Klasyka sama w sobie czyli "Kopciuszek"(1950)

113 5 2
                                    

A teraz skoczymy sobie nieco w czasie. 

Koniec wstępu wracamy do Kopciucha.

A więc:

Jaki ja mam wielki problem do tego filmu to nie uwierzycie. Jestem w stanie przeżyć schematyczność, nieco starszą animację, ale nie zniosę myszy i samego Kopciuszka.

Opowieść o sierocie, która musiała służyć swojej macosze, ma podobną genezę do "Królewny Śnieżki i Siedmiu Krasnoludków", z tą różnicą, że pochodzi z Francji, a nie Niemiec. Poza tym, schematy pozostały jednak podobne, bo po co zmieniać coś co działa? W latach pięćdziesiątych, kiedy "Kopciuszek"  wychodził do kin, zmęczeni wojną ludzie dali się ponownie oczarować adaptacją popularnej baśni. Pozwoliło to Disneyowi przeżyć post śnieżkowy renesans, a sama produkcja zyskała bardzo przychylne recenzje.

Kiedy jednak obecnie oglądam "Kopciuszka"  jestem w stanie powiedzieć tylko tyle, iż nie trudno dostrzec, że bajeczka nam się nieco zestarzała. To co kiedyś było śmieszne- jest teraz irytujące, to co piękne i urocze- zwyczajnie żenujące. Znowu, więc postawię pytanie- czy to oznacza, że "Kopciuszek" jest jakimś bardzo złym filmem? Absolutnie nie, ale jak na dzisiejsze standardy, w porównaniu z poprzednimi produkcjami wypada moim zdaniem dość blado.

Przyczyną jest uważam nieco nad wyraz przerysowany baśniowy świat. Nie zrozumcie mnie źle- kocham ten motyw najbardziej ze wszystkich (dlatego "Rywalki" to moja ulubiona książka), ale nie popadajmy w skrajności.

Główna bohaterka jest jeszcze bardziej nijaka niż Śnieżka- piękna, dobra dla wszystkich, bez najmniejszej skazy i chociażby cienia indywidualnego charakteru. Jako dziecko muszę przyznać pałałam do niej dużą sympatią, ale teraz po obejrzeniu tego filmu jako osoba nieco starsza, już nie za bardzo. Kopciuszek jest po prostu nudny jak schnąca ściana i szczerze wolałabym oglądać wróble uderzające w szyby okien w moim pokoju niż przebywać z nią w jednym pomieszczeniu. Oprócz tego denerwuje mnie to jak bardzo pozbawiona jest własnej woli i podporządkowuje się każdemu kto się o to postara.

 Oprócz tego denerwuje mnie to jak bardzo pozbawiona jest własnej woli i podporządkowuje się każdemu kto się o to postara

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Do kanonu niezliczonych zalet tej skrajnie pozytywnej postaci zaliczę jeszcze to, że bardzo ładnie śpiewa. Muzycznie jestem ponownie usatysfakcjonowana, ponieważ można usłyszeć tutaj śliczne teksty oraz całkiem przyjemne dla ucha melodie.

Przejdźmy teraz nieco do jej życiorysu, który był przepełniony ogólnym bólem egzystencjalnym, ale i brakiem pretensji do świata. Kopciuszek była córką swojego ojca i jego żony, która niestety umarła. W związku z tym, tata wziął ponownie ślub tym razem z Lady Tremaine, po czym także umarł, a jego córka została służącą swojej macochy i przyrodnich sióstr. A skoro już tu jesteśmy...

Czas na małą dygresję...

Spośród was na pewno może znajdzie się ktoś kto mam macochę. Mnie taka sytuacja się nie zdarzyła, ale czy tylko w moim odczuciu słowo macocha nie przybrało negatywnego wydźwięku? Przecież często potrafią to być naprawdę strasznie sympatyczne osoby, więc dlaczego w wielu bajkach macochy są przedstawiane w złym świetle (Nawet w "Dźwiękach muzyki", spojler!!! pojawił się cytat, ze Maria nie będzie macochą tylko nową mamą) Jak podaje Wikipedia:

Disney według EchiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz