Liścik

27 1 0
                                    

Na tej karteczkę były napisane jedno słowo „ Zadzwoń" i ciąg liczb. Jeśli się nie myliłem to był jego numer telefonu. Gdybym nie musiał oddać mu tej bluzy, to bym tą karteczkę po prostu wyrzucił. Wychodząc z budynku napisałem mamie, żeby się o mnie nie martwiła, bo wszystko jest git. Może nie było to do końca prawdą, ale nie chciałem jej niepotrzebnie martwić. Oczywiście sekundę później zadzwoniła do mnie, upewniając się czy aby na pewno nic mi się nie stało.

-Tak mamo, jestem cały tylko po prostu miałem ciężki dzień.

Próbowałem znaleźć jakąkolwiek wymówkę, w którą uwierzyłaby. Nie powiem jej przecież, że całą noc spędziłem w klubie z jakimś chłopakiem, którego kompletnie nie znałem. Nawet sam w to nie chciałem uwierzyć. Chłopak który uszczęszczał na prawie ostatnim roku w technikum, miał dziewczynę... Cholera, zapomniałem, że już nie mam dziewczyny. Zerwała ze mną wczoraj. Tak... Wszystko pamiętam, choć to wolałbym zapomnieć. W tym momencie to nie było ważne. Kim do cholery był ten chłopak? Czemu akurat mnie się to przytafiło? Tych pytań nie mogłem odpędzić od swoich myśli.

-Halo? Synek? Jesteś tam?- zapytała mama, a w jej głosie można było usłyszeć zmartwienie.

Cholera... Odpłynąłem na chwilę.

-Tak, tak- zapytałem wciąż lekko zamyślony.

-To mi odpowiadaj, a nie myślisz o niebieskich migdałach- powiedziała już stanowczo.

Pożegnałem się z mamą, obiecując, że wieczorem do niej zadzwonię. Była co do tego mało przekonana, ale dała za wygraną. Rozłączyła się. Przez całą drogę marzyłem o gorącej kąpieli w wannie i o położeniu się do łóżka. To były jedyne rzeczy na które miałem ochotę. Może z wyjątkiem jedzenia, na to miałem zawsze chęć.

Wystukałem na domofonie numer do odblokowania drzwi. Wreszcie ta stara, brudna klatka schodowa. Nigdy nie sądziłem, że będę się cieszył widząc ją. I teraz udać się na trzecie piętro... Masakra. Na samą myśl rozbolała mnie głowa. Proszę, oby to nie był kac! Z wielkim trudem wszedłem na pierwsze, drugie i w końcu na trzecie piętro. To nie jest łatwe wchodzić po schodach, gdy cię bolała głowa i ci się kręciło w głowie! Jeszcze na dodatek klucze mi wypadły z rąk, gdy próbowałem włożyć je do zamka. Super! Trochę wkurzony wszedłem do mieszkania i lekko trzasnąłem drzwiami. Nie planowałem tego.

-Kurwa!

Przeklnąłem dosyć głośno. Moje oczy ujarzały wielki syf. Jeszcze większy niż jak go zapamiętałem. Naprzeciwko stał szklany stół, a na nim leżała jakaś karteczka. Jak się okaże, że to ten czerwonowłosy chłopak, to ja nie wiem co zrobię. Chyba zesram się. Bardziej zdenerwowany podszedłem ostrożnym krokiem do tego stołu. Na szczęście to nie była jego karteczka, tylko mojej dziewczyny... Byłej dziewczyny Emmy. Napisała, że wzięła swoje rzeczy i wyniosła się. Na koniec przeprosiła, że zostawiła taki syf, ale nie miała czasu tego posprzątać. No i bardzo fajnie, wreszcie cała chata dla siebie!

To o czym wcześniej marzyłem w drodze do domu, postanowiłem to zrobić. Wolnym krokiem poszedłem do łazienki. Na szczęście nie było takiego syfu jak w salonie. Przygotowałem gorąca wodę i nalałem jakiś tam płynów do niej. Komfort przede wszystkim. Po raz pierwszy tego dnia spojrzałem w lustro. Moje średniej długości blond włosy, które zazwyczaj były rostrzepane, a w tym momencie jeszcze bardziej były w nie ładzie. Wyglądało to okropnie. Moje szaro-niebiekskie oczy były niemal czerwone od zmęczenia, a pod nimi miałem wory. Istny wrak człowieka. Już teraz rozumiem czemu ludzie się na mnie krzywo patrzyli. Zdjąłem białą bluzę z czaszka, potem przetarte jeansy, czarne skarpetki i czarne bokserki. Nigdy nie lubiłem swojego ciało. Było takie słabe, bez żadnych mięśni. Kiedyś chodziłem na siłownię, ale nie dawało to żadnych rezultatów. Tylko pogorszyłem moje zdrowie. Pamiętam, jak wpychali mi do ust kaloryczne, tłuste jedzenie, żebym wyszedł z anoreksji. Przez tą chorobę musiałem rzucić moją jedyną pasję w życiu - kosz. I nigdy już do niego nie powróciłem i raczej tego nie zrobię.

Włożyłem prawą nogę do wanny, a chwilę później lewą. Tego mi właśnie brakowało, wreszcie mogłem się choć na chwilę odprężyć. Uciec od tych wydarzeń z ostatnich dni.
Przyjąłem wygodną pozycję na leżąco i tak mijał mi czas. Na słuchaniu tykania zegara i myśleniu. W końcu mogłem na trzeźwo i na spokojnie wszystko to sobie przemyśleć.

-Dryń! Dryń!

Na całą łazienkę zabrzmiał dzwonek mojego telefonu. Kto normalny do mnie wydzwaniał? Kto w ogóle to robił? Wszyscy moi znajomi by do mnie napisali, chyba że to była Emma. Ona mało kiedy używała SMS-ów. Z początku to zignorowałem. Nie chciałem psuć sobie tej chwili, ale ten ktoś był ciągle nachalny i cały czas dzwonił. Już mocno zdenerwowny wstałem i sięgnąłem po telefon. To nie była Emma. Widziałem gdzieś ten numer... To... był... Matt?! Chyba, że źle skojarzyłem ten numer. Odebrałem po chwili.

-Ym, halo? Kto mówi?

Starałem się brzmieć normalnie, tak trochę na chillu, ale nie wiem czy udało mi się.

-Pamiętasz mnie? Jestem ten czerwonowłosy - mówiąc to delikatnie zaśmiał się.

Jestem w dupie... Nie sądziłem, że się posunie do takiego stopnia, aby zdobyć mój numer. To serio zaczynało robić się straszne.

-Skąd masz mój numer telefonu?! - nie umyślnie podniosłem ton.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 11, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Gorzka zemstaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz