Bye Spokojne Życie

51 4 0
                                    

Spacerowałaś wzdłuż kawiarenek wraz z przyjaciółką Frisk.
Rozmawiałaś z nią na różne babskie tematy. Dowiedziałaś się od niej, że poznała sympatycznego potwora z Podziemi. Coś między nimi zaiskrzyło.
Spędzony czas z Frisk był bardzo udany. Do czasu...
Przez okno jednej z kawiarni poznałaś pewną, ciemną kitę fryzury "na samuraja".
Obok Twojego chłopaka przy barze siedziała obca blondynka.
Ta dwójka rozmawiała z uśmiechami na twarzach. W pewnym momencie Borys ją pocałował.
Zdenerwowana wstrzymałaś oddech. Od małego dziecka nie chodziłaś na zajęcia bokserskie... Ale teraz miałaś dobry worek treningowy.
Frisk poznała na Twojej twarzy to niebezpieczne spojrzenie.
- Daj spokój _____. Później sobie to wyjaśnicie - kumpela chwyciła Cię za skrawek sukienki.
- To już trzeci raz. Kolejną zdradę mu nie daruję!
Cicho wparowałaś do kawiarni gdzie miał randkę Borys.
Minęłaś stolik przy którym siedział wysoki, przystojny ( hej! Jak kościsty gość może być przystojny?! ) szkielet w białym golfie i czarnej kurtce. Dokładniej nie przyjrzałaś się jego twarzy, bo musiałaś komuś dać nauczkę.
Zatrzymałaś się bez słowa za Borysem siedzącym tyłem do Ciebie.
On i jego nowa laska nie wiedzieli o twoim przybyciu.
- Nie wiedziałam, że masz takie hobby - uśmiała się blondynka.
Bez uprzedzenia i przeprosin wzięłaś z najbliższego stolika filiżankę bardzo ciepłej ( ale już nie gorącej ) kawy.
- _____ nie! - krzyknęła Frisk stojąca przy oknie.
Filiżanka z czarną była już nad głową Borysa.
- Oczywiście jedno z tych hobby straci... - głośno szepnełaś.
Twój głos usłyszała blondi.
I nagle w kawiarence rozległo się "chlust!".
-... Już nigdy nie będzie się mną bawił jakiś pies na baby! Borys koniec z nami.
Uszy chłopaka zrobiły się czerwone ze zdenerwowania.
Odwrócił się do Ciebie.
Złapał przód twojej sukienki. Zostałaś lekko podniesiona.
- Znudziłaś mnie! Idź się rozpłakać u swojego głupiego brata! - cicho warknął prosto do Twojego ucha.
O nie! On może gadać jakiekolwiek głupoty, ale nie cierpiałaś brudnych zagrań.
- Odpierdol się od Krystiana!
Borys poleciał na blat barku.
Czułaś jak twoja pięść bolała po twardym spotkaniu z jego policzkiem.
Już szłaś w stronę pobitego, a w twoją kierował się pracownik kawiarni.
Nagle poczułaś na swoich biodrach czyjeś dłonie. Były one dosłownie kościste i silne.
Zostałaś uniesiona i zabrana z kawiarenki.
- Co? Czemu? - kompletnie zaskoczona spojrzałaś na szkieleta.
- Zabrałem cię stamtąd w ostatniej chwili - postawił cię na chodniku.
Obok ciebie pojawiła się Frisk.
- Znasz go?
Ona kiwnęła głową.
Poczułaś na sobie wzrok.
Znajomy Frisk lustrował całą Twoją osobę.
- Czy ty chciałaś zabić tamtego człowieka? - usłyszałaś pytanie.
Nie doczekał się odpowiedzi na to pytanie.
No cóż. Byłaś tak wściekła na Borysa, że emocje zapanowały nad twoją pięścią.
- Jesteś słodka króliczku - usłyszałaś komplement i... - ale jednocześnie do ułożenia jak dzikus.
T-to nie tak.
Chciałaś naprawić swój wizerunek grzecznej dziewczyny.
- Ten dupek spowodował wypadek... Wbrew pozorom jestem inna.
- Oraz zmarnowałaś moją kawę i pomogłem ci.
Poprawiłaś kosmyk włosów, które zasłaniały Ci oczy.
- Nie mam pieniędzy przy sobie, by ci zapłacić - uśmiechnęłaś się do kościotrupa - ale mój dom jest pół godziny piechotą od tej ulicy.
Ten spojrzał na telefon. Sprawdził godzinę.
- Niestety muszę lecieć - westchnął.
Spojrzał na Ciebie z uśmiechem.
Zbliżał się, a Ty oddalałaś niepewna jego zachowania. Przywarłaś plecami do okna kawiarni.
Szkielet delikatnie przyłożył dłoń do Twojej twarzy i pochylił się ponieważ nie jesteś zbyt wysoka.
- Wystarczy mi to - szepnął i pocałował Twoje usta - za kawę.
Poczułaś dreszcz na plecach.
- Jak ci na imię? - zadałaś mu pytanie, gdy się oddalał.
- Mów mi G - mrugnął do ciebie - spotkajmy się tutaj o 20:00, dobrze króliczku?
- Pewnie.
Czy można to spotkanie nazwać randką, czy resztą zapłaty za sprawienie kłopotów?
- Wszystko w porządku? - wreszcie się odezwała przyjaciółka.
- T-tak.
Ostatni raz spojrzałaś na Borysa.
Blondynka chusteczką wycierała jego koszulę.
Chłopak spojrzał na ciebie z dziwnym wyrazem twarzy.
Zmarszczyłaś brwi i warknęłaś.
Niezręczny moment przerwały wibracje Twojego telefonu.
Dzwoniła Twoja matka.
- _____ szybko przyjdź do szpitala Świętego Jana! Twój brat miał wypadek! Został pobity!
- Co?! - krzyknęłaś - Frisk muszę lecieć!
Nawet nie wiedziałaś kiedy spływały łzy z twoich oczu.
I dosłownie wystartowałaś. Biegłaś do ukochanego brata, który musiał ogromnie cierpieć.
                                G
Jak zwykle podczas przerwy siedziałem w ulubionej kawiarni.
Mogłem obserwować ludzkie dramaty. I tym razem tak było.
W ciszy piłem mocną kawę obserwując parę siedzącą przy barku.
Odstawiłem filiżankę.
Moją uwagę zwróciła wściekła dziewczyna wchodząca do lokalu.
Coś spowodowało, że nie mogłem oderwać wzroku od niewysokiej panienki.
Zatrzymała się za chłopakiem gadającym ze swoją dziewczyną.
Blondynka słała mu komplementy.
Natomiast uroczy króliczek w sukience zabrał moją kawę.
Domyśliłem się, że doszło do zdrady.
Nie wierzyłem, by tak krucha i delikatna istotka zrobiła coś złego z byle powodu.
- Już nigdy nie będzie się mną bawił jakiś pies na baby! Borys koniec z nami - usłyszałem jej głos zmieszany z bólem.
Miała jednak siłę, by powiedzieć dość.
Wkrótce z głowy Borysa ciekła kawa.
Rozwścieczony ex podniósł ją brutalnie za sukienkę.
- Ej! - wstałem, ale zostałem zignorowany.
Ten powiedział jej coś co ją jeszcze mocniej zraniło. Dziewczyna starała się ukryć smutek.
Widziałem negatywne uczucie w jej aurze.
- Opierdol się od Krystiana!
Z pozoru słaby króliczek z całej siły uderzył byłego. Z barku spadły naczynia.
W stronę tej dwójki szedł pracownik kawiarni.
Z kieszeni wyjąłem kilka stów.
Pieniądze wcisnąłem kelnerowi.
- Za zniszczone filiżanki - powiedziałem do zszokowanego nastolatka.
Później delikatnie chwyciłem króliczka, który chciał dobić leżącego.
Leciutką ślicznotkę zabrałem z lokalu, by nie zrobiła sobie większej krzywdy.
  - Co? Czemu?
- Zabrałem cię stamtąd w ostatniej chwili.
Dopiero teraz mogłem dokładniej się przyjrzeć delikatnej.
Na jej twarzy upadały kosmyki włosów.
Oczy błyszczały, a usta kusiły...
Jakoś nigdy wcześniej ludzkie dziewczyny nie wywołały u mnie bicia serca.
- Znasz go?
Frisk odpowiedziała kiwając głową.
Kruche dziewczę, a w niej pokłady potężnych emocji.
- Czy ty chciałaś zabić tamtego człowieka?
Byłem ciekawy jej odpowiedzi, której nie usłyszałem.
Dalej nie brnąłem w ten temat. Rozumiałem, że zdrada przez ważną osobę jest ciosem w serce.
Przyjaciółka Frisk zacisnęła pięść.
- Jesteś słodka króliczku, ale jednocześnie do ułożenia jak dzikus.
- Ten dupek spowodował wypadek... Wbrew pozorom jestem inna.
- Oraz zmarnowałaś moją kawę i pomogłem ci - przypomniałem.
Ona odgarnęła włosy z twarzy i spojrzała na mnie z uśmiechem na twarzy. Uroczym uśmiechem.
- Nie mam pieniędzy przy sobie, by ci zapłacić, ale mój dom jest pół godziny piechotą od tej ulicy.
W ramach przeprosin chciała zaprosić mnie, całkiem obcą osobę do domu.
Niestety miałem za mało czasu.
Za piętnaście minut zaczynały się kolejne zajęcia.
- Niestety muszę lecieć.
Byłem rozczarowany zbyt szybko lecącym czasem.
Jednak chciałem lepiej zapamiętać króliczka.
Zbliżałem się do niej, a ta nie znała moich zamiarów.
Więc przywarła plecami do szyby.
Ostrożnie przyłożyłem dłoń do jej delikatnej twarzy. Była przyjemnie ciepła.
Złożyłem na miękkich ustach pocałunek.
- Wystarczy mi to za kawę.
- Jak masz na imię?
Po jej chęci poznania mojego imienia już widziałem, że chcę ją lepiej poznać.
Mów mi G. Spotkajmy się tutaj o 20:00, dobrze króliczku?
- Pewnie.
Byłem zadowolony. Mogłem z radością pójść na uczelnię.
Ostatni raz spojrzałem na dziewczynę o nieznanym dla mnie imieniu.
                           
                             Reader

Dość szybko przybiegłaś do szpitala. Zatrzymałaś się dopiero przy recepcji.
- Czy jest tutaj Krystian Kowalski?
- Oczywiście, a kim Pani jest?
- Jestem siostrą!
Poznałaś numer sali, w której przebywał Twój brat.
Musiałaś jeszcze pojawić się na czwartym piętrze.
Nie miałaś emocjonalnie sił, by biec po schodach.
Po tym co usłyszysz będą ci jeszcze potrzebne.
W szpitalnej sali zastałaś okropnie wyglądającego pacjenta.
Zasłoniłaś dłonią usta, by nie krzyknąć na cały szpital.
Bardzo ważna dla ciebie osoba leżała na łóżku. Poturbowana twarz miała mnóstwo ciętych ran, ręce i nogi w gipsie.
Przy bracie stali Wasi rodzice.
- Co tak długo?! - warknęła matka.
- Spokojnie Sara - ojczym położył dłoń na jej ramieniu - nie w tym miejscu.
Mogłaś się spodziewać deszczu wyzwisk w domu.
- Nasz kochany syneczku! - zawyła płaczem opiekuńcza dla niego matka.
W tym przypadku ją rozumiesz.
Jej ukochane dziecko zostało skrzywdzone.
- Gdzie to się stało? - zadałaś pytanie bez ich zgody.
- Policja mówiła, że w szkole. Niestety nie znaleziono do tej pory sprawców.
Poczułaś gniew w sercu.
Złość odzwierciedlała zaciśnięta pięść.
Do sali przybył lekarz.
- Kiedy będzie mógł wrócić do domu?! - od razu napadła go Twoja matka.
- Proszę się uspokoić! Pacjent z trudem uniknął śmierci!
Tym razem i ojczym ledwo hamował łzy.
- Pan Kowalski będzie miał wielomiesięczny pobyt w szpitalu, roczną rehabilitację...
- A co z jego studiami?! Kosztowały mnie i męża krocie!
Tak. Moi rodzice ciężko pracowali, by Krystian mógł studiować w jednej z najbardziej prestiżowych uczelni.
A ja? Jestem w drugiej klasie liceum. Ta szkoła jest publiczna, ale w weekendy dorabiam na swoje potrzeby. Staram się nie być ciężarem dla rodziców.
Matka spojrzała na Ciebie.
Okrążyła Twoją osobę.
- Kochanie? Myślę, że nie musimy się martwić o stracony czas naszego syna.
- Sara dobrze się czujesz? Spójrz jak on wygląda! Powinien się skupić na zdrowiu!
- _____ jest taka podobna do brata!
- Noooo oczywiście. Są bliźniakami.
Matka położyła dłonie na Twoich ramionach.
- Ona będzie się uczyła na studiach.
- Słucham?! - krzyknęłaś w tej samej chwili,  co ojczym.
- Ty nie odzywaj się, bo dzięki nam masz dach nad głową! - matka warknęła.
- Kochanie stres źle zadziałał na twoje  zachowanie! - zwrócił uwagę jej mąż.
- A co?! Twój syn ma zostać wyrzucony?! Nie będzie mu wstyd?!
Mężczyzna już się nie odezwał.
- Mamo - odezwałaś się ostrożnie - ja też mam swoją szkołę. Mam tam swoje przedmioty do zaliczenia i przyjaciół.
- A myślisz, że Krystian, nie?!
- Cóż _____ teraz byłaś samolubna - dodał ojczym.
- Masz się przebrać za chłopca i pójść na studia swojego brata! - usłyszałaś rozkaz.
- A jeśli nie?!
- Wyrzucę cię z domu!
- Nie stać mnie jeszcze na mieszkanie!
- Proszę _____ zrób to dla twojego brata - dodał ojczym.
Doskonale wiedziałaś, że twoi rodzice są pokrzywdzeni psychicznie.
Ale ten ich pomysł przebijał wszystkie inne.
Głośno westchnęłaś.
- No dobrze! Będę udawała swojego brata!
Od razu dostałaś tysiaka na wypad do fryzjera i zakupy.
Musiałaś zdobyć męskie ubrania w swoim rozmiarze i ściąć włosy.
- Żegnaj moje kobiece życie - szepnęłaś.
Od razu po wyjściu ze szpitala odwiedziłaś salon fryzjerski.
Kazałaś się uciąć na krótko.
Z twarzą bez emocji widziałaś w lustrze jak spadały kawałkami włosy.
Gdy wracałaś do domu było już dość ciemno.
Szłaś w męskich, niedawno kupionych ubraniach.
Były Ci one obojętne. W twoim rozmiarze i wygodne.
Czarne dżinsy, skórzana kurtka i szara bluzka z napisem Queen.
Spojrzałaś na klatkę piersiową.
Spod ubrań bardzo wyraźnie były widoczne twoje piersi.
Poczułaś zażenowanie.
Szczelnie zakryłaś je kurtką.
Przeniosłaś wzrok na chodnik.
Natychmiast zatrzymałaś się widząc...
Przed znajomą kawiarenką zobaczyłaś G.
Wysoki szkielet czekał na Ciebie nie wiedząc, że jesteś w pobliżu w... Męskim ubraniu.
Patrzyłaś na niego.
- On czeka cierpliwie na mnie - szepnęłaś.
Niestety nie miałaś czasu na spotkanie z potworem.
A był ładny i pociągający.
Podkręciłaś głową.
Twój brat leży w szpitalu! Potrzebuje twojej pomocy, a Ty zemsty na jego oprawcach!
Do domu wracałaś inną drogą.

Przebrana za Brata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz