Zaczynała dochodzić dwudziesta. Włączyłem komputer. Nareszcie po odrobieniu lekcji mogłem sobie na to pozwolić. Odpaliłem swoją ulubioną grę i nagle stało się kilka rzeczy na raz.
Zgasło światło, a ja znalazłem się w jakiejś dziwnej krainie. Tak nagle.
— Hej. Jestem Julka. — wyszeptał jakiś tajemniczy głos zza moich pleców.
Natychmiast się odwróciłem, zasłaniając się rękoma ze strachu. Powoli je opuściłem, uświadamiając sobie, że stała tam kobieta.
Była piękna. Miała blond włosy, niebieskie oczy i bladą cerę. Oraz coś przez co bardzo przykuła moją uwagę: była w połowie kotem. Tak. KOTEM. Całe szczęście nie miałem na nią alergii.
— Emm... He-eej. Gdzie jeste-śmy? — zająłem się.
— Jesteśmy w świecie Fantasy. — powiedziała machając rudawym ogonem.
— Jest-teś pó-ół kotem? — zapytałem drapiąc się za uchem.
— Tak, a z tego co widzę, to ty niestety nie. — powiedziała ze smutkiem i zacmokała. Zaczęła się ocierać o moje ramię. — Trudno. Chodź pokażę ci mój dom. Zamieszkasz tam tymczasowo.
Zobaczyłem błysk w jej kocich oczach i zrozumiałem, że ona chyba mi nie pozwoli tak szybko odejść.
Zaczęła mnie prowadzić w dół zbocza kręta ścieżką. Wyglądała jakby była zrobiona z czarnych diamentów. Wszystko w tej krainie było niezwykłe. Zwłaszcza drzewa. Kora połyskiwała na słońcu, jakby była ze złota. A liście? Nie wiem czy mógłbym je tak nazwać. Wyglądały jak kolorowe szkiełka. Jedno było w kolorze fioletowym, inne w czarownym, i tak dalej.
Oglądając to wszystko nie spostrzegłem, że byliśmy już pod chatką.
— Już jesteśmy. — powiedziała dźwięcznie Julia.
Domek był zrobiony w skale. Prawie jak u Hobbita. Z zewnątrz wyglądał niepozornie – jak głaz obrośnięty mchem. Julia przedarła się przez zieleninę nie puszczając mnie i cały czas jakby mnie obserwując chociaż jednym okiem.
Stając przy drzwiach z kory dziewczyna wyciągnęła rękę i dotknęła ich. Lekko skrzypnęło (chociaż to nie było to samo co w normalnych drzwiach) i kora zapadła się pod ziemię, ukazując przestronne pomieszczenie bez okien – ale dalej jednak miało w sobie dużo światła.
Pokój był dosyć mały, ale wystarczający, aby pomieścić tam łóżko, stół, kuchenkę, lodówkę i dwa krzesła. Były też jedne drzwi z kory, za którymi – jak zakładałem – była łazienka.
— Jedno łóżko tak? Czyli śpię na podłodze? — zapytałem się.
— N-nie! — zająknąła się i podniosła lekko głos — Nie. Śpisz ze mną.
Zarumieniłem się. Zrobiłem się bardziej czerwony, gdy pół-kocica rozebrała się do bielizny.
Zrobiłem to samo, wskoczyłem do ciepłego łóżka i przykryłem nas kołdrą. Julia od razu się we mnie wtuliła. Poczułem jak powoli odpływam do krainy Morfeusza.
Obudziłem się chyba około godziny pierwszej. Dziewczyna dalej spała, ale już nie wtulona we mnie, lecz głowę miała na moim kroczu. Leżała tak słodko, że postanowiłem jej nie budzić, za to strasznie śliniła się przez sen, przez co miałem całe mokre majtki. Poczułem, że powoli znowu odpływam.
Obudziło mnie łaskotanie w policzek. Potarłem go. Otworzyłem oczy zaspany i ujrzałem uśmiechnięta twarz Julki nad sobą.
— Wstawaj leniu. Pora na śniadanie. — powiedziała to podsuwając mi pod nos talerz pełen bekonu.
— Dzięki. — uśmiechnąłem się do niej szeroko, a ona się zarumieniła.
Byłem w połowie jedzenia, gdy nagle usłyszałem huk za domkiem. Do pomieszczenia wpadł zamaskowany mężczyzna.
— Smok! Leci tutaj! — wysapał i wybiegł.
Od razu odłożyłem talerz na stół i szybko się ubrałem. Kocica podała mi skórzaną zbroję i srebrny, lśniący miecz.
— Zostań tu. — rozkazałem, na co ona szybko schowała się pod kołdrę.
Wybiegłem z jej domku. Od razu zauważyłem czerwonego smoka z szarawym brzuchem i srebrnymi szponami. Rozpoczęła się walka. Próbowałem jakoś go zaatakować i dźgnąć w brzuch. Niestety zapomniałem smoki mają ogony. Machnął mnie nim tak mocno, że poleciałem do góry i po chwili zacząłem lecieć w stronę drzew z niesamowitą prędkością. Uderzyłem w jedno z nich. Mroczki pojawiły mi się przed twarzą. Myślałem, że to już koniec.
CZYTASZ
Kraina Fantasy
Fantasy- one shot - to jest krótki one shot, ale nie dokończony betowała: @xverxima okładkę wykonała: @xverxima