Pov. Kacchan
Udało się! Nie zrobiłem niczego głupiego w obecności nerda! Po spotkaniu od razu ruszyłem do domu i rzuciłem się na łóżko. Rozmowę mam już za sobą! Jak to dobrze... Jeszcze, żeby teraz tylko nic więcej się nie działo.Ten spokój jednak nie był mi dany, bo już po chwili zacząłem kichać!
- Apsik! - na moich rękach powstały lekkie wybuchy. No to mam przerąbane! Jutro nie pójdę do szkoły, a ta stara baba pojechała z ojcem gdzieś na wycieczkę i wróci dopiero za dwa tygodnie. W dodatku nie wiem jakie lekarstwa mam wziąć, żeby wyzdrowieć... Teraz mogę tylko czekać.Pov. Deku
Kacchana nie było w szkole. Trochę zdziwiłem się, ale prawdopodobnie jest chory, czy coś... Smutno było bez niego, jednak sytuację ratowali Kirishima i Kaminari, którzy jak zwykle próbowali na siłę zintegrować klasę. Po lekcjach pan Aizawa wezwał mnie do siebie. Przestraszyłem się, że zrobiłem coś złego... Okazało się, że mam tylko zanieść lekcje Katsukiemu. Przeraziłem się! Przecież on mnie zabije, jak się zbliżę do jego domu w odległości 5 metrów! No dobra Izuku dasz radę! Pójdziesz tam!Będąc pod drzwiami mojego znajomego zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzył mi, caly spocony, blondyn, który wyglądał jak siedem nieszczęść.
- CZEGO!!? - jak zawsze wściekły Kacchan przeszył mnie wzrokiem.
- P-p-pan Aizawa k-k-kazał m-mi przynieść ci l-lekcje...
- Właź! - powiedział to i pociągnął mnie w swoją stronę. Poszedłem za nim i chwilę później byliśmy już w jego kuchni. - Skoro Gąsienica cię przystała, to zdaj się na coś i pomóż znaleźć mi coś na przeziębienie!
- O-o-ok-k-kej... - zacząłem szukać odpowiedniego leku, by moment później podawać go Katsukiemu.
CZYTASZ
Ej joł zakochałem się w nerdzie czeg [BakuDeku] (SKOŃCZONE) {CZĘŚĆ 2}
FanficBakuDeku... Nic dodać nic ująć...