VIII

647 22 10
                                    


Greka była okropna. Nie wiem czemu wszyscy mają nadzieje, że zaraz zaczne pisać poematy po staro grecku, jak ja nawet nie umiem się przedstawić bez zająkania. Wziełam głęboki wdech i wydech. Muszę się uspokoić nic mi nie przeszkodzi w spędzaniu czasu z moim przyjacielem. Bo chyba tak go mogę powoli nazywać. Umuwiliśmy się na arenie o równo 19.00. W drodze na spotkanie skoczyłam do domku po ciepłą bluze. Założyłam prezent od Jacoba. Aby dopełnić obietnicy i nigdy nie wychodzić późno bez stosownego odzienia. Pachniała tak pięknie. Przesiąknięta jego zapachem. Czyli lasem po deszczu. Na miejscu czakał już na mnie Leoś. Przytuliłam go na przywitanie.

- To dla ciebie. - podał mi małą czarną bransoletkę z zewieszką w kształcie serca i grawerem S + L

- Jest piękna.- nie wiedziałam co powiedzieć na prawde się wzruszyłam.

- To na znak naszej przyjaźni - chociarz znamy się pare dni , naprawde czuję , że między nami jest silna więź. Nie zasługuje na kogoś takiego jak on - A po za tym - dodał chłopak - obiecałem , że skończe łuk do wieczora. - uśmiechnoł się dla większości szaleńczo, jednak dla mnie wyglądało to uroczo.

- To.... to jest łuk! - nie kryłam zdziwienia - Ale jak!

- Magia. Muwiłem , że jestem geniuszem.- załorzył mi ozdobę na lewej ręce. - Jak będziesz chciała łuk wystarczy pociągnąć - po czym urwał zawieszke , a na jej miejcu wyrósł piękny srebrny łuk, natomiast na plecach znalazłam kołczan wypełniony po brzegi. - Sam się uzupełnia strzałami. Jak chcesz z powrotem wystarczy zawiesić - i znów piękna broń przemieniła się w zawieszke.
Zakryłam usta ręką.

- Nie podoba ci się? - spytał lekko zmartwiony Leoś

- Jest cudowna!

Po czym skoczyłam na niego. Zszokowany chłopak nie był przygotowany na taką reakcję więc się wywaliliśmy, śmiejąc się przy tym głośno . Wylądowałam na jego torsie.

- Dziękuje, dziękuje, dziękuje! - zaczełam powtarzac po czym pocałowałam go w czoło, a następnie w jedną i drugą powieke. Zobaczyłam jak robi wielkiego buraka. Jak SŁODKO. Jest taki kochany. Był tak roztrzęsiony, że miałam wrażenie, że zaraz dostanie palpitacji serca szybko z niego zeszłam , po czym pomogłam mu podnieść się z ziemi i mocno go przytuliłam. Z chęcią to odwzajemnił. Jego długie ramiona całą mnie oplotły. Niespodziewnie się odsunoł i zawiązał
mi oczy jakąś szmatką.

- A teraz czas na niespodziankę!

- A to nie była ona?!

- Co ty dopiero się rozkręcam.

Wziął mnie za ręke i gdzieś prowadził.

- Tylko nie podglądaj! - ostrzegł

Szliśmy chwilkę zanim gwałtownie się zatrzymaliśmy a Leo szepnął mi do ucha

- Gotowa?

Cicho mruknełam . Na co on się roześmiał. Jednym płynnym ruchem zdjął przepaskę. Moim oczom ukazało się najpiękniejsze stworzenie na świecie. Wielki mechaniczny smok. Oniemiała patrzyłam na jego barwy, gigantyczne skrzydła i czerwone ślepia.

- To jest Feustus mój stary przyjaciel. - mówiąc to maszyna przybliżyła się do mnie mając nadzieję na pogłaskanie. Spełniłam jego proźbe na co usłyszałam kilka warkotów rozkoszy.

- A ja nie zostane podrapany - nadąsał się Leo

Szybkim ruchem zmierzwiłam jego loki.

- Sam go zbudowałeś?

- Częściowo.

- Niesamowity- patrzyłam z zachwytem

- Chcesz się przelecieć?

Love ~Leo Valdez~ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz