Masakra na pustyni.

4 0 0
                                    


Niemiłosierne słońce paliło sypkie złoto pustyni. Rosnące w oazie palmy dawały schronienie i ukojenie nie tylko ludziom. Małe oczko wodne przyciągało wiele zwierząt jednak stroniły one od towarzystwa człowieka. Pustynia mieściła się na pograniczu Gór orlich, które stanowiły naturalną granicę z sąsiednim państwem Królestwem Albionu. Albiończycy pokojowo zawsze byli nastawieni do Ziguryjczyków, ale jak w życiu bywa i od tej reguły można było znaleźć odstępstwa. Dwa dni drogi za Zigurą kiedyś wykopano małą studnię. Miejsce to było bardzo ważne dla Ziguryjczyków, gdyż pradawne księgi powiadały niesamowitą historię na swoich kartach. Niegdyś studnia zazwyczaj sucha była i napełniała się tylko dwa razy w roku. Okoliczni mieszkańcy bronili zaciekle dostępu do wody by inne ludy z niej nie korzystały. Toczono o wodę krwawe walki nawet między rodzinami blisko siebie mieszkającymi. Gdy studnia wyschła teren opustoszał, ludność przeniosła się bliżej rozkwitającej wtedy Zigury i z biegiem czasu o małej, niepozornej suchej już studni zapomniano. Księgi powiadają, że gdy w pobliżu Mahomet się pojawił i strudzony podróżą przysiadł przy studni, ona w mgnieniu oka wypełniła się po brzegi wodą. W około w przeciągu rozgwieżdżonej nocy wyrosła bujna zieleń i wesoło tryskał strumyk tworząc dość spore oko wodne. Od tamtej pory wody w tej studni nigdy nie zabrakło – nigdy nie wysychała i zawsze wypełniała się o poranku chłodną, świeżą wodą. Studnię rozbudowano, powiększono a w około niej zaczęły gromadzić się ponownie tłumy spragnionych. Przed każdym świętem al-Adha całe rodziny udawały się do świętej studni, gdzie gromadzono zwierzynę, którą następnie rytualnie zabijano. Święto to jest jednym z najważniejszych świąt w Zigurze. Każdy ojciec rodziny w tym dniu zabija baranka, wielbłąda bądź krowę na znak poświęcenia. Tak też było tego dnia. Tłumnie przybywały rodziny ze wszystkich zakamarków Słonecznej Zigury, liczne namioty budowały się w około studni i na obrzeżach oazy. Całymi rodzinami pielgrzymowano w te strony co powodowało iż w jednym czasie, w jednym miejscu potrafiło zgromadzić się nawet do kilkuset osób jednocześnie.

W około studni buszowała gromadka krzykliwych i rozbawionych dzieci z liśćmi uciętej palmy. Licznie zgromadzone kobiety w około cieku wodnego moczyły tkaniny i rozkładały je na gorących kamieniach. Tuż obok zabudowana drewnianymi palami przestrzeń przeznaczona tylko i wyłącznie dla kobiet, zdejmujących z siebie burki i poddające się ochłodzie i moczeniu. Wzrok mężczyzn nie sięgał tak daleko, a kobiety miały chwilę wytchnienia i swobody. Ów miejsce oblegane było nader często, gdyż było jedynym takim miejscem w tej oazie, gdzie prawo zezwoliło niewiastom zdejmować burkę lub czador. Była również miejscem, gdzie kobiety mogły swobodnie, ale z umiarem poplotkować i porozmawiać na ważne dla nich tematy. Na gorącym kamieniu siedziały trzy młode kobiety. Jedna do drugiej podobne jak krople wody, a jednak tak różniące się od siebie.

- Widziałaś syna Abdul Hakima? – rzekła jedna zakrywając dłonią usta.

- Który to? – rzekła zdziwiona druga podchodząc bliżej pierwszej.

- Nie wiesz? Ten co kozy pędził za naszym wozem. Ponoć niedawno wrócił z wielkiej pielgrzymki. Opuścił dom w wieku 7 lat z mistrzem i niedawno wrócił. – rzekła podekscytowana trzecia kobieta.

- Nie wiem – burknęła coś pod nosem - ja tam nie patrzyłam, widać miałam ważniejsze rzeczy na głowie. – rzekła druga.

- No wiesz Maisa? – zbulwersowała się pierwsza, która nosiła imię „tej pierwszej" Nadia – czas niebawem za mąż pójść. Tak bym chciała by nasze rody się połączyły i może jeszcze mnie wybrał. Jako pierwsza z cór szlachetnego ojca naszego Usamaha. Powinnam pierwsza z domu wyjść prawda ?

- Ojciec za Ciebie nic nie da – roześmiała się trzecia z sióstr, Basima nosząca imię „uśmiechniętej" – najwięcej da za mnie, mnie najbardziej daruje uczuciem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 27, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Przypowieść o AsasynieWhere stories live. Discover now