Nie miewał interesów w Bydgoszczy, w sumie był tutaj trzy razy, oczywiście z Marzeną. Wówczas dowiedział się, jak umarł jej były chłopak. Pamiętał też, że niedługo przed ślubem, zaraz po wizycie u przyszłego teścia, wstąpili do pewnej knajpki, której współwłaścicielką była Sabina, koleżanka Marzeny ze studiów. Kobiety wydawały się zżyte, dlatego spodziewał się, że Marzena zaprosi ją na wesele, gdyż poza ojcem oraz nadopiekuńczym bratem Maciejem, nie poznał nikogo więcej od jej strony, żadnych ciotek, wujków czy kuzynek. Wtedy nie wydawało mu się to jakoś szczególnie dziwne; mając na uwadze dobro dziecka, za wszelką cenę chciała chronić prywatność, co jak się okazało, wcale nie było takie łatwe i dodatkowo wywołało swego rodzaju rodzinny konflikt. Przesadnie dbający o reputację Emil, pozbył się tego ciężaru i urządził córkę w Gubinie. Gdyby nie to, nigdy byśmy się nie poznali. Teraz zupełnie inaczej na to patrzył, zwłaszcza że w nowym miejscu jego żona dosyć szybko nałapała znajomych, których bez problemu wtajemniczała w życie osobiste. Każdy wiedział, że od lat starali się o dziecko, mieli za sobą nieudaną próbę in vitro, a ostatnio nawet doszły go słuchy, że Marzena podała w wątpliwość jego zdolność do bycia ojcem.
Żałował, że od początku nie drążył jej przeszłości i zadowolił się byle historyjką. Był ślepo zauroczony, zrobiłby dla niej wszystko i gdyby mógł, wymazałby z jej życiorysu tamtego faceta. Pamiętał, że nie mógł doczekać się wesela, ale szybko się okazało, że żadnego nie będzie. Zamiast tego, urządziła kameralne przyjęcie dla najbliższych, w ich nowym mieszkaniu. Ślub cywilny również odbył się bez znajomych, nawet świadkowie byli z urzędu, czemu dziwił się dziadek i Bartek, a babcia uznała to za zły znak. Jednak na tym kończył się temat i niewygodne pytania, gdyż Marzena potrafiła doskonale zjednać sobie ludzi. Wyświadczała drobne przysługi, doradzała i stwarzała pozory „wszechmocnej". Tutaj mogła, gdyż nikt nie wiedział, że zwracała się z tym do brata albo wpływowego ojca i że to on pociągał za sznurki.
Dziadek równie szybko zauroczył się jego wybranką i prawnukiem, natomiast babcia ciągle wypytywała o „normalnego" potomka. Nie godziła się z faktem, że Marzena odcięła dziecko od rodziny jego zmarłego ojca i ciągle powtarzała, że na pewno jakąś ma. A potem babcia nagle odeszła i zaczęło się psuć. Nigdy nie wierzył w przesądy, ale tamtego wieczoru powinien wysłuchać jej do końca. Dziś był o wiele mądrzejszy i temat tajemniczego „partnera" Marzeny powrócił, a właściwie spadł na niego jak grom.
Owa koleżanka niestety nie została zaproszona. Pamiętał, że na wieść o ślubie, Sabina nie potrafiła ukryć zdziwienia ani zakłopotania. Marzena rozpłakała się, nie chciała długo rozmawiać i szybko się pożegnali, a potem nagle kontakt się urwał. Sabina była ładna, życzliwa, o wyjątkowo pogodnym usposobieniu, po prostu trudno było kogoś takiego zapomnieć. Dlatego też, gdy przyjechał do Bydgoszczy, to właśnie tam się udał w pierwszej kolejności, do małej knajpki ukrytej w parku, by odświeżyć znajomość i zasięgnąć trochę języka. Dłużej nie mógł znieść tej niepewności. Musiał potwierdzić albo rozwiać podejrzenia i w razie czego mieć kolejny argument dla teścia, gdyby ten zaczął się stawiać.
CZYTASZ
Wirtualni
General FictionPowtarzający się sen, w tym jedno wciąż to samo pytanie. Impuls, schemat stary jak świat i już myślała, że to miłość. Jednak coś, co zrodziło się w wirtualnym świecie, może być równie ulotne, jak Wi-Fi, które znika, gdy wychodzimy z domu albo zupełn...