XI

427 19 3
                                    

Leo

- Coś ty zrobiła! - wrzeszczałem jak opętany

- Chciałam ci tylko pomuc. Ale to ty spierdoliłeś. Przyznaj podobało ci się. - dziewczyna ciągle sie do mnie uśmiechała. Co mnie jeszcze mocniej rozzłościło.

- Jesteś chora psychicznie!

Po czym wybiegłem za Sophie. Nie mogłem sie pogodzić z tym , że przeze mnie płakała. Spływały łzy po jej delikatnych policzkach. Mój najcenniejszy skarb. CO JA ZROBIŁEM. Przeszukiwałem las z coraz większą paniką . Po pewnym czasie zaczołem wydzierać sie jak wariat.

- Soph, Sophie !! - oby jej się nic nie stało nie darowałbym tego sobie.

Nagle ją ujrzałem chodzące po lesie. Podbiegłem do niej i się przerazilem. Jej oczy niegdyś ciepłe brązowe teraz czarne. Skóra blada.. Emitował od niej chłód. Wzbudzała lęk. Co się stało?

- Soph nic ci nie jest ? Błagam daj mi to wszystko wytłumaczyć. Ja nie... To naprawdę nie tak. Ja wiem to moja wina ale prosze wysłuchaj mnie. - wpadałem w panike ponieważ z jej strony nie było reakcji.

- Ale wszystko już zostało wyjaśnione - wzdrygnołem się na ton jej głosu taki lodowaty. Nie jej. - Nie będe przecież miała do ciebie wyrzutów o to że obydwoje chcieliśmy się trochę zabawić.

- Nic nie rozumiem jak to zabawić ... O co chodzi?

- Wczoraj to przeszłość potrzebowaliśmy odstresowania i tyle. Nie ma co nad tym myśleć . Chociaż , mogłam wybrać lepszą partie - w jej głosie była odraza .

Co jest? Przecież... Było wspaniale.

- Dla mnie znaczyło i to dużo. To zajścię z Dianą ona zrobiła to specjalnie i ... - wcieła mi sie w słowo

- Leonie dla mnie nie znaczyło nic. - Zabolało. Tak strasznie . myślałem że zegne się w pół.

- To co robisz z Dianą to twoja sprawa.

- Ale ja myślałem...

- Co ? Myślałeś że kilka pocałunków i jesteśmy parą. Żałosne. - to nie była ona. .

Przecież moja Sophie tak nie myśli.

- Co zię stało nie jesteś sobą. - chciałem się rozpłakać. Trace najważniejszą osobe w życiu.

Spojrzałem na jej malinke. Zrobioną prze ze mnie. Zorientowała się na co patrze.

- Jestem i to jak najbardziej. O co ci chodzi?
Nie rozumiem w czym masz problem , że przelizałeś sie z laską. Daj mi święty spokój .

Miała racje to ja zawinilem. Ale musiałem wiedzieć.

- Błagam Soph jeśli to co zdażyło się wczoraj cokolwiek dla ciebie znaczyło tak jak dla mnie błagam wysłuchaj tego co mam do powiedzenia.

- Jest tylko jeden mały problem . To nic dla mnie nie znaczy. Leo nie kocham Cię.

Przeszedł mnie ból . moje serce roztrzaskało się na setki kawałków. Łza spłyneła mi po policzku. Spojrzałam w jej oczy a wnich dostrzegłem trimf i zadowolenie. Kim ona się stała. Co ja narobilem.
Dziewczyna odwróciła sie i udała sie w mrok. A on jagby ją do siebie zapraszał. Przyciągali sie nawzajem.

***

Przez następne pare dni byłem jak trup . Próbowałem wyprzeć jej słowa , jednak to tak bolało. Były chwile, kiedy myślałem że może jest nadzieja, że tak nie myśli.

Ona mi to bardzo utrudniała. Zmieniła się potwornie. Wyglądała jak upiór dosłownie. Nadal była piękna, ale w ten okrótny sposób. Jak syreny. Przerażało mnie jak znęcała sie nad innymi. Dręczyła ich. Z dnia na dzień coraz mocniej. Wieczorami znikała a wracała wczesnym rankem. Nie rozmawiałem z nią wogule. Mało tego zaczynałem się jej bać. Uczucie które do niej żywiłem znikało w zastraszającym tempie. Jedynymi osobabi które nie bały się z nią przebywać był Jacob i Lizi. Tylko przy nich widziałem dawną ją.
Było ciemno. Zmierzałem do mojego bunkra kiedy usłyszałem kłótnię
Normalnie bym sie tym nie przejął gdyby nie
to , że osobami zwaśnionymi byli nie kto inny
jak Sophie i Jacob.
Stanąłem za drzewem nasłuchując. Skarciłem się za to. Wiem że to nie ładnie podsłuchiwać , ale ciekawość zwyciężyła.

- Sophie. Musisz z tym skończyć. Nie widzisz co ona ci robi?

- Dzięki niej jestem silniejsza. Jestem sobą. Moge być kim chcę!

- Naprawde to jest twoje prawdziwe ja? Znęcanie się nad innymi. Proszę, przestań .

- Niby dlaczego?

- Martwimy się o ciebi z Liz. Ja się martwię. Leo to dupek wiem - ma rację - ale nie jest tego wszystkiego wart. Nigdy na ciebie nie zasługiwał. Ona cię zmienia.

- Nic o tym nie wiesz?

- Wiem i to całkiem sporo. Nie można jej ufać. Chcę cie tylko wykorzystać dla własnych celów. Raz już widziałem co zrobiła z jednym chłopakiem. Nie bez powodu nazywają ją boginią zemsty i chaosu. Nigdy nie ufaj Nemezis.

Jeżeli to prawda. Jeśli Sophie zawarła ukaład z Nemezis cały obóz jest w niebezpieczeństwie. Trzeba jak najszybciej powiadomić Chejrona.

- I tak to zrobię!

- Wiem, ale proszę bądź rozważna. Do niczego cię to nie doprowadzi. - dziewczyna milczała - obiecaj mi że będziesz ostrożna. Obiecaj!

- Dobrze obiecuję.

- Na styks!

- Tak na styks!

- Dziękuje - po czym ją przytulił.

Wiedziałem co mam zrobić. Cokolwiek co Sophie zamierzała z Nemezis , było to złe i zagrażało nam wszystkim. Musiałem temu zapobiec. Skierowałem się w stronę białego domu.

Love ~Leo Valdez~ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz