Rozdział 1

189 2 7
                                    

Tym co wyrwało ją ze snu był budzik. Zawarczała poirytowana wyciągając rękę spod kołdry. Ale ktoś ją ubiegł w ostatniej chwili. Wykopała się na zewnątrz. Uśmiechnął się do niej. Zaspana odwzajemniła.
- Już wychodzisz? - wymamrotała. Nachylił się nad nią całując. Zamruczała z zadowoleniem.
- Pięć minut – rzucił. Westchnęła.
- Sam cię dzisiaj zabiera?
-Nie. On jest na misji – rzucił. Słyszała jego kroki do kuchni. Jej życie? Przypomina idylle. Bała się związać z kimś, ale G jest taki jak ona. Tajemniczy i nie skory do zwierzania się. I jeśli tylko coś chce się dowiedzieć to po prostu pyta. Westchnęła siadając. Odgarnęła włosy do tyłu i podniosła się. W końcu spędziła już w jego towarzystwie dwa lata. Dwa lata udawania Carly sprawiło, że wczuła się. Odwrócił wzrok na nią i szeroko uśmiechnął się.
- Wiesz, za co uwielbiam tą koszulkę? - objął ją w pasie. Uniosła wzrok opierając ręce na jego barkach. Widziała doskonale w jego oczach te złośliwe ogniki, które ją urzekły.
- W łatwy sposób mogę ją po prostu podnieść i odłożyć obok ciebie – rzucił. Roześmiała się muskając jego wargi. Zaśmiał się cicho odsuwając się od niej. Szczerze? Nie wyobrażał sobie teraz zupełnie innego życia. Rozumiał doskonale co miał na myśli Sam. Czuł się przecież bezpieczniej, gdy miał się do kogo odezwać. A do tego to jak się zachowywała. Dziecinnie i jednocześnie uroczo. I potrafiła go odciągnąć od problemów.
- Ja za to uwielbiam jak wracasz z biegania – rzuciła wchodząc do kuchni. Zaskoczony odwrócił się w jej kierunku.
- Aaa bo pachnę jak mężczyzna? - skwitowała to wybuchem śmiechu. Odsunęła się od ekspresu krzywiąc przez zapach kawy.
- Nie. Bo mam pretekst by cie rozebrać – usłyszała jego śmiech a później trzask drzwi od łazienki. Zerknęła na zegarek. Ma dziesięć minut by coś zrobić i wrócić do spania. Inaczej nie zaśnie. Było przecież tak idyllicznie i spokojnie.

Wybadała telefon pod poduszką, który nie pozwalał jej spać dalej. Nie dość, że G zachowywał się jak słoń gdy wróciła do spania to teraz ktoś inny nie daje jej spać. Zerknęła na zegarek. Ale jej się przysnęło. Dochodziła dwunasta. Westchnęła przecierając zaspana, twarz. Telefon zamilkł nagle, nim zdążyła go odebrać. Westchnęła. Ktoś chciał coś od niej? Poprawiła włosy i koszulkę. Sama nie wiedziała dlaczego jej się nie pozbyła. Po prostu nie potrafiła. Najpierw musi się ogarnąć. Złapała za telefon i poczuła jak krew odpływa z jej twarzy. To nie mogło czekać. Macki niepokoju pojawiły się znikąd. Sam nie dzwoni do niej od tak. Chyba tylko jak mieli wolne.
- Słucham – usłyszała jego głos. Zacisnęła zęby.
- Dzwoniłeś – rzuciła cicho.
- A nie, już nic. Martwiłem się o Callena, ale znalazłem go – rzucił. Westchnęła czując jak coś spada z jej serca. Nic mu nie było. I to się liczyło. Rozłączyła się i odłożyła telefon. Powinna wziąć się za sprzątanie. Będąc tutaj zrozumiała, że życie jej ucieka. I to nie tak jak kiedyś. Wlecze się. I mieszka dokładnie w tym samym miejscu, w którym pracowali pod przykryciem. Nie wiedziała czy była gotowa spędzić tak resztę życia. Chciała spędzić jej z Callenem. Ale czy byłaby w stanie zrzec się swoich umiejętności by spełnić się jako kura domowa? Nie wiedziała czy wolała czuć krew na rękach. Skończyła niedawno trzydzieści lat. Od dwu lat kryje się w tych murach jako Carly Moore. Wraz z samolotem w Atlantyku skończyła się historia Niny Verbovsky. Żyła sobie spokojnie, bez nadstawiania karku. Jednak nie była pewna czy tak potrafiła. Nie wiedziała czy umiała schować głęboko w sobie wszystko co było sensem jej życia. Motała się jak małe dziecko. I to nie było nic dziwnego. Bo stała między młotem a kowadłem. Zanim się pojawiła w LA miała idealnie, dla niej, ułożone życie. Strzelec, maszyna do zabijania, agent specjalny sił zbrojnych Słowacji. A potem? Wpadła w błędne koło pracując z Wiktorem Comescu, niechęć do innych którzy jej nie tolerowali została i był G. Z nim sytuacja była zupełnie inna. Była przecież tak oziębła dla niego, dopóki nie obudziła się w trumnie. To jego chciała zobaczyć pierwszego, to o niego się bała. Złapała za kuchenny nóż i wymierzyła sprawny cios w arbuza. I od tego porwania zmieniło się wszystko. Wyjazd do Europy przez szantaż emocjonalny. Nie wolno jej było mieć czułych punktów. Ale dla Dary była w stanie zrobić wszystko. I to wykorzystali. Miała im dostarczyć wiadomości o nim. Później była ucieczka, ale spóźniła się na samolot. Bo nie miała odwagi wyjaśnić mu wszystkiego. Myślała, że te listy wszystko wyjaśnią. A on? Nie pozwolił jej myśleć, że go zdradziła. A teraz? Jest tą obrzydliwą kurą domową, którą tak naprawdę nie chciała być. Zacisnęła zęby zaskoczona. Z tego nad czym zaczęła się zastanawiać i co zrozumiała.

Ostre promienie światła wdarły się do jej oczu niczym natrętne muchy. Skrzywiła się zaskoczona. Nie rozumiała z tego nic. Co się stało? Jechała spokojnie do pracy gdy nagle jej samochód eksplodował. Zacisnęła zęby czując jak zaschło jej w gardle. Pokręciła głową czując jak mięśnie szyi jej zdrętwiały. A potem zrozumiała, że jest zakneblowana. Co u licha? Wykręciła nadgarstki, ale zamiast tego sznur wpił się boleśnie w jej przeguby. Uniosła wzrok. Pachniało tu mokrym drewnem i kurzem. Usłyszała kroki.
- Powinni cie nazywać Śpiącą Królewną – głos mężczyzny przyszpilił jej mózg. Był zimny, głęboki i z wschodnioeuropejskim akcentem.
- Tssa, powiedzmy – rzuciła podnosząc wzrok. Nie rozumiała z tego nic. Usłyszała kilka osób za sobą. Ale nie potrafiła zlokalizować skąd oni się wzięli i gdzie stali.
- No to może z nami porozmawiasz? - rzucił. Przekręciła głowę i po chwili wyprostowała ją. Scentrowała się na mężczyźnie, który stał w cieniu. Nie chciał, żeby zobaczyła jego twarz?
- Powiedz gdzie ukrywa się Nina Verbovsky a puszczę cię wolno – mruknął a ona poczuła jak po jej ciele przebiega dreszcz.
- Pewnie – rzuciła zbierając myśli. Oczywiście, że nie może jej wydać. Nie chodziło o nią a o Callena. Nie zniesie jej straty. Przez jej obecność w jego życiu zrobił się bardziej otwarty. I uśmiechnięty.
- Na dnie Atlantyku – wyjaśniła. Poczuła jak obrywa w policzek. Smak krwi pojawił się znikąd.

Szatkowała kolejne warzywa gdy drzwi otworzyły się z hukiem. Poderwała się ściszając muzykę. Pewniej zacisnęła palce na rękojeści noża. Gwałtownie odwróciła się i czuła jak adrenalina puszcza. Sam na jej widok zwątpił.
-Oszalałeś? - warknęła łapiąc głęboki wdech. Odłożyła nóż na blat. Hana wywrócił oczami.
- Tak. Ubieraj się, jedziemy do centrum – rzucił. Wytrzeszczyła oczy nie mogąc zrozumieć co się stało. O czym Sam mówi.
- Co?
- Nina, proszę cię. Ubieraj się i jedziemy. Po drodze ci wszystko wyjaśnię – widać, że był przerażony tym co się stało. A ona zaczęła czuć rosnącą panikę. Coś ścisnęło jej gardło w momencie gdy ogromna bryła lodu spadła do jej żołądka. Coś z G?
- Czy coś mu się stało? - jęknęła zdezorientowana. Złapała za kurtkę wciskając ją na siebie. Czuła palące łzy pod powiekami i chciała jak najprędzej spotkać go. Żeby zapewnił jej, że nic mu nie jest. Wsiadła do Challengera i zacisnęła palce w pięści. Czuła panikę miażdżącą jej gardło.
- Nie, nic mu nie jest. Hetty kazała cie ściągnąć. Reszta informacji czeka na ciebie w Centrali –wyjaśnił przecinając ulicę. Co czuła? Niepokój w dalszym ciągu ale również ulgę. Bo G był cały.

Lęk o niego opuścił ją w momencie gdy wchodząc do biura wpadła na niego. Zacisnęła palce na jego koszuli. I było jej doskonale. Odsunął ją powoli od siebie przyglądając się jej w skupieniu. Widziała w jego oczach ulgę gdy nie dostrzegł zadrapań ani niczego co miało świadczyć o niebezpieczeństwie.
- Chodź szybko – złapał ją za rękę. Nie pamięta kiedy była tu po raz ostatni. Ale nie wspomina tego dobrze. Susem pokonała te kilka schodków i zniknęła za drzwiami komputerowego raju. I poczuła rosnącą panikę. Wszystkie oczy skupione były na ekranie. Zacisnęła zęby.
- Dziękuję panno Moore za szybkie przybycie. Sprawa bez wątpienia wiąże się z panią – Hetty zerknęła na Erica a w niej zatrzymało się serce.
- Dzisiaj rano panna Blye została porwana. Otrzymaliśmy film od porywaczy – wyjaśniła. Jej się ziemia osunęła spod nóg. Wiedziała kim byli. Oni wszyscy. Zabrakło jej powietrza i języka. 

Last task [NCIS LA] PART TWO|| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz