Rozdział 7

1.5K 96 5
                                    

Szłam powoli do szkoły. Był jasny, słoneczny dzień, który zupełnie nie pasował do mojego nastroju. Dzisiaj w naszej szkole miał się odbyć apel w sprawie tajemniczego graffiti na murze przy dowództwie. Tak jak Anna mówiła, nasz akt nieposłuszeństwa i odwagi, zrobił na wampirach niezłe wrażenie. Od tygodnia jest to głównym tematem rozmów. Jedni uważają, że to co zrobiłam było bardzo głupie, inni że odważne. Ale mnie nic nie obchodzi co myślą inni. Ja czułam się świetnie podczas tej akcji, zupełnie jakbym została stworzona do dawania w kość krwiopijcom i tylko to się dla mnie liczy. Niestety był jeszcze drugi powód, przez który nie chciałam iść na apel- główny gość. Ma nim być wampir, który ma nas nastraszyć byśmy nigdy więcej nie robili takich numerów. A to nie ma być byle jaka pijawka- do naszej szkoły ma przyjść sam Chris Diveer. Nigdy go nie spotkałam, ani nawet nie wiem jak wygląda, ale mówią o nim różne rzeczy. I to raczej niezbyt kolorowe. Podobno Christopher umie, patrząc w oczy, odgadnąć twoje najlepiej ukrywane myśli. Ja uważam, że to tylko plotki, ale lepiej by było gdybym została w domu. Niestety ta opcja odpadała, bo każdy, ale to każdy, miał przyjść i nie ważne, że ktoś jest chory czy wyjechał. Po prostu każdy ma być. A gdybym uciekła to wzbudziłoby to podejrzenia, dlatego musiałam iść.
Gdy byłam dwie ulice od szkoły, zobaczyłam chłopaka. Był MEGA przystojny. Wysoki, czarne włosy lekko podniesione na żelu, ładne, czyste ubrania. I ja, która nie lubi chłopaków, poczułam jak moje serce przyspiesza. Po chwili zorientowałam się, że wyglądam jak idiotka. Rozdziawione usta, uwielbienie w oczach i wysunięty jenzor. Szybko doszłam do siebie i zauważyłam z ulgą, że tajemniczy chłopak mnie jeszcze nie zobaczył. Kiedy koło niego przechodziłam ten złapał mnie za rękę. Odwróciłam się gwałtownie ze zdziwieniem, a on posłał mi przepraszający uśmiech. O,  Boże! Jego twarz był najpiękniejszą jaką w życiu widziałam. Wszystko w nim było idealne. Oczy, usta, nos, włosy... Długo by wymieniać.
-Sorry, ale szukam gimnazjum nr. 15. Wiesz może gdzie to jest?-zapytał melodyjnym głosem.
Popatrzyłam mu w oczy. Te piękne, ciemne, niemal czarne oczy.

-Ja...nno...emm...-weź się w garść Charlotte- ja tam właśnie idę. Zaprowadzę cię, jak chcesz...
Chłopak znowu się uśmiechnął.

-To byłby dla mnie zaszczyt. Jak się nazywasz?

-Charlotte, ale mów mi Charlie.

Pokiwał głową.

-A ty to?- zapytałam.

Spojrzał mi prosto w oczy jakby czegoś tam szukał. Po chwili z jego twarzy zniknął uśmiech.

-Nazywam się...Simon.

Uśmiechnęłam się na co on odpowiedział tym samym.

- A więc choćmy- powiedziałam.

Gdy tak szliśmy w milczeniu, on nagle zapytał:

- Do której klasy chodzisz?

-Do 3 gimnazjum- odpowiedziałam szybko.    

- To fajnie.

- Chodzisz do 15?

- Ja...nnno...nieee- odchrząknął- zwiedzam.

Popatrzyłam na niego jakby zwariował.

- A po co? Tam nie ma nic ciekawego...

Wzruszył ramionami.

- Eeem.. Bo moja siostra może pójdzie tam do szkoły i chcę zobaczyć jak to wszystko wygląda.

Zaśmiałam się.

- Myślę, że się załamiesz. To koszmarnie wielka, straszna i stara szkoła, nikt jej nie lubi.

Simon uśmiechnął się niepewnie.

-To klimaty, które moja siostra uwielbia.

- Dziwną masz siostrę- Czy ja to powiedziałam?!- Znaczy... Jjja nie chciałam... obrazić nikogo...

Chłopak uśmiechnął się uspokajająco.

- Ja też uważam, że jest dziwaczką.

Szliśmy dalej. Opowiadałam mu trochę o szkole, o uczniach i nauczycielach. Simon przez chwilę poruszył temat graffiti, ale ja mu nie ufałam na tyle, żeby powiedzieć mu, że to moja sprawka. W końcu doszliśmy do skrzyżowania.

- Już zaraz będziemy- powiedziałam.

Simon otworzył szerzej oczy.

-Jaaa.... Boo... Muszę wejść na  chwilę do toalety- I wskazał na kawiarnię- Nie czekaj na mnie. Sam dotrę do szkoły.

Pokiwałam niepewnie głową, zdziwiona jego zachowaniem. Czyżby nie chciał aby ktoś go zobaczył ze mną? I nagle zrobiło mi się bardzo smutno. On popatrzył mi w oczy i jakby odgadując co czuję, uśmiechnął się szeroko.

- Nie martw się. Jeszcze się spotkamy.- Zastanawiał się przez chwilę- Co powiesz na sobotę? Spotkajmy się pod klubem "Evil", wiesz gdzie to jest?

Tak, doskonale wiedziałam. Chodzi tam cholernie dużo wampirów, choć to teoretycznie lokal dla ludzi. 

-Tak, wiem. A ty skąd wiesz?- zapytałam.

Zagryzł wargę. 

-Noo... Ja... Ten... Słyszałem od kumpla z okolicy, że to świetny klub..

Westchnęłam cicho.

- Sorry, ale niezbyt lubie tam chodzić. Jak dla mnie zbyt dużo tam pijawek, znaczy wampirów...- Nie chciałam mu od razu mówić jak ich nienawidzę, bo skąd mogę wiedzieć, że on dla nich nie pracuje... Choć wydawało mi się to mało prawdopodobne, wolałam zachować ostrożność. Do czasu...

- Okej. To gdzie pójdziemy?- zapytał.

-Nie wiem.. 

- Jest tu gdzieś kino?

Pokiwałam niepewnie głową.

- Tak jest jedno, ale bardzo drogie...

- Trudno. Pójdziemy do kina. Nie martw się, kupię bilety.

- Naprawdę nie musisz...

- Ale chcę. To co? Ta sobota, o 16:00 pod kinem?

Uśmiechnęłam się szeroko.

- To będzie super dzień... Trafisz tylko?

Mrugnął do mnie.

- Jakoś sobię poradzę. 

Popatrzyłam na zegarek. O cholera, za 5 minut są lekcje! Pomachałam Simonowi na dowidzenia i pobiegłam w stronę szkoły. Przechodząc przez skrzyżowanie odwróciłam się jeszcze, by zobaczyć, że ten tajemniczy chłopak zniknął....

Wśród wrogówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz