Gdy poprosiła Janka aby zawiózł ją na bydgoskie lotnisko, zareagował ostro:
- Czy Ty w ogóle masz jakiekolwiek prawo odmowy w tej firmie? Zawsze będzie tak, że wystarczy jedno słowo Szefa, a już będziesz leciała do Londynu? Przecież miałaś być cały listopad w Polsce?
- Janku, wracam pojutrze. Zawieziesz mnie czy nie? Mogę poprosić kogoś innego. – powiedziała smutnym głosem do słuchawki. Wiedziała, że Janek ma rację, ale tak bardzo cieszyła się na ten wyjazd. Nie chciała aby zbędna dyskusja z bratem popsuła jej humor.
- Wiesz, że Cię zawiozę.
* * *
Czekając na odprawę spoglądała nerwowo na zegarek. Dyrektor jeszcze się nie pojawił, a zostało im niewiele czasu do odlotu. Wyciągnęła telefon, a w tym momencie rozdzwonił się dzwonek, zapowiadający rozmowę z kimś z firmy. Tak jak się spodziewała, Dyrektor dzwonił z wiadomością, że spóźni się parę minut i poradził aby poszła na odprawę sama. „Nie zdziwię się, jeśli się wcale nie pojawi." – zaśmiała się na tą myśl. Ale gdy przekazywała bilet, obsłudze lotniska, usłyszała za sobą dyszący głos przełożonego.
- Bardzo przepraszam Pani Karolino, niesamowite korki po drodze.
- Ważne, że Pan dojechał Dyrektorze. – uśmiechnęła się.
Gdy samolot wylądował w Londynie, serce Karoliny zaczęło szybciej bić. Widziała Jacka ostatnio, podczas spaceru w lesie. Mimo, że rozmawiała z nim od tego czasu wielokrotnie, wymienili mnóstwo maili, czuła obawę przed tym spotkaniem. Od tamtego spaceru wiele się zmieniło, poznali się bliżej, odkryli przed sobą mniejsze i większe tajemnice. Jednak gdy tylko ujrzała zielone spojrzenie Jacka, strach zniknął.
- Dyrektorze widzimy się wieczorem. – uśmiechnęła się. – Ustaliłam z Caren, że będę potrzebna dopiero jutro rano, więc za pozwoleniem, pozwiedzam troszkę Londyn. – powiedziała, będąc pewną, że przełożony nie będzie miał nic przeciwko.
- Przyjemnego zwiedzania. – mrugnął do niej, widząc czekającego na nią Jacka.
- Dziękuję i do zobaczenia. – poszła w kierunku obserwującego ją chłopaka. – Cześć Jack. – przywitała się z szerokim uśmiechem. – Miło Cię widzieć. – spojrzała na niego.
- Witaj Karolinko. – przytulił ją do siebie delikatnie. – Ślicznie wyglądasz.
- Ty też. – szepnęła mu do ucha. – Jaki mamy plan na dziś? Przyznam się, że ja niczego specjalnego nie wymyśliłam.
- Londyn to moje miasto. Tutaj ja jestem przewodnikiem. – zażartował. – Ale dziś chciałbym zabrać Cię na obiad do domu, potem może na jakiś mały spacer. Moje siostry nie mogą się doczekać, kiedy Cię poznają, a moja mama chce podziękować Ci za ściągnięcie mnie z Nowego Jorku. – zaśmiał się, widząc przerażoną minę Karoliny. – Nie przejmuj się one naprawdę nie gryzą, a mama jest Ci naprawdę wdzięczna. Angi zastanawia się co takiego obiecałaś mi za przyjazd do Londynu.
- To będzie na razie moja słodka tajemnica, nie zdradzę jej nawet Tobie. – uśmiechnęła się. Powróciła do niej pewność siebie, przyczynił się do tego obejmujący ją Jack, jednak obawa przed spotkaniem z rodziną Jacka nie chciała jej opuścić. Wiedziała, że tęsknił za nimi, więc nie chciała zabierać mu tych paru tak drogocennych chwil, gdy tak bardzo cieszyli się na jego kilkudniowy przyjazd do rodzinnego domu. Z drugiej strony miała wyrzuty sumienia, że ściągnęła go ze Stanów. Nie mogła pozbyć się przeczucia, że zabrała mu dzień, który mógł wykorzystać na spędzenie czasu z przyjaciółmi. Spojrzała na niego. Uśmiechał się. Oglądała jego zdjęcia na różnych portalach internetowych, ale w rzeczywistości był wiele przystojniejszy. Aparat nie pokazywał tego, co widziały oczy. Nie widziały tego, co ona dostrzegała, przyglądając się jego profilowi.

CZYTASZ
Niemożliwe staje się możliwe
RomanceŻycie potrafi nas zaskoczyć - najczęściej wtedy, kiedy się tego najmniej spodziewamy. Karolina prowadzi spokojne życie, wypełnione pracą, która stała się sposobem na zapomnienie o historii, która zmieniła w niej wiele. Stara się ułożyć życie po nowe...