Był to jeden z niewielu dni, kiedy Chanyeol wrócił do domu wyjątkowo wcześnie, bo ledwo dochodziła piętnasta. Rzucił marynarkę na oparcie kanapy, teczkę pozostawiając na siedzeniu, i już miał ruszyć do kuchni, gdy zauważył kogoś siedzącego na tarasie. Chłopak zaś był na tyle skupiony, pisząc coś w zeszycie na kolanach, że nie zwrócił nawet uwagi, gdy mężczyzna stanął za szybą rozsuwanych drzwi. Chanyeol przyglądał się Baekhyunowi z przyspieszającym biciem serca. Obok leżaka, na którym siedział, stał jego otwarty plecak, a na suwaku wisiał doczepiony breloczek z burakiem.
Nie mógł powiedzieć, że spodziewał się go tutaj dzisiaj zobaczyć, ale napewno gdzieś z tyłu głowy wiedział, że to jeszcze nie koniec, a Baekhyun tak całkiem nie zniknie. Miał taką cichą nadzieję. Nie wiedział czy teraz, czy za kilka tygodni, albo może nawet miesięcy, ale wierzył, że ich drogi jeszcze się zejdą. Teraz siedział tu, na jego tarasie i pisał pewnie jeden ze swoich listów. Przestał na moment i postukał wargi końcem długopisu, zastanawiając się nad czymś. To wtedy w przerażeniu poderwał się, od razu z powrotem wpadając na leżak, gdy dostrzegł obecność Chanyeola.
Mężczyzna rozsunął powoli drzwi, ale nie wyszedł na taras. Czekał, aż to Baekhyun się odezwie.
– Myślałem, że cię nie ma... Nie było samochody... – wypowiedział, nieświadomie odkładając notes wraz z długopisem na stolik. Podniósł się, nie odrywając wzroku z twarzy Chanyeola. Próbował cokolwiek z niej wyczytać. Radość, może jakiś zawód, albo po prostu złość, ale nie dostrzegał nic. Zwyczajnie się w niego wpatrywał wyczekująco. Zauważył tylko jak nagle przesuwa po nim wzrokiem, co Baekhyun odebrał nadzwyczaj pozytywnie.
– Wróciłem właśnie. –
Nastolatek zbliżył się gwałtownie, sprawiając, że Chanyeol automatycznie zaparł się rękami, by zapobiec pocałunkowi. Przytrzymał Baekhyuna za ramiona, a w jego oczach, jak na zawołanie, zobaczył łzy.
– No co się stało? Kogo we mnie widzisz, co? Dziecko? – wyrzucał z pretensjami. – Nie jestem dzieckiem, nie widzisz? Mogę ci pokazać, nie jestem, przecież wiesz! Nie jestem kurwa dzieckiem! – Krzyczał już z rosnącą w nim histerią, rzucając się w uścisku i desperacko próbując się do niego zbliżyć.
– Baekhyun, proszę cię, uspokój się. – Chanyeol wciągnął chłopaka do środka i zasunął za nimi drzwi, w obawie, że któryś z sąsiadów mógłby zainteresować się tymi wrzaskami. – Słuchaj, teraz owszem zachowujesz się jak rozwydrzone dziecko, które nie dostaje tego czego chce – mówił do chłopaka w skupieniu, wciąż przytrzymując go mocno za ramiona. Baekhyun dyszał, nie zwracając uwagi na cieknące z nosa smarki. – Musisz się uspokoić, jeśli mamy normalnie porozmawiać, zrozumiano? – Chanyeol uniósł brwi, a Byun po kilku sekundach pokiwał głową. Wtedy mężczyzna ostrożnie poluźnił uścisk i puścił go zupełnie. Odszedł na moment, by wręczyć chłopakowi paczkę chusteczek.
CZYTASZ
Pracoholikk: || Chanbaek
FanfictionChanyeol za dużo pracuje. Pierwszy raz trafia na portal BumbleChat, gdzie poznaje pewnego, ciekawego chłopaka... Fanfiction pisane za pomocą czatu, rozmów telefonicznych, SMS'ów i listów. Choć przejawiają się wstawki pisane prozą. Dosyć często aktu...