DWADZIEŚCIA JEDEN

67 7 0
                                    

                   KATE

Zasnął. Gdy słuchałam jego opowieści miałam przed oczami zdezorientowanego dzieciaka, który został odtrącony przez jedyną osobę, która mu została. Przez kogoś kto powinien go kochać a nie chciał, lub nie potrafił. Tyle bólu było w jego głosie, tyle żalu...i tyle miłości, nie mówił o swojej matce jak o kimś kogo się nienawidzi, mówił z rezygnacją. Muszę dopilnować by nikt nigdy więcej nie przysporzył mu takiego bólu.  Nie sądziłam, że usypianie dzieci zadziała i na dorosłego....no dobra, młode też tak usypiałam, jak były zdenerwowane po kłótniach z przyjaciółmi. Zadziałało, Yoongi śpi, teraz wygląda tak spokojnie. Nie chcąc go obudzić delikatnie odłożyłam jego głowę na poduszkę a sama powędrowałam do kuchni. Dochodziła dwudziesta druga, światła Seulu wpadały do mieszkania, nie zapalałam lampki, siedziałam na kanapie z brodą na kolanach myśląc o tym wszystkim co nam się przytrafia. Przez chwilę walczyłam z pokusą, by zadzwonić do Bożeny i spytać jak w domu, ale wiem, że to nie ma sensu, gdyby coś się działo od razu by dzwoniła. Yoongi ma rację, nie mogę brać wszystkiego na siebie. Jula jest samodzielna a Zuza bardzo się stara taka być, na miejscu jest rodzina i przyjaciele, bardziej samotna jestem tu ja. Tylko czy napewno? Też mam przy sobie przyjaciół i człowieka, którego kocham. Jutro wszystko się wyjaśni, mama będzie miała zrobione badania, więc nie będę się tym martwiła teraz. Cicho wróciłam do sypialni, sprawdziłam, czy budzik jest nastawiony i niemal bezszelestnie wślizgnęłam się pod kołdrę i szukając bliskości przykleiłam się do mojego szczęścia. Budzik zadzwonił zbyt wcześnie. Nie chciałam wstawać, oboje nie chcieliśmy, było nam tak dobrze, ale trzeba było się zebrać do pracy. Poszłam pod prysznic pierwsza bo Yoongi stwierdził, że  potrzebuje jeszcze piętnastu minut drzemki. Jednak gdy wyszłam czekała już na mnie parująca aromatyczną mgiełką kawa, zdążyłam tylko cmoknąć go w policzek zanim poleciał do łazienki. W czasie gdy się mył zrobiłam nam kanapki do pracy i włożyłam je do pojemniczków. Nie wiem dlaczego chłopcy zawsze tak się dziwią, wiem, że przywykli do zamawiania gotowych dań, lub wychodzenia do knajpki na dole budynku jednak ja wolę tradycyjne kanapeczki z tym co lubię. 
-Kate, czy będziesz zła jeśli dziś nie będę nocował u ciebie? Gdy rozmawialiśmy w mojej głowie zaczął kiełkować pewien plan. Żeby poskładać go w jakąś logiczną całość potrzebuję trochę samotności. 
-Skądże, w sumie chciałam zapytać cię o coś podobnego. 
Oboje wybuchliśmy śmiechem, chcieliśmy być ze sobą, ale z zachowaniem naszej odrębności, każde z nas ma pewne swoje sprawy i oboje to szanujemy. W drodze do biura spotkaliśmy Tae, który mimo że śmiał się z nami wydał mi się jakiś przygaszony. Zdaje się, że oprócz rozmowy z Bożenką czeka mnie jeszcze rozmowa z braciszkiem. Dziwnie zaczął się ten tydzień, do losowania były tylko dwa zlecenia, więc podzieliliśmy się na dwa zespoły i w zasadzie całą robotę mieliśmy gotową do przerwy obiadowej. Dobrze, że zrobiłam więcej kanapek, bo jakoś nikomu nie chciało się wychodzić. Seokjin zamówił kurczaka, ale przywiozą go dopiero za pół godziny, więc kanapeczki zostały przystawką....według moich szalonych kolegów powinnam otworzyć interes z kanapkami, kto wie co mi przyjdzie do głowy za kilka lat, może akurat. Gdy dostawca przywiózł jedzonko przenieśliśmy się do kuchni, w której wpadliśmy na Jennie i resztę towarzystwa wzajemnej adoracji z biura rachunkowego. Chłopcy postanowili zagrać im na nosie i głośno mnie komplementowali tak długo , aż wszystkie trzy ostentacyjnie wyszły rzucając nam na koniec nienawistne spojrzenia. Nie wiem dlaczego, ale okropnie nas to rozbawiło. Z jedzeniem poradziliśmy sobie bardzo szybko, ale nikomu nie chciało się wracać do biura, dopiero Namjoon przywrócił nas do porządku. Dopracowaliśmy szczegóły obu zleceń po to , by je zamknąć i z czystym sumieniem oddać się ploteczkom, uwielbiam te gaduły. W pewnym momencie uchwyciłam porozumiewawcze spojrzenie jakie Yoongi wymienił z Seokjinem. Przez chwilę chciałam spytać co kombinują, ale zrezygnowałam z  tego, w końcu im ufam. Bardziej zastanawia mnie zachowanie Tae i Hobiego, obaj niby się uśmiechają, ale to nie jest ich naturalne zachowanie. Czy tylko ja to widzę? Nikogo nie zastanawia, że Hobiego uśmiech zatrzymuje się gdzieś pod oczami? Że Tae raz po raz rzuca mu tęskne spojrzenia? Chyba nie, Jimin dyskretnie kiwnął mi głową, że chce pogadać. Zmyłam się pod pretekstem umycia kubka po kawie, przy okazji pozbierałam ich kubki, mogę gadać i myć jednocześnie. 
-Noona, też to zauważyłaś, prawda? 
-Tak i nie mam pojęcia o co chodzi, już na tym obiedzie u pani Kim byli nie w sosie, teraz zaczynam się martwić, jeszcze czekam na wiadomości z domu, boję się o moją mamę. Echh, wszystko na raz, nie może się walić pojedyńczo?
-Co się stało?
Opowiedziałam mu o tym, że mama jest w szpitalu i że martwię się o młode.
- Czy myślisz, że twoje siostry ucieszyły by się, jakbyśmy do nich napisali i czy nie będziesz miała nic przeciwko temu? Bo wiesz, musielibyśmy je odszukać, na jakimś portalu społecznościowym.
-W sumie to może być dobry pomysł, tylko, o ile Julka świetnie się odnajduje w angielskim, to Zuza tak średnio sobie radzi. Najprędzej znajdziecie je na FB, obie mają też Twittera.
-Nie będziemy przecież roztrząsać problemów fizyki kwantowej tylko wysyłać im słowa otuchy, wiesz, na zasadzie “Przez Kate jesteśmy z Wami, trzymamy kciuki” tego typu krótkie komunikaty.
-Jasne, przepraszam, jak zwykle widzę przede wszystkim problemy, zamiast skupić się na tym co dobrego może z tego wyniknąć. Chyba powinniśmy wracać, zanim wyślą po nas brygadę ratunkową.
W sumie wróciliśmy do biura tylko po to, żeby zabrać nasze rzeczy i wyjść z pracy. W drodze do metra postanowiłam zaatakować.
-Tae, czy mogę cię o coś poprosić?
-Oczywiście noona, wiesz, że zawsze możesz.
-To idziemy na pierogi, zapraszam. Wczoraj pokazałam to miejsce Yoongiemu, dziś ty mi powiesz, która z polskich potraw  będzie ci najbardziej smakowała. I przy okazji pogadamy. Ja ci opowiem o swoim problemie i o tym co sobie wykombinowałam, a ty powiesz mi co o tym sądzisz. Zaraz potem opowiesz mi o swoim problemie, a ja postaram się pomoc tobie. Umowa stoi?
-Noona, muszę? To znaczy, jedzenie z radością i chętnie ci pomogę, ale czy muszę mówić o sobie?
-Chcę ci przypomnieć, że przyjaciele są od tego, żeby sobie pomagać. A starsze siostry dbają o młodsze rodzeństwo. Mówiłam ci , że taka starsza siostra jak ja nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale nie chciałeś słuchać. Teraz ponosisz konsekwencje swojej nieopatrznej decyzji.
Trochę podpatrywałam Bożenkę w akcji i starałam się tak poprowadzić rozmowę, żeby się rozluźnił. Może nie jestem jeszcze w tym mistrzem, ale udało mi się, bo gdy dochodziliśmy do “Jageun Pollandeu” już śmiał się normalnie. Rozglądał się ciekawie po wnętrzu, które  wyglądało jakbyśmy przenieśli się do Zalipia, kolorowe kwietne motywy na bielonych ścianach, ręcznie haftowane obrusy, zdjęcia zabytków, to wszystko szalenie go interesowało. Wiedziałam, że tak będzie....och tak, prawdziwa spryciara ze mnie. Powiedziałam , że zamówię, ale nie zgodził się. Musiałam mu czytać jadłospis i opowiadać o każdej potrawie. W końcu zdecydował się na placek po węgiersku, pierogi z kapustą i grzybami oraz grochówkę, a na deser sernik, oczywiście nie obeszło się bez kompotu.  Zafascynowała go przystawka w postaci chleba ze smalcem. Mnie wystarczyła porcja ruskich pierogów i pomidorówka. W trakcie jedzenia opowiedziałam mu bardzo skróconą wersję historii Yongiego, nie chcę nadużywać jego zaufania. 
-Powiem prosto, chcę poprosić Jacksona o pomoc w odszukaniu mamy Yoongiego. Wiem, że obaj za sobą nie przepadają, poniekąd z mojej winy, ale Jackson to dobry policjant. To jedyny policjant, którego znam. Nie będę naciskała Yoongiego, żeby pojechał do mamy, żeby się z nią pogodził, ani nic z tych rzeczy, ale chciałabym, żeby wiedział, że jest cała i zdrowa. 
-Skąd wiesz, że jest cała i zdrowa?
-Nie wiem, i to jest problem. Może być i tak, że potrzebuje pomocy. Może...jest tak wiele niewiadomych. Nie chcę, żeby kiedyś miał do siebie pretensje, że niczego nie zrobił w tej sprawie. Rozmiesz? Może się na mnie wścieknie za wsadzanie nosa w nieswoje sprawy, ale chcę spróbować.
-Myślę, że dobrze zrobisz noona.
Dokończyliśmy posiłek w ciszy, każde zatopione w swoich myślach.  
-Dobrze, teraz mi powiedz co smakowało ci najbardziej?
-A co z tego umiesz ugotować?
-Wszystko.
-To smakowało mi wszystko, ale chcę kiedyś spróbować tego gdy ty zrobisz, będzie pewnie jeszcze smaczniejsze.
-Ty się nie podlizuj, bo ci i tak nie podaruję godziny zwierzeń. Co ci leży na wątrobie? Co ten okropny Hoseok zrobił?
-On wcale nie jest okropny, jest miły, i delikatny, i kochany, i to przecież nie jego wina, że rodzice każą mu iść na tą randkę.
-Zaraz, jaką randkę? Myślałam, że w końcu sobie powiedzieliście co do siebie czujecie.
-Tak, ale jego rodzice nie wiedzą, że on i ja. Myślą, że jesteśmy kumplami z pracy, oni nie są tolerancyjni. I mają znajomych, których córka też nikogo nie znalazła, więc postanowili, że Hoseok zacznie się z nią spotykać.
Patrzyłam na niego nie do końca rozumiejąc to co do mnie mówił, w dwudziestym pierwszym wieku rodzice swatają dzieci? 
-Czekaj, dlaczego Hobi, nie powie im, że nie chce się z nią spotykać? To naprawdę aż tak nietolerancyjni ludzie? Nie zależy im na szczęściu własnego dziecka? 
-Nie wiemy, Hoseok jest jedynakiem, jego rodzice bardzo naciskają, chcą mieć wnuki. On nie chce ich zranić, mówiąc o nas.
-Więc woli ranić siebie i ciebie? To nielogiczne. Chodź, jedziemy do domu, kupimy coś do przekąszenia i pokombinujemy razem co można zrobić z tą sytuacją. Jeszcze zadzwonię do komisarza, co trzy głowy to nie jedna. Nic się nie martw, wsadziliśmy bandytów za kratki, nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Znajdziemy i rozwiązanie waszego problemu. Napisałam esemesa do Jacksona, bo może jest w pracy, okazało się, że pół godziny wcześniej skończył, więc zaprosiłem go do siebie. Zdziwił się, ale odpisał, że będzie za godzinę. Dobrze, wystarczy, czasu na powrót do domu. Wstąpiliśmy jeszcze przywitać się z panem Lee i przy okazji zrobiłam małe zakupy na kolację. Chwilę po nas zjawił się Jackson. Tłumaczyłam mu o co mi chodzi robiąc kanapki na kolację, w końcu zaprosiłam ich więc wypada nakarmić. Taehyung w tym czasie przesłuchiwał moją playlistę z laptopa, poprosił o kartkę i długopis i coś zawzięcie notował słuchając Bajora. Dałam komisarzowi talerz kanapek i kazałam zanieść je  na stół a zawołałam Tae, żeby przyszedł mi pomóc z herbatą. Oczywiście akurat w tym momencie, zabrzęczało połączenie na Skype i musiał je odebrać. Żałuję, że nie widziałam miny Bożenki, słyszałam za to jej głos.
-Kim ty do cholery jesteś, że grzebiesz w komputerze mojej przyjaciółki? Złodziejem? Nagrałam twoją twarz zaraz to zgłoszę odpowiednim służbom.
Prawie padliśmy z Tae ze śmiechu.
-Bożenka spokojnie, on jest tymi służbami. To mój przyjaciel, komisarz Jackson Wang.
-A sam mówić nie umie? 
-Bożeno, miło mi cię poznać. - skubany powiedział to po polsku a Bożenie żuchwa opadła.
-Ogłaszam, że macie remis. Bożenka, Jackson był w Polsce i zaręczam ci, że jest okrutnie wygadany. A to jest Taehyung, mój tutejszy młodszy braciszek. Koniec tych ceregieli, mów co z mamą i dlaczego dzwonisz ty a nie dziewczyny?
-Spokojnie, dzwonię ja, bo dziewczyny są u mamy w szpitalu. Nie denerwuj się, jest ok, ma kiepskie wyniki, anemię i jest ogólnie osłabiona. Lekarze postanowili, że zostawią ją jeszcze kilka dni, dopóki nie poprawią się jej wyniki. Sama widzisz, że nie ma powodów do zmartwień. A Ty co za potajemne schadzki urzadzasz? Poskarżę cukierowi.
-Komu? 
- No Yoongiemu. Nieważne, co tu znów kombinujesz? Znam cię nie od wczoraj, ta minę też. Chłopaki, nie dajcie się jej zwariować. 
-Dzięki Bożenka, powiedz młodym, żeby mi napisały esemesa jak już będą w domu. Nawet jeśli odczytam go rano. Paaaa!
I rozłączyłam połączenie. Uwielbiam Bożenkę, jednak potrafi czasem być irytująca i mało subtelna. Obaj moi goście patrzyli na mnie jak na szaleńca, cóż, często moje rozmowy z Bożeną kończyły się tym, że miałam ochotę rwać sobie włosy z głowy.
- Nie patrzcie tak na mnie. Nie moja wina, że ona jest taka…
-Fajna?
-Jackson nie mów, że wpadła ci w oko.
- Nie mówię. 
-Ochłoń, Polska jest osiem tysięcy kilometrów stąd.
-Wredna jesteś, daj pomarzyć...Ty jesteś ostra, ale ona ostrzejsza...lubię takie zdecydowane kobiety. A Ty co myślisz młody?
-Hmm, śmieszna jest.
Cóż Tae czasem zadziwia mnie bardzo.
-Udaje groźną ale ma takie ciepłe, śmiejące się oczy. Po co ludzie udają groźnych? 
-Dobre pytanie braciszku. Nie mam pojęcia.
Stanęło na tym, że Jackson dyskretnie rozejrzy się poszukując mamy Yoongiego. A jeśli chodzi o randkę Hobiego i tej tajemniczej dziewczyny, to Tae ma się dowiedzieć gdzie i o której będzie to spotkanie. Udamy się tam wszyscy i "przypadkiem" ją popsujemy. Gdy pożegnałam chłopaków i brałam Melanię, żeby się do niej przytulić dostałam esemesa od Yoongiego. Uśmiechnęłam się, odpisałam i niemal w tym samym momencie zasnęłam.


Tylko rokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz