⭐️5

1.1K 62 10
                                    

- Ubieraj się. – z rąk wyrwał mi książkę, którą wczoraj ukradłam z miejskiej księgarni.

- Po co? – zapytałam podnosząc się z fotela.

Lekturę rzucił na ziemie i odszedł, a ja z cichym westchnięciem podniosłam rzecz i odłożyłam ją na stolik w kącie pomieszczenia. Zabrałam swoją dżinsową kurtkę i wyszłam z budynku.

Stał koło czarnego samochodu.

Jego lakier lśnił w delikatnych promieniach słońca. Wyglądał na drogi, ale bałam się zapytać o cenę i przede wszystkim skąd go ma.

Ruchem głowy nakazał bym wsiadła do samochodu co od razu uczyniłam.

Nie widziałam go trzy dni.

Wszyscy byli w pracy, tylko ja siedziałam i żyłam na ich rachunek.

Wnętrze maszyny pachniało nowością jakby był prosto z salonu.

Jechaliśmy w ciszy jakieś dwadzieścia minut, zaparkował dopiero przed małym jedno rodzinnym domkiem.

Był strasznie podobny do tego, w którym mieszkałam z rodzicami i młodszą siostrą.

Białe elewacje, ciemny dach, jasny płotek i brukowy chodniczek.

Marzenie.

Wysiedliśmy z pojazdu i niepewnie kierowałam się za chłopakiem na posesje. Z kieszeni wyjął klucze i sprawnie otworzył drzwi przepuszczając mnie w progu.

Wnętrze idealnie trafiało w mój i Chrisa gust.

Pod wieloma rzeczami byliśmy podobni, ale żadne z nas jakby nie zdawało sobie z tego sprawy.

- I jak? – zapytał, kiedy weszłam do salonu połączonego z kuchnią.

- Jest śliczny. Ale skąd go masz? – zapytałam, a jego mimika pierwszy raz od dłuższego czasu zmieniła się na łagodną.

- Kupiłem. – powiedział patrząc mi w oczy.

Prawie niezauważalnie przytaknęłam głową i odwróciłam się w stronę okien podchodząc bliżej. Wyjrzałam na nieduży ogródek zapełniony małą altanką i kwiatami, które były wszędzie.

Chwile później czułam jego obecność za mną.

Nie miałam odwagi by się odwrócić.

Słońce chowało się za delikatnym wzgórzem kawałek za posesją.

- Chodź. – delikatnie złapał mnie za rękę.

Wyszliśmy na świeże powietrze przez taras. Po kilku minutach rozkoszując się zachodem słońca.

Wielkie zielone pole rozchodziło się przed nami, a my staliśmy na nim jak para zakochanych trzymających się za ręce.

Pierwszy raz był taki w stosunku do mnie.

Może i chciałam, żeby mnie zostawił, bym stała tam sama, ale wiedziałam, że coś takiego nie zdarza się często.

Wolałam się tym rozkoszować póki mogę.

Póki nie będzie za późno.

- Lea mi wszystko powiedziała. – odezwał się cichym głosem wciąż patrząc na horyzont.

- To znaczy? – spojrzałam na niego kątem oka, odwrócił się do mnie przez co po chwili zrobiłam to samo.

- Powiedziała mi o tym co czujesz. – moje oczy rozszerzyły się delikatnie, ale nie chciałam mu pokazać, że teraz trochę się boje.

- Czuje różne rzeczy.. – zanim zdążyłam dokończyć jego usta przywarły do moich.

Kiedy otrząsłam się z pierwszego szoku odwzajemniłam pocałunek.

Moje nogi nagle zrobiły się jak z waty, a serce przyśpieszyło do takiego stopnia, że ledwo łapałam jakikolwiek oddech.

Kiedy się ode mnie oderwał oparł swoje czoło o moje i razem ciężko oddychaliśmy.

Staliśmy tak w ciszy przez kilka minut, ja delikatnie wtulona w jego klatkę piersiową, a on obejmując mnie w pasie.

- Może i się nie zakochuje.. – szeptał, tak jakbyś byli wśród ludzi, a on przekazywałby mi największy sekret. – ale dla ciebie zrobię wyjątek. – spojrzałam na niego, uśmiechał się.

Nie wiedziałam co mam powiedzieć, odwzajemniłam jego gest stając na palcach i delikatnie muskając jego wargi.

- To jest nasz lepszy początek. – spojrzał na dom. – Na jakiś czas przygarniemy resztę, a potem będziemy mieszkać w nim razem.

Delikatnie przytaknęłam głową, kiedy spojrzał mi w oczy.

- Mam coś na koniec. – z kieszeni wyjął kawałek papieru zawiniętego w rulon.

- Joint? – zapytałam delikatnie marszcząc brwi.

- Może trochę nie wyszedł, ale się starałem. – odpalił go zapalniczką zaciągając się dwa razy i podając go mnie.

Trujący dym wciągnęłam do płuc patrząc mu w oczy.

- Teraz jesteś moja. – wbił się w moje usta.

Prawą dłoń wplątałam w jego blond włosy, a lewą delikatnie odchyliłam nie chcąc nas poparzyć.

Przyciągnął mnie do siebie bliżej.

To było to.

Może nie miałam nikogo, ale teraz miałam Chrisa i paczkę przestępców.

Straciłam prawdziwą rodzinę, ale zyskałam nową.

Wiedziałam.. byłam pewna, że wybrałam słusznie.

To jest moje miejsce na ziemi.

Ja..

Chris..

I joint..

KONIEC

Joint / Bang ChanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz