i wzięłam go do ręki. Ujrzałam na nim jakąś karteczkę. Pisało na niej:

,,Będziesz żałowała za to co mi zrobiłaś.
Będziesz mnie błagać na kolanach o litość.
Naprawdę myślisz, że ci twoi ochroniarze ci pomogą?!
Jeżeli tak, to jesteś w błedzie.
Do zobaczenia niedługo, kochanie
:*
;)''

(Nie) Zostaw mnie... (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz