Pov Andy
Strasznie ciężko udawało się, że wszystko w porządku. Od środka zżerały mnie myśli. Nie mogłem skupić się na filmie. Ale to chyba dobrze bo patrząc na Brooklyna dawno bym miał koszmary senne. Tak przynajmniej nie kumam o co chodzi. Na kanapie siedzi Mikey i Brook. Rye siedzi na fotelu a ja na jego kolanach. Mówiłem mu, że mogę usiąść obok chłopaków ale on uparł się żebym został.
Po jakimś czasie uspokoiłem myśli i skupiłem się na filmie. Zostało go już maksymalnie pół godziny. Brooklyn co chwilę odwracał wzrok. W pewnym momencie i ja się przestraszyłem. Wtuliłem się w Ryana a on pocałował mnie w czoło. Więcej już nie będę oglądał horrorów. Jak wcześniej cieszyłem się, że nie będę miał koszmarów tak teraz jestem pewien, że napewno się pojawią.Jakieś dwadzieścia pięć minut później film się skończył. Dopiero teraz przypomniało nam się o szampanie. Mikey otworzył go a korek wystrzelił w górę lądując w jednej z pustych misek po żelkach. Chwilę po tym wznieśliśmy toast i piliśmy trunek. Muszę przyznać, że Mikey ma gust. Wybrał doskonałego szampana. Rozmawialiśmy w najlepsze trzy godziny. W końcu jednak postanowiliśmy pójść spać. Ja z Ryanem w jego sypialni a Mikey z Brooklynem w pokoju gościnnym, zazwyczaj przeznaczonym dla braci bruneta.
- Kocham cię Andy - mówi gdy siedzimy na łóżku. - Ja ciebie też - odpowiadam. Rye zdejmuje koszulkę tym samym pokazując idealną linię V. Mam przy nim kompleksy... i to wielkie. Dosłownie nie mogłem oderwać wzroku od jego wyrzeźbionych mięśni brzucha. Zanim się ocknąłem brunet siedział już na łóżku w samych bokserkach. - Dasz mi jakąś koszulkę? - pytam patrząc na jego uśmiechniętą twarz. - Po co ci? - patrzy zaciekawiony. Nie odpowiadam jednak. Rye widząc, że trochę się wstydzę postanowił mi pomóc. Chwilę później siedziałem również w samych bokserkach. Nie czułem się zbyt komfortowo. - Skarbie nie wstydź się - mówi siadając naprzeciwko. Łatwo mu mówić. - Ale Rye jestem gruby, brzydki i... - Idealny - wtrąca przytulając mnie. Jest mi już zdecydowanie lepiej. W sumie to widział mnie już tak nie raz.
Leżymy obok siebie usiłując zasnąć. Długo nie musimy na to czekać...**
Ciemna noc. Jestem w lesie. Wiatr świszczy obijając się o pnie drzew. Nagle słyszę dźwięk łamanej gałązki tuż za moimi plecami. Wystraszony biegnę przed siebie wrzeszcząc jak opętany.
Czuję oddech na karku. Staram się zgubić napastnika między drzewami. Wybiegam na polanę. Nie mam gdzie się ukryć. Wbiegam na górkę pośrodku łąki. Jestem zmęczony jednak nie poddaję się. Zbiegając z wzgórza kolejny raz wbiegam do lasu. Widzę w oddali światła domów. Jestem już naprawdę blisko. Cały czas jestem goniony. To coś depcze mi po piętach. Nie wiem czy to człowiek czy zwierz. Nie widziałem go, jedynie czułem jego oddech i słyszałem coś w rodzaju charczenia. Nagle potykam się o korzeń i ląduję na ziemii. Krzyczę na całe gardło. Stwór rzuca się na mnie a realistyczny obraz znika...**
Budząc się widzę nad sobą zmartwioną twarz Ryana. Jestem zmęczony tak jakbym naprawdę uciekał. Ciężko łapie mi się oddech. - Co ci się śniło? - pyta. Przytulam się do jego klatki piersiowej i słucham równego bicia jego serca. Odpowiedziałem mu wszystko ze szczegółami. - Krzyczałeś - powiedział gdy skończyłem. Nie miałem pojęcia, że naprawdę krzyczałem. - Już dobrze - dodaje po chwili i gładzi moje plecy kciukiem. Po kilkunastu minutach spowrotem zasnąłem...
Witam ❤️
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał.
Następne mogą pojawiać się nieregularnie z powodu, że od jutra wracam do szkoły.
Do zobaczenia niebawem!
CZYTASZ
Zdążyć przed końcem |Randy| Zakończone
FanfictionHistoria ta opowiada o młodym chłopaku, któremu pomimo młodego wieku zostało naprawdę mało czasu. Niecały rok na nacieszenie się życiem na ziemi. Z każdym kolejnym dniem traci chęci. Co się stanie gdy w życiu Andy'ego pojawi się tajemniczy Rye? Jak...