1. -,,Metu Mortis'' zawołają!-

125 10 9
                                    

Wraz z silnymi uderzeniami młota, po kuźni co chwila rozbrzmiewał głośny łoskot, raz za razem, w stałym rytmie. Gorąc po raz wtóry objęło twarz kowala, gdy w rozgrzane do czerwoności żeliwo trafił ciężki obuch młota. Cedrick, kowal wsi Ryce, od bladego świtu tworzył dla żołnierzy zachodnich bram znakomite miecze, sztylety czy rohatyny. Miał przy tym poczucie, iż działa w dobrej sprawie; bo to przecież jego własna broń w obcych rękach uratuje mu kiedyś życie. Że to bohaterowie będą wkrótce dzierżyć jego oręż. Tak oto kuł zawzięcie, kuł z przejrzystą iskrą dumy w oczach.

Ale cóż to byłaby za praca bez niezbędnej frajdy? Ah, żadna! Dlatego też, walący młotem w rozgrzany kawał żeliwa kowal wysilał nie tylko swe mężne ramiona, ale też i zdartą od huczliwego śpiewu krtań.

Nie tylko ten jeden tu mąż, który zwykł przesiadywać tu co dzień, z dala od gwarnego rynku, śpiewał znaną wszystkim na calutkim Damarze balladę. Była to przyśpiewka, którą straszono niesforne dzieci oraz młodych rycerzyków, którzy nie znali wyjątkowo dobrze tego miejsca, porywających się do walki jak z motyką na słońce. Bowiem przy wejściu, na wąskiej ławeczce, zasiadywało czterech gwardzistów. Strażnicy, zamiast zebrać się do swoich obowiązków, woleli obijać się w towarzystwie swojego rozśpiewanego druha.

Tak więc wołali chórem, donośnymi basami. Nie potrzebowali muzyki. Wystarczało im to, że płynęła ona prosto z ich gardzieli.

Opowieścią tą synów swych straszą
Kują ojcowie miecze na rzeź

Na wschód daleki, na Damary ziem
Strach goni ciary, nieść legend śpiew
Niech no usłyszy, że mowa o niej trwa
Przyjdzie i wyrżnie, modlitw już czas

,,Metu Mortis'' zawołają!
Wśród zamków baszt zawita strach
,,Metu Mortis'' zawołają!
ostatnią modlitwę lepiej już znaj
,,Metu Mortis'' zawołają!
Nie wiesz, gdzie uderzyć ma
,,Metu Mortis'' zawołają!
zostaje nadzieja, czy staniesz u bram

To blade lico kaptur skrywa
Te puste oczy przekleństwem jej
Czarna blizna ślad klęski ukrywa
Brzdęku ostrz wystrzegaj się

Lata temu człowieczy krzyk
Zapamiętał piach Damary wysp
Pierwsze krople przelanej krwi
Na jej płaszczu widnieją do dziś.

''Metu Mortis'' już wołają!
Ta postać w kapturze zabierze nas
''Metu Mortis'' już wołają!
Daremnie ukrycia szukasz gdzieś tam
''Metu Mortis'' zawołano!
Opatrz swe rany, oszczędź swej krwi
''Metu Mortis'' zawołano!
Okrutna śmierć dopadnie cię dziś

Trzepot skrzydeł i głośny ryk
Wierzchowiec śmierci, potężny gryf
Widząc go armie tracą swój szyk
Na rozkaz Pani udaje się w zryw

Czy to prawda, z opowieści
ludu dowiedzieć możesz się
Bo kto widział, gdy ją spotkał
Sześć stóp w dół tam leży gdzieś...

I tylko jeden z czwórki strażników milczał, słuchając z zaciekawieniem czegoś, czego nie można było nazwać śpiewem, a krzykliwym skrzekiem. Nie miejcie mu tego za złe, chłopaczyna wyglądał na młodego, sporo jest więc możliwości, że nie od tak dawna wita na Damarze. Bo bywało i tak, że młodzi herosi pragnęli rozłożyć skrzydła i porwali się aż na naszą krainę. To tutaj mieli kształcić się na rycerzy, którzy jak w bajkach ratowali dziewki z opałów i zabijali smoki. Prawda była jednak taka, że na Damarze im te silne skrzydła podcinano, właśnie w taki sposób. Przełożeni oddawali ich pod opiekę starych, zmęczonych robotą wartownikom, którzy to zamiast czuwać nad bezpieczeństwem mieszkańców wiosk i królestw, woleli siedzieć przykładowo w kuźni na leniwych dupskach. I tak przez cały boży dzień, bo lepszym dla nich było nic nie robić i nie męczyć się zbytnio, dopóki nie było takiej potrzeby. Albo dopóki nie zmienią ich inni, tak samo leniwi strażnicy.

Historie Morza DamaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz