Jak zwykle o tej porze spacerowałam po korytarzach mojej posiadłości. Nadal nie mogę "męczyć" Frisk. Molly grozi że mnie zabije jak tylko ją dotknę. A to niby ja jestem agresywna. Postanowiłam iść do ogrodu, pewnie Frisk teraz się tam krząta. Skręciłam w jeden z korytarzy, po kilku minutach wyszłam na zewnątrz. Była wyjątkowo piękna pogoda jak na jesień. W ciągu ostatnich dni zdarzyło się że kilka razy rozmawiałam z brunetką, nadal się mnie boi, ale odzywa się bez większych problemów. Nawet zwierzyła mi się z kilku swoich tajemnic, znowu twierdząc że nie ma nic do stracenia. Dowiedziałam się że Frisk była maltretowana przez swojego brata, odkąd jej ojciec zginął w wypadku. Dodatkowo inni ludzie dokuczali jej w podstawówce, ale tego nie opisała mi dokładnie. Jestem ciekawa dlaczego mi to powiedziała, nawet pytałam o to, ale ona tylko odwracała wzrok i zaciskała wargi. Weszłam do różanej części ogrodu. To co zobaczyłam na chwilę zbiło mnie z tropu. Pomiędzy krzewami leżała Frisk, miała zamknięte oczy i oddychała spokojnie, chyba spała. Niedaleko niej siedziała Molly i zerkała to na Frisk to na kwiaty.
-Co się tu... - zaczęłam.
-Zamknij się i siadaj. - przerwała mi potworzyca.
Niechętnie to zrobiłam, kobieta nie zaszczyciła mnie nawet spojrzeniem.
-No co? - spytałam ciszej.
-Spójrz na kwiaty. - mruknęła.
Zerknęłam na rośliny, fakt wyglądały dużo lepiej ale co z tego? Spojrzałam z niezrozumieniem na Molly, ta tylko westchnęła zrezygnowana. Podała mi telefon z wyświetlonym zdjęciem tych samych krzewów, tylko że w dużo gorszym stanie. Nadal nic nie rozumiałam.
-To zdjęcie jest z przed godziny. Gdy Frisk dopiero się tu położyła. - powiedziała.
-Żartujesz?
Potworzyca pokręciła głową, nadal wpatrywała się w pogrążoną we śnie dziewczynę. Leżąc na trawie, pomiędzy kwiatami wyglądała jak mała boginka.
-Czy ona ma coś wspólnego z nimfami? Albo driadami? - spytała.
-Podejrzewam że jej matka była nimfą leśną.
-Nimfa leśna? Nie słyszałam o nich od bardzo dawna. Myślałam że wyginęły.
-Z tego co mi wiadomo zostało ich kilka, ale teraz już w to wątpię. Nic o nich nie wiadomo od kilku lat.
-I mając świadomość tego kim jest i tego jakie ma umiejętności i dobre usposobienie i tak ją krzywdziłaś? - spytała z wyrzutem.
Potwierdziłam skinieniem głowy, potworzyca spojrzała na mnie oburzona. Pewnie zaczęłaby na mnie krzyczeć, gdyby Frisk nie spała. Zamiast tego prychnęła gniewnie i mruknęła coś w stylu:
-Później o tym pogadamy.
Machnęłam ręką w jej kierunku, po czym zerknęłam na śpiącą brunetkę. Muszę przyznać że nie jest ładna, a wręcz śliczna. Ma bardzo delikatne rysy twarzy i drobną budowę ciała. Ideał delikatnej, ludzkiej kobiety. Chociaż ona nie do końca jest ludzka, co z resztą mogę teraz podziwiać.
-Dobra postawmy sobie ultimatum. - zaczęła mówić kobieta.
Popatrzyłam na nią z ciekawością.
-Albo zaczniesz ją traktować jak należy, albo zadzwonie do pani Toriel i ona cię przywoła do porządku.
Powiem szczerze że bardzo się zdziwiłam. Nie słyszałam by ktoś był wobec mnie aż taki stanowczy. Uznałam że wizyta mojej mamy to ostatnie czego potrzebuje w tej sytuacji.
-Jak należy? Mam ją zamknąć w klatce i trzymać jak wiele innych magicznych stworzeń, które są tak traktowane? - spytałam sarkastycznie.
-Wiesz o co mi chodzi! Masz po prostu przestać się nad nią znęcać, a najlepiej puścić ją wolno.
-Uwolnić ją? - zaśmiałam się cicho. - Jest zbyt wartościowa. Zostaje tutaj.
-Co masz na myśli mówiąc wartościowa?
-Wiesz ile wampirów dałoby się zabić za chociażby kroplę jej krwii? Nie ma mowy o tym że ją wypuszczę.
-Poznałaś ją, wiesz mniej więcej co przeżyła i że nie miała łatwo w życiu. Daj jej spokój.
-Dlaczego aż tak ci na tym zależy?
Potworzyca spojrzała na mnie wymownie.
-Ponieważ wiem jak to jest być więzionym.
Mruknęłam coś w odpowiedzi, chciałam po prostu zakończyć tę rozmowę. Nagle obie zauważyłyśmy że Frisk powoli podnosi się z ziemi. Przetarła oczy dłońmi i zamruczała cicho. Spostrzegłam że krzewy róż drgnęły, chociaż nie było wiatru. Gdy brunetka nas zauważyła w pierwszej sekundzie trochę się wystraszyła. Pisnęła cicho i położyła dłoń na swojej piersi.
-Patrz jaka wrażliwa. Nie daje ci to do myślenia? - usłyszałam.
Nie odpowiedziałam, Frisk pochyliła przede mną głowę, spojrzała na mnie nieśmiało. Wstałam z ziemi i powiedziałam:
-Zostaw nas same.
Kobieta niechętnie odeszła, najprawdopodobniej poszła do swojego pokoju. Podeszłam do brunetki, która wciąż siedziała na ziemi. Popatrzyłam na nią z góry, Frisk nawet nie drgnęła. Wpatrywałam się w nią jak drapieżnik w swoją przyszłą ofiarę. Wyciągnęłam przed siebie rękę i mrugnęłam:
-No wstawaj, dość już leżałaś na ziemi.
Brunetka ostrożnie złapała mnie za dłoń, wyczułam że nie boi się aż tak bardzo jak wcześniej. Pomogłam jej wstać, po czym spojrzałam na róże, kilka z nich wyglądało jakby zaczynała się wiosna. Rozkwitały w najlepsze.
-Masz dobry wpływ na rośliny w ciągu jakieś godziny odratowałaś moje róże. - powiedziałam.
Brunetka spojrzała na krzewy, otworzyła szerzej oczy.
-A-ale ja nic nie zrobiłam... - szepnęła.
-Wygląda na to że sama twoja obecność jest życiodajna dla roślin.
-Nie wiedziałam...
Nie odpowiedziałam jej, zamiast tego powolnym krokiem udałam się w stronę mojej posiadłości. Gdy Frisk zorientowała się że się ruszyłam, od razu do mnie podbiegła.
-Proszę odprowadzi mnie pani do pokoju? - spytała cicho.
-Nie. Idziesz ze mną. - mruknęłam.
Brunetka chyba się zestresowała, usłyszałam że jej serce zaczęło szybciej bić.
-Nie bój się. Nic ci nie zrobię. - dodałam.
-D-dobrze.
-Możesz zwracać się do mnie po imieniu. To per pani brzmi strasznie drętwo.
-Oh dziękuję. - uśmiechnęła się lekko.
Na widok jej delikatnego uśmiechu, przez chwilę poczułam się dobrze z samą sobą. Coraz częściej mi się to zdarza, zaczyna mnie to niepokoić. Zaprowadziłam brunetkę do mojej komnaty. Otworzyłam drzwi i przepuściłam ją pierwszą.
-Chcesz się czegoś napić? - spytałam.
-Herbaty malinowej, jeśli to nie problem. - powiedziała cicho.
Podeszłam do służącej stojącej przy drzwiach i powiedziałam:
-Herbata malinowa i słodkie czerwone wino, rocznik osiemdziesiąt sześć. Te z najwyższej półki.
Potorzyca ukłoniła mi się i szybkim krokiem poszła prawdopodobnie w kierunku kuchni. Odwróciłam się w stronę Frisk, dziewczyna nadal stała w tym samym miejscu, jakby bała się ruszyć.
CZYTASZ
Pod moją ochroną
Fanfic"Ona jest teraz pod moją ochroną, a każdy kto ją skrzywdzi, zapłaci za to życiem." Mroczne czasy nastały dla świata, odkąd wampiry bezczelnie panoszą się po nim, zabijając każdego na swej drodze. Potwory i ludzie, którzy od zawsze żyją w zgodzie, są...