X

515 20 8
                                    

Leo

Obudziłem się trzymając w ramionach mój najcenniejszy skarb. Kiedy wyruszyłem na wyprawę odchodziłem od zmysłów, nie wiedząc co znaczył ten pocałunek na pożegnanie. Bałem się, że dla niej nic. Wiedziałem tylko jedno, że się zakochałem. Kiedy wpiła sie w moje usta. W jej pocałunku było tyle miłości. To co potem zaszło.... Nigdy nie byłem taki szczęśliwy. Czułem się jak w niebie. Pocałowałem Sophie w czoło.

- Wstawiaj śpiochu - wymruczałem w jej ucho.

- Jeszcze 5 minut.

Pocałowałem ją w usta, opierając swoje czoło o jej. Leniwie otworzyła oczy. Spojrzałem na prezent który pozostawiłem na jej szyji. Przyspieszyło mi tętno. To moje dzieło?

- Muwił ci ktoś kiedyś, że jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie.

- Nie przypominam jakoś sobie , ale możesz to powtórzyć.

- Najpiękniejsza. Mój cały świat.

. Po kilku minutach oboje wygramoliliśmy się z pościeli. Odnaleźliśmy górne partie swego ubioru i je nałożyliśmy. Soph poszła na chwile do toalety. Natomiast ja postanowiłem przygotować coś do jedzenia. Zrobiłem najprostrszą rzecz na świecie, czyli kanapki. Gdy śniadanie było gotowe Sophie weszła do pokoju smarując sobie usta ochronną pomadką. Szybkim ruchem przybliżyłem sie do dziewczyny. Po czym zlizałem ją z jej ust.

- Smaczna, Malinowa. - uśmiechnołem się głupawo.

-Teraz muszę nałożyć jeszcze raz.- dziewczyna udała obrażoną.

- Jeśli tylko poprosisz w każdym momencie moge nawilżyć ci usta.

Soph mnie szturchneła. A po chwili parskneła śmiechem.

- A co to? - zapytała patrząc na śniadanie, które
sam przygotowałem.

- Jedzenie dla mojej królewny.

- Jesteś kochany

***

Sophie poszła na zajęcia natomist ja musiałem zrelacjonować wszystko Chejronowi z mojej wyprawy. Na moje nieszczęscie cały obóz widział nasze pocałunki w tym Piper. Ona nie da mi teraz sokoju. Ponieważ nas nie zeswatała. W sumie jak na to patrzeć to nam tylko przeszkadzała.

- Leo! - usłyszałem za sobą krzyk

Po czym podbiegła do mnie uśmiechnięta indianka. Mam dzisiaj pecha.

- O cześć Pipes. - uśmiechnołem się do niej.

- Jestem z ciebie taka dumna - po czym mnie przytuliła - sam odnalazłeś sobie dziewczynę. W prawdzie bez mojej pomocy. Ale jednak dziewczynę!

- Dziękuje

- I jeszcze taką super. Sophie. Jest taka wspaniała.

- Wiem o tym.

- Teraz będziemy mogli robić podwójne randki skoro jest twoją DZIEWCZYNĄ. - Pipes zaczeła się nadmiernie ekscytować. Wtedy zdałem sobie sprawe z jednej rzeczy.

- Ona jeszcze nie jest moją dziewczyną. Oficjalnie.

Pipes wytrzeszczyła oczy.

- Jak to nie?!

- Po prostu jeszcze się jej nie spytałem.

- To zasuwaj i to zrób!

- Ok . Już pędze.

Dzisiaj się jej spytam o zachodzie słońca. Już przemyślałem romantyczną sytuacje w jakiej się znajdziemy. Przez sekundę przez głowe przebiegła mi myśl, że się nie zgodzi. Szybko jednak ją oddaliłem. Co będzie to będzie. Szedłem do mojej ukochanej. Gdy zobaczyłem Diane opierającą się o ściane. Podszedłem do niej . Tylko po to by wyjaśnić, że to koniec, bo mam dziewczynę i więcej ma nie robić scen.

Love ~Leo Valdez~ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz