Spojrzał na swoją rękę która krwawiła. Był nic nie wartym śmieciem.
Przejechał ponownie maszynką po ręce. Nie był wart tego co miał.
Łzy płynęły mu obficie po policzkach.
Tak. Wielki żartowniś James Potter nie potrafił poradzić sobie z emocjami.
Przejechał po ręce jeszcze raz. Spojrzał na swoją krew z obrzydzeniem. Sam siebie się brzydził.
— Jestem nic nie wart — pomyślał po czym oparł się o drzwi i zjechał pod ścianę płacząc...
Wyszedł z łazienki ubrany w bluzę z długim rękawem. Wszyscy obecnie byli na kolacji. Nikt nie wiedział o tym że się tnie.A powodów dla których to robił było wiele...
3. Było to że Jego tata umarł w bitwie przeciwko sługą Voldemorta
2. Jego oceny.
1. I najważniejsze. Jego najlepszy przyjaciel Syriusz.
Co do ostatniego powodu to był on najczęstszym powodem do cięcia się. Black calu czas umawiał się z jakimiś laskami. Przez co sprawiał dość mocny ból Potter'owi.
Westchnął cicho patrząc na swoje ręce.
Wszedł do łóżka, a następnie zasnął.
Następnego dnia obudził się całkowicie zmęczony. Zawsze budził się jako pierwszy. Więc bez problemu mógł zawinąć ręce w bandaże.
Zabrał jedną ze swoich ulubionych czarną bluzę i wszedł do łazienki.
Szybko opatrzył sobie rany, a następnie założył przygotowane ubrania i wyszedł z pomieszczenia.
— Nareszcie — mruknął Black wchodząc do łazienki
James westchnął lekko po czym założył udawany uśmiech, na który wszyscy się nabierali.
Gdy tylko wszyscy skończyli swoje sprawy w toalecie mogli radosnym krokiem ruszyć do Wielkiej Sali na śniadanie.