ODTAJNIONY SEKRET

70 5 0
                                    

O północy rozdzwonił się telefon. Karolina nie całkiem przebudzona, wyciągnęła rękę po słuchawkę i usłyszała cichy jęk. Jack otworzył oczy i pocierał delikatnie nos.

- Przepraszam Panie Śliczny. – pocałowała go i odebrała telefon – Co tam Brat? Czy Ty w ogóle spojrzałeś na zegarek? Coś się stało?

- Siostra, bo ja tutaj się zastanawiam czy Wy na pewno jesteście gotowi do wyjazdu?

- Jasiek, żartujesz sobie, prawda? – odsunęła telefon od ucha i zerknąwszy na godzinę, dodała – Jest po północy, jeśli nie masz niczego ważnego do powiedzenia, to przestań robić sobie jaja, tylko idź spać. Nie zamierzam jutro czekać na parkingu pod domem, nawet 10 minut.

- Dobra, dobra. – powiedział mniej wyraźnie. – Chciałem tylko złożyć Ci życzenia urodzinowe i zgłosić, że Bartek już jest u nas, więc nie trzeba po niego nigdzie podjeżdżać.

- Jesteś kochany, ale proszę odstawcie te czteropaki i kładźcie się spać. Wyściskasz mnie jutro. A teraz zróbcie oboje z Bartkiem cosik dla mnie i zakończcie tą małą imprezę. Nie chcę jutro wdychać naprocentowanego powietrza w samochodzie. Jutro prowadzę, więc idę spać. Dobranoc Brat. Zadzwonię rano, żeby przerwać Wasze słodkie sny. – rozłączyła się i ze śmiechem odrzuciła telefon na łóżko.

- Coś się stało? – zapytał zaspany Jack, przewracając się na bok w jej stronę.

- Nic czego nie powinnam się spodziewać. Za każdym razem, gdy mamy gdzieś jechać większą grupką jest tak samo. Jasiek z Bartasem siadają przy czymś mocniejszym i głupoty im w głowie. Jutro w samochodzie będą leczyli się tym samym, co teraz wlewają w siebie. W ogóle się nie przejmuj tylko śpij słodko. – pocałowała go i wtuliwszy się w jego tors, przeniosła się w świat, w którym władał Morfeusz.

***

- Jeśli to znowu Jasiek, osobiście dokonam na nim dziś mordu. – powiedziała Karolina sama do siebie, gdy tuż przed 6 rano, rozdzwonił się ponownie telefon. Nie mogła znaleźć dzwoniącego natręta pośród pościeli, a dzwonek był coraz to głośniejszy. – Słucham? – powiedziała poirytowanym tonem, nie spoglądając nawet na wyświetlacz. Jack podniósł głowę z poduszki i z zaspanym uśmiechem spoglądał na dziewczynę.

- Ładnie mnie witasz. – z drugiej strony słuchawki usłyszała Izkę. – To ja sobie tutaj siedzę z młodym na ręce i tak sobie pomyśleliśmy oboje, że nie pozwolimy aby ciotka zaspała na swój własny wyjazd urodzinowy, a tutaj takie powitanie. Oj Maks, chyba się rozłączymy i w ogóle nie będziemy gadać z tą wredną ciotką. – przekomarzała się do słuchawki Izki. Doskonale zdawała sobie sprawę, że przerywając Karolinie sen, wyrwała ją zupełnie z innego świata. Karo zaśmiała się głośno.

- Izuś, moje lekkie niezadowolenie wynika z niczego innego, tylko z faktu, że w środku nocy już jeden taki telefon odebrałam.

- Wiem, wiem. Bartek dzwonił do mnie z ostatnim raportem przedwyjazdowym w tym samym czasie, kiedy Ty rozmawiałaś z Jaśkiem. Swoją drogą to jestem ciekawa ile oni wczoraj wypili.

- A to Okropniaki. Nie dali spać nawet małemu dziecku i jego przemęczonej mamusi. Rozmowa wychowawcza, która ich czeka to za mało. – śmiała się wstając z łóżka. – W sumie dobrze, że dzwonisz. – mrugnęła do Jacka i skierowała się w stronę łazienki.

- Oczywiście, że dzwonię. Kochana dziś są Twoje urodzinki, a ja chcę być pierwszą, która złoży Ci życzenia. W tym roku chciałabym Ci życzyć odwagi i wiary. Ty już najlepiej wiesz co mam na myśli.

Niemożliwe staje się możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz