Siedziała oparta o pień drzewa. Na kolana odłożyła książkę. Nie dostrzegł tytułu. Głowę zwróciła ku słońcu. Widać było, jak bardzo tęskniła za promieniami słońca. To był jeden z niewielu jesiennych dni, kiedy w Londynie świeciło słońce. Zwykłe wrześniowe dni były szare, chłodne i wilgotne. Mimo, że urodził się tutaj, spędził tu wszystkie młodzieńcze lata, jemu też brakowało słońca – ciepłych promieni ogrzewających skórę, pomagających wytworzyć niezbędną dla dobrego samopoczucia, witaminę D. Dlatego tak bardzo polubił Los Angeles – tam zawsze było słonecznie. Przyjrzał się dziewczynie uważniej.
„Nie wygląda na Brytyjkę" – pomyślał patrząc na jej twarz. Uśmiechnęła się, oczy miała zamknięte, a usta lekko rozchylone.
- Tak, zdecydowanie cieszy się słońcem. Jaka śliczna buzia. – powiedział cicho, sam do siebie. Wyróżniała się spośród dziewczyn w parku i tych, które regularnie widywał na londyńskich ulicach. Miała pół długie włosy, mieniące się w promieniach słońca. Zdziwiło go własne zafascynowanie, nie mógł oderwać od niej oczu. Widywał ostatnio tak wiele dziewczyn, a żadna nie wywarła na nim takiego wrażenia. Rozejrzał się dookoła. Poczuł na sobie czyjś wzrok. Stał się rozpoznawalny. Nie mógł przyzwyczaić się, że tak trudno było zachować prywatność w świecie wielkiego kina. Gdy pojawiał się gdziekolwiek w Stanach Zjednoczonych, oblegany był przez tłumy nieznanych mu osób. A to wszystko za sprawą filmu, w którym ostatnio wystąpił. Nie spodziewał się, że ta rola, tak bardzo zmieni jego codzienność. Dlatego cieszył się na kilkudniowy pobyt w domu. Londyn był spokojniejszy. Ludzie wpatrywali się w niego, ale nie zaczepiali. Zdawał sobie sprawę z tego, jakie wywołuje emocje. Tutaj przynajmniej miał możliwość spaceru z psem. Zwierzak właśnie biegał dookoła placu.
- Suli! – zawołał za psem. – Chodź. – spojrzał na zegarek. Było już późno, a on nie lubił się spóźniać. Pomimo napiętego planu dnia, starał się być wszędzie na czas. Dziś miał w planie udzielenie wywiadu dla jednego z kobiecych pism. Nie mógł się przyzwyczaić do myśli, że okrzyknięto go bożyszczem kobiet.
Pies przybiegł do niego niemal natychmiast. Pogłaskał czworonoga po grzbiecie i przypiął smycz. Niby przypadkiem, zatrzymał wzrok na siedzącej pod drzewem dziewczynie. Wydawało mu się, że przez moment na niego patrzyła. Teraz spoglądała przed siebie. Stwierdził, że jej egzotyczna, jak na brytyjskie warunki uroda, przyciąga wzrok. Była dla niego wyjątkowo interesująca. Żałował, że nie może dłużej zostać w parku. Przyglądał się jej jeszcze chwilkę, chcąc nacieszyć się jej uśmiechem. Podniosła książkę i dostrzegł okładkę. Widywał ją bardzo często ostatnio, w różnych częściach świata. Jego siostra też czytała tą lekturę. Poznał jej treść dzięki scenariuszowi filmu, w którym zagrał. To dzięki niej, stał się najbardziej rozpoznawalną postacią na Nowym Kontynencie.
- Dlaczego nie jestem zaskoczony? – powiedział do psa. Był pewien, że gdyby przyjrzała mu się bliżej, wiedziałaby kim jest. Jednakże istniało minimalne prawdopodobieństwo, że nie widziała ekranizacji powieści.
Mimo tych rozważań, był pewien, że może więcej jej nie zobaczyć. Londyn był ogromny, a ona nie wygląda na Brytyjkę – mogła być tylko przejazdem. Spojrzał na nią jeszcze raz, bardziej intensywnie, chcąc zapamiętać rysy twarzy.
- Tak Suli, wiem, musimy iść – uśmiechnął się do zwierzaka. Kucnął, pogłaskał go i odszedł w kierunku parkingu. W lepszym humorze wracał do samochodu, do swojej codzienności, którą mimo wielu niedogodności, bardzo polubił.
* * *
Dni mijały w Londynie bardzo szybko. Praca pochłaniała ją całkowicie. Karolina przyjechała do Anglii na polecenie przełożonego. Pracowała w polskiej firmie zajmującej się produkcją i sprzedażą elementów wyposażenia wnętrz. Od jakiegoś czasu zajmowała się rozwinięciem współpracy z firmami na brytyjskim rynku. Jej angielska przygoda zaczęła się od krótkiego maila z zapytaniem ofertowym, przesłanego na jej służbową skrzynkę pocztową. Przygotowana oferta została bardzo pozytywnie przyjęta przez klienta, który okazał się być przedstawicielem jednej z angielskich firm dekoracji wnętrz. Karolina prowadziła wszelkie spawy związane z tym klientem. Znała każdą osobę z partnerskiej firmy. Sama proponowała wiele rozwiązań, które obu stronom przypadały do gustu. Sprzedaż na wyspie wzrastała. Ilość spraw, które należało załatwiać była dla Karoliny prezentem od losu. Potrzebowała mieć co robić, nie mogła sobie pozwolić chociażby na chwilę zadumy. Każdy wolny moment poświęcała na realizację celów brytyjskiego projektu. Pewnego dnia, Dyrektor poprosił ją do swego biura:
CZYTASZ
Niemożliwe staje się możliwe
RomansaŻycie potrafi nas zaskoczyć - najczęściej wtedy, kiedy się tego najmniej spodziewamy. Karolina prowadzi spokojne życie, wypełnione pracą, która stała się sposobem na zapomnienie o historii, która zmieniła w niej wiele. Stara się ułożyć życie po nowe...