6.

3 0 0
                                    

Nastał ranek, promienie słoneczne zaczęły powoli wpadać do jaskini. Jako pierwsza obudziła się Akina, otarła oczy i rozejrzała się w około. Wszyscy jeszcze spali, ale widziała jak Taichi zaczyna się ruszać. Usiadła opierając się o kamienną ścianę i patrzyła jak ten zaczyna się budzić. Gdy otworzył oczy popatrzył na Akinę i uśmiechnął się mówiąc przy tym ,,dzień dobry, dobrze się spało?" ta tylko pokiwała na potwierdzenie, po czym popatrzyła na Yoshito i Satoko i pokiwała głową w ich stronę, aby Taichi też tam spojrzał. Pozostała dwójka leżała przytuleni poniekąd do siebie, Ialimatr za to swoim skrzydłem trochę ich zakrył. Czekali aż ci się obudzą jeszcze kilka minut po czym spostrzegli jak Satoko się porusza, a Yoshito wraz z nią. Zobaczyli, że całą noc byli wtuleni do siebie i wtedy szybko się odsunęli i zaczęli się rozciągać. 

- Od kiedy już nie śpicie? - zapytała Satoko wstając

- Będzie z 10 minut dopiero - odpowiedziała jej Akina i także wstała

- Jeśli chcemy jakoś przeżyć to musimy iść dalej bo niezadługo mogą nas tu znaleźć - powiedział w pewnym momencie Ialimatr

- Masz jakiś pomysł? - zapytał Yoshito 

- Możemy lecieć na zachód, o ile pamiętam jest tam dalej brama do innej krainy. Spokojnie, w każdym momencie można będzie tu wrócić, a tam przynajmniej nie będzie demonów którzy polują na Satoko i was, chyba...

- Nic innego nam chyba nie pozostaje, więc musimy tam lecieć - powiedział Taichi po czym się odwrócił i popatrzył na wyjście z jaskini.

- No to co, lecimy! - powiedziała Satoko, następnie zaczęła iść w kierunku wyjścia, a wszyscy za nią, gdy była już przy barierze ostrożnie ją usunęła aby mogli przejść. Gdy wyszli na powierzchnię oślepiło ich świecące mocno tego dnia słońce, ale mimo to patrzyli na piękny widok lasu. 

Lecieli tak jak mówił Ialimatr na zachód, ale Satoko go poprosiła czy mogą najpierw polecieć do wioski elfów gdzie spędzili pierwszą noc. Po chwili smok wylądował już, a wszyscy gdy zeszli z niego ostrożnie poszła w kierunku wioski. Im oczom ukazała się doszczędnie zniszczona i spalona w połowie osada. Gdy przechodzili obok domków w niektórych miejscach można było dostrzec ciała poległych, najwięcej elfów. Usłyszeli nagle czyjeś kroki i wyciągnęli swoją broń, ale gdy spojrzeli w kierunku skąd dochodziły te kroki zobaczyli wyłaniającego się elfa zza domu. Akina podskoczyła z radości i podbiegła do istoty przytulając ją, a elfica odwzajemniła jej uścisk. Gdy Akina odeszła aby pokazać kto to dopiero wtedy zobaczyli, że to była siostra Meyli, Giorgia.- Cieszę się, że nic wam nie jest, czego niemożna powiedzieć o nas - powiedziała uśmiechając się i podchodząc do nich, w tym momencie Satoko dostrzegła liczne rany na jej ciele- Giorgia, chodź tu to cię uleczę - zaproponowała Satoko, a ta skorzystała z propozycji

- Gdzie Meyli? - zapytał Taichi zaciekawiony

- Jako, że posługuje się trochę magią została pojmana, a resztę elfów po prostu zabili jak to zwykle robią...

- Jak ty przeżyłaś? - zapytał zdziwiony Yoshito, a Akina rozejrzała się czy nikogo tutaj oprócz nich nie ma

- Meyli użyła na mnie czaru niewidzialności gdy już byłam dość ranna i kazała mi uciekać więc tak też i uczyniłam, to był ostatni raz kiedy ją widziałam.... - zobaczyli jak łzy jej napływają do oczu

- Spokojnie, odnajdziemy ją - powiedziała Akina aby ją pocieszyć i uśmiechnęła się do wszystkich. Satoko podeszła do niej i ją zaczęła leczyć, a gdy skończyła, zaproponowali Giorgii aby z nimi uciekła z tych niebezpiecznych obszarów, ale ta jednak odmówiła i powiedziała że może tylko kawałek się z nimi przejść. Gdy poszli w kierunku smoka Giorgii przestraszona zatrzymała się i nie podchodziła bliżej stwora.

- Co się stało Giorgia? - zapytała Akina

- Znam go, właśnie przez niego pół naszej wioski jest spalonej. Powiedział wtedy, że chciał pomóc, ale i tak ja mu nie wierzę - odparła i pożegnała się z Akiną, a następnie zniknęła za drzewami. Weszli na smoka i wzbili się w powietrze.

 Lecieli rozmawiając i śmiejąc się, po godzinie zapytali Ialimatr'a jakie owoce mogą zjeść, bo nie ukrywali, że doskwierał im głód. Zaproponował aby po drodze polecieli do sadu gdzie rosną jadalne owoce. Gdy dotarli na miejsce podbiegli od razu do jednego z drzew i zastanawiali się jak je zerwać z wysokich drzew. W pewnej chwili zobaczyli jak małe istoty wychodzą z krzaków, były to skrzaty. Zaczęły one biec w kierunku przyjaciół i krzyczały w niezrozumiałym dla nich języku. gdy już były przed nimi podskakiwały i próbowały się porozumieć, wtedy Satoko kucnęła przy nich i ponownie użyła czaru aby wszyscy mogli się z nimi porozumieć.

- I oni wtedy przyszli i!- 

- Spokojnie, powiedźcie wszystko powoli i na spokojnie - powiedziała Satoko przerywając im, wtedy jeden z gromady skrzatów zrobił krok do przodu i wziął głęboki wdech 

- Robiliśmy swoje prace w wiosce jak zawsze, ale wtedy zaatakowały nas demony i zniszczyły całą osadę, nie mamy teraz gdzie mieszkać a wrócić tam nie możemy bo kilku tam jeszcze zostało - odpowiedział i odwrócił się pokazując palcem gdzie znajduję się ich wioska

- Satoko, nie zapominaj że musimy stąd uciekać, bo chcą cię pojmać - powiedział Taichi, pozostała dwójka pokiwała głowami, a Satoko wtedy wstała i odwróciła się do nich

- Wiem doskonale o tym, ale nie możemy ich tak tu zostawić. Powiedzieli, że to tylko kilka demonów, tak? Damy radę ich pokonać a wtedy polecimy dalej.

- Jak to pojmać? - zapytał się jeden z krasnoludków

- Demony chcą pojmać Satoko bo posługuje się silną magią - wytłumaczyła Akina

- Naszych braci też porwali, ale nie dlatego że mają moc bo jej nie mają, tylko dlatego bo nasz gatunek od lat jest u nich wykorzystywany do niewolnictwa.

- Czy jeżeli wam pomożemy to będziemy mogli wziąć trochę owoców z tego sadu? - postawił warunek Yoshito

- Oczywiście, ale błagamy, pomóżcie nam z nimi

- Satoko, możesz mnie zrobić niewidzialnego gdy już będziemy bliżej ich wioski? - zapytał Yoshito stanowczym głosem

- Dobrze, na Akinę też mogę rzucić czar i wtedy z bezpiecznej odległości będzie strzelała z łuku. Taichi może w tym czasie walczyć w ręcz, a ja postaram się jakieś uroki na nich stosować. Kto jest za takim planem?

- Wszyscy, na wszelki wypadek możemy ustalić z Ialimatr'em jakiś okrzyk gdy będziemy potrzebować pomocy - zaproponowała Akina po czym podeszli do smoka i powiedzieli o zaistniałej sytuacji.

Gdy wszystko już było ustalone poszli ostrożnie za skrzatami w głąb lasu. Kiedy byli już blisko osady w ich zasięgu wzroku było czterech wrogów, wtedy Satoko rzuciła urok niewidzialności na Yoshito i Akinę. Yoshito podbiegł do nich bliżej i wtedy Akina wystrzeliła pierwszą strzałę która trafiła jednego z nich w nogę. Taichi w tym czasie zają się jednym z demonów. Satoko stała za nimi i rzucała różne zaklęcia które np. spowalniały wrogie siły. Po paru minutach było już po wszystkim, a małe istoty wyszły z ukrycia i zaczęły się radować. Satoko jeszcze zgromadziła wszystkich rannych do jednego miejsca i szybko uleczyła ich rany. 

- Dziękujemy wam! Dzięki wam teraz możemy odbudować swoją wioskę i dalej żyć w spokoju. W ramach podzięki możecie wziąć tyle owoców ile chcecie, a dla was młodzi wojownicy mam coś specjalnego - wskazał na Yoshito i Taich'iego, po czym wszedł do jednego z domku, a gdy wrócił niósł dwa medaliony - Są to święte amulety które będą nad wami czuwały podczas walki

- dziękujemy, zostalibyśmy dłużej ale musimy już iść - ukłonił się lekko Taichi i ruszył zpowrotem do smoka, a reszta też się pożegnała i poszła za nim

Gdy wrócili Akina dzięki swoim strzałom strąciła owoce z drzew, a następnie włożyli je do worka podarowanego przez małe istoty. Czym prędzej weszli na Ialimatr'a i odlecieli dalej, gdy lecieli jedli swoją nagrodę i rozmawiali. Satoko gdy zjadła oparła się o plecy Akiny która siedziała przed nią i zamknęła oczy aby się zdrzemnąć. W pewnej chwili Yoshito zobaczył, że ta przechyla się w bok więc szybko ją złapał i objął ją aby nie spadła....

Inny światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz