Rozdział 6

877 54 7
                                    

Biegłyśmy przez las, dopóki nie usłyszałyśmy ryku jakiegoś zwierzęcia. 

-Stań za mną- powiedziałam do dziewczyny, osłaniając ją własnym ciałem. Podchodził do nas zielony tygrys? Spanikowana zaczęłam się cofać, a razem ze mną dziewczyna, okrążył nas i uciekł między drzewa.

-Gar!?- zapytałam i zdezorientowana patrzyłam na chłopaka, który ubierał właśnie swoją kurtkę.

-Jak?- zapytała, również zdezorientowana Rachel.

-Bez obaw. Nie gryzę- powiedział Gar, a ja się zaśmiałam. -Chodźcie- powiedział, podchodząc do nas z torbą.  Poszedł jako pierwszy, a ja z Rachel zaczęłyśmy iść za  nim w nieznanym nam kierunku. Spojrzałam jeszcze na mój telefon ale okazało się, że jest rozładowany.

-No jasne, chuj mi w dupę- mruknęłam i poszłam za nimi chowając telefon  do kieszeni.

---

-To niedaleko stąd- powiedział zielonowłosy i rozpalił ognisko, wewnątrz opuszczonego domku.

-Gdzie idziemy?- zapytała Rachel, która ogrzewała się przy ogniu.

-Gdzieś, gdzie będziecie mogły wyluzować- dołożył patyków do ognia patrząc na Rachel.

-Ja nie mogę wyluzować, nie rozumiesz?- zapytała zła dziewczyna i również spojrzała na chłopaka, stanęłam za nią i położyłam rękę na jej ramieniu, co miałam w zwyczaju robić. Tym razem wzrok chłopaka padł na mnie, a ja patrzyłam na tlący się ogień. -Czuje, że się zmieniam. Jest coraz gorzej- ciągnęła, dalej wpatrując się w chłopaka 

-Nie jesteś gorsza niż moja ekipa. Zaufaj mi- powiedział i tym razem spojrzał na mnie. -A ty, masz jakieś moce?- zapytał z uśmiechem.

-Może- powiedziałam i uśmiechnęłam się tajemniczo.

-Pokaż, proszę. Ja swoje pokazałem- wyszczerzył zęby w uśmiechu i patrzył na mnie błagalnym wzrokiem.

-W sumie, ja też nie widziałam twoich mocy z bliska- poparła go Rachel i wstała z pniaka, na którym siedziała.

-No dobrze- westchnęłam głośno i podeszłam do okna, a oni za mną. -Widzicie tamtą cegłę?- wskazałam palcem na obiekt, oboje potwierdzili skinieniem głowy. -To teraz patrzcie- wystawiłam rękę przez zniszczone okno i podniosłam cegłę metr do góry i odrzuciłam ją na bok.

-Wow- powiedział Garfield, uśmiechnęłam się nieśmiało i spojrzałam na nich.

-Mam jeszcze drugą moc- powiedziałam i splotłam ręce na piersi, popatrzyli na mnie zdziwieni.

-Pokaż- powiedział podekscytowany chłopak. -Pierwszy raz widzę kogoś, kto ma dwie moce- nawijał jak oparzony.

-Na pewno?- zapytałam mając w głowie szatański plan, Garfield tylko energicznie pokiwał głową na tak. - No dobrze- westchnęłam teatralnie i z całej siły kopnęłam go w piszczel. Chłopak krzyknął i zaczął podskakiwać na zdrowej nodze, trzymając się za bolące miejsce.  -Boli?- zapytałam, a Gar popatrzył na mnie ze łzami w oczach. -Daj mi rękę- powiedziałam do chłopaka, a on niepewnie podał mi ją. Ujęłam jego dłoń i przymknęłam oczy, skupiając się na bólu. Po chwili zobaczyłam czarne żyły i jak twarz chłopaka już nie jest wykrzywiona w bólu.

-Co? Jak?- zapytał, patrząc na moją rękę, Rachel tylko stała cicho i patrzyła na całą sytuacje.

-Odebrałam twój ból- powiedziałam tylko i skinęłam ramionami, jakby było to coś normalnego.

-Skoro zabrałaś mi ból, to znaczy, że ciebie to boli tak?- zapytał, a ja tylko pokiwałam głową na tak. -To więcej mi tak nie rób- powiedział i zabrał rękę, spojrzałam na niego rozczulona i uśmiechnęłam się słodko.

Polaris ■ TitansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz