Rozdział 25.

193 7 54
                                    


Od autorki:

Tak, ten rozdział jest zdecydowanie najdłuższy w całym opowiadaniu, ale mam nadzieję, że wytrwacie. Kolejne będą już znacznie krótsze. Mogłam go co prawda podzielić na dwa osobne, ale stwierdziłam, że nie ma to najmniejszego sensu. Głównie dlatego, że każdy z moich rozdziałów jest inną częścią tej historii, zamkniętą opowieścią. Gdybym go miała zatytułować nosiłby nazwę "wątpliwości" albo "wspomnienia". Bardzo dużo tutaj retrospekcji, które pozornie mogą wydawać się niezwiązane z tą historią i nie wnoszące niczego nowego, ale przekonacie się, że to nie do końca prawda. Kolejne dwa rozdziały skupią się na rozwikłaniu pewnych trudnych kwestii zarówno rodzinnych jak i tych emocjonalnych. Około rozdziału 27 rozpocznie się akcja, w której może nam brakować trochę właśnie takiego przystanku jak tutaj, chwili przerwy na oddech i na zastanowienie. Bohaterowie mają tu czas na wspominki, potem będzie go już znacznie mniej. Dlatego skupiłam się na ładunku emocjonalnym każdego wspomnienia. 

Skoro już o tym mowa emocjonalnie mnie ten rozdział wykończył. Miałam sporo trudności w odnalezieniu się w sytuacji, w opisaniu tych odczuć. Zrobiłam to najlepiej jak potrafiłam. I liczę na waszą szczerą opinię. Wiem, że nie wszyscy lubią takie opisy i skupienie się zamiast na akcji to na emocjach, dlatego starałam się, by nawet ten kto nie do końca się w tym odnajduje nie usnął na siedząco. 

Liczę na wasze głosy i komentarze oraz szczere opinie, bo to najbardziej motywuje do dalszej pracy. 

Enjoy ;)

Rebekah siedziała przy swojej ukochanej toaletce z wiśniowego drewna i przeglądając się w lustrze mechanicznymi ruchami poprawiała makijaż. Nie myślała jednak ani o oczach podkreślonych eyelinerem i opalizującym złotym cieniem, ani o delikatnie obrysowanych jasnych brwiach, ani o pełnych ustach, które po raz kolejny przejechała burgundową połyskliwą szminką. Z odbicia patrzyła się na nią chłodna i opanowana piękność, której nikt zapewne tego wieczoru nie poprosi do tańca. Taka była cena nazwiska Mikealson. Odkąd dowiedziała się, że Esther nie jest i nigdy nie była jej matką w jej głowie trwała prawdziwa gonitwa myśli. Co by było gdyby jej życie potoczyło się inaczej? Gdyby wychowała się z biologiczną matką, z daleka od waśni, brutalności, okrucieństwa ojca i magicznych skłonności Esther? Co by było, gdyby teraz nie musiała myśleć o prośbie Elijah, o oczekiwaniach Klausa czy uczuciach Kola? Co by było gdyby przeżyła jedno ludzkie życie zamiast setek wampirzych lat, gdyby jedynym co znała była miłość i przetrwanie w czasach wikingów? Co by było gdyby nie musiała teraz schodzić na dół w tłum gości, którzy spodziewali się po niej najpiękniejszej sukni, najbardziej misternej fryzury, najlepszych manier, najbardziej wdzięcznego tańca? Co by było, gdyby nigdy nie była królową dzielnicy? Gdyby nigdy nie musiała spełniać niczyich oczekiwań?

Przybierała na twarz chłodną maskę i za tą fasadą mało kto potrafił dostrzec jej prawdziwe emocje. Niektórzy myśleli, że wyłącza człowieczeństwo choć nie zdarzyło jej się to od przeszło dwustu lat. Mówili, że to niemożliwe aby była tak nieczuła, tak beztroska, wręcz dziecinna w obliczu tyle tragedii, które ją otaczały. Czasem, za lepszych czasów pamiętała, że razem z Klausem potrafili bawić się jak dzieci torturując i zabijając ludzi. Jak wtedy, gdy porwała Damona lub wtedy, gdy latami grali w zgadywanie grup krwi swoich ofiar. Nauczyła się jak sprawić, by oczy przesłaniała pajęczyna mrozu i jak cieszyć się życiem potępionej, ale pamiętała jeszcze, że był czas, gdy sentymenty przesłoniły jej cały świat i pamiętała jak odkrywając kolejne wampirze zdolności udało jej się pokonać ich zgubny wpływ. Pamiętała jak to zmieniło dla niej wszystko.

Włochy

20 maja 1114 rok.

Łykając gorzkie łzy Rebekah opadła na kolana na mogiłę Alexandra, którą własnoręcznie wykopała. Nikt nie powinien być chowany w bezimiennym grobie, ale to czego się dopuścił sprawiło, że nie umiała postąpić inaczej. Choć była najsilniejszą istotą na tej ziemi czuła się taka słaba, taka mała w obliczu ogromu bólu, jaki ją przytłoczył. Straciła część serca, którą pochowała razem z ukochanym. Z tym zdrajcą. Z tym, który obiecał jej miłość, dał nadzieję na wyleczenie się z wampiryzmu, z którym widziała swoją przyszłość. Po jej głowie wciąż krążyły słowa Nika i była pewna, że widoku zmasakrowanego ciała Alexandra nie pozbędzie się już nigdy.

Klątwa Pierwotnej RodzinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz