skończyły się moje słowa

236 28 10
                                    

Dla wszystkich, którzy nie zdążyli otworzyć oczu.

Nazywam się Mark Lee, jedyne co wyróżnia mnie z tłumu to za drogie jak na standardy ubrania i smutne oczy.

Oczy wołające o pomoc, która nie nadchodzi.

Wiem jak wyglądają takie oczy, bo do tej pory pamiętam te ciemne tęczówki, które co dnia błagały mnie o odpoczynek, o ratunek, o pomoc, a ja wmawiałem sobie, że tak należy.

Nie mogłem przestać, wtedy myślałem, że to nic złego, nikt nawet nie śmiał tego powiedzieć, myślałem, że nie robie złych rzeczy.

A popełniałem okropne błędy.

Teraz już ich nie naprawię, bo te ciemne tęczówki już nigdy nie ożyją.

Znowu ryczysz?

Milczał.

Języka w ryjcu brak?

Milczał.

Odezwij się.

Milczał.

Odpowiadaj!

Nadal milczał.

Tłuszcz zapchał ci krtań? Nie zdziwiłbym się, rozważałeś pójście na siłownię? Może tam w drzwiach się zmieścisz.

Ciemne tęczowki mówiące więcej niż jakiekolwiek słowa.

Mów dalej.

Czyżby rzeczywistości wreszcie pedała oświeciła?

Tak.

Komu tym razem?

W jego oczach widziałem więcej, jedynie mnie to zachęcało.

Wygląda pięknie, nawet zasłonięty nagrobkiem, powodzią lili, bo to te kwiaty kochał najbardziej.

Widziałeś bukiet ode mnie? To też są lilie, giną wśród tych położnych tu bukietów.
Jedna jest biała, druga fioletowa, związane czerwoną wstążką.

Gdyby ktoś wcześniej powiedział, gdybyś ty to zrobił...

Ale robiłeś, ja to widziałem. Widziałem jak wpatrujesz się w moje oczy.
Widziałem jak krzyczysz milczeniem.
Jak oszczędzasz słowa, byleby zostało coś na te ostatnie.
Boli świadomość, że zostawiłeś jedynie dwa, a wcześniej używałeś je tak, jakbyś rzeczywiście ich nie miał.

A miałeś, widziałem jak bardzo chciałeś ich użyć.
Ja ich nie szczędziłem, dlatego mnie również zostały tylko dwa.

Kocham go.

Właśnie to usłyszałem, gdy wpuszczono mnie na twoją salę, wtedy zrozumiałem jak ślepy byłem...

Pozwoliłeś mi się tak traktować, nie rzucałeś się, nie walczyłeś, jedynie patrzyłeś na mnie tymi ciemnymi tęczówkami z nadzieją, że to zauważę.

A ja to widziałem, panicznie poszukiwałem kontaktu z tobą i nic prócz tego nie przychodziło mi do głowy.

Ty też panicznie szukałeś tej nici porozumienia, w końcu przyzwyczaiłeś się, że przemoc i gwałt to jedyna możliwość.

Zniszczyłem cię, bo nie chciałem dopuścić do siebie prawdy.

Że te oczy pragnęły jedynie miłości.

To ja cię zabiłem, ja byłem winny.

Dlatego teraz siedzę nad twym grobem i umieram obok ciebie, czuję twoją obecność, chociaż wiem, że leżysz niżej, zagrzebany w piachu.

Mam przed oczami jedynie twoją salę, pamiętam jak to powiedziałeś, jak wyznałeś to czego ja bałem się dostrzec i od razu wiedziałem, że chodzi ci o mnie, że mi wybaczasz, a dopuściłem się rzeczy okropnych.

Wtedy umarłem pierwszy raz, moja dusza odeszła razem z tobą, razem z naszą miłością, która nie miała szansy.

Dzisiaj dołączę tam ciałem, żebym mógł być z tobą, już na zawsze i cieszyć się tym uczuciem.

Lee Donghyuck, nie chciałem tego robić w ten sposób, nie chciałem znaleźć cię w tej łazience w kałuży krwi. Nie chciałem wiedzieć, że to wszystko było moją winą, bo nie zdarzyłem otworzyć oczu.

Widzę cię, jesteś tak samo piękny jak wtedy, gdy pierwszy raz cię ujrzałem i zapragnąłem zbliżyć się do ciebie, a robiłem to w zły sposób...

Stoisz przede mną, twoje oczy nie są już smutne, nie widzę w nich błagania, teraz są jeszcze piękniejsze niż zazwyczaj.

Kocham cię.

Skończyły się moje słowa.

sad eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz