× 0-widzę cię ×

11 2 0
                                    

TRIGGER WARNINGS
gore ; implikacja okrutnej przemocy ; opis zwłok
jeśli poczujesz się źle to naprawdę nie obrażę się jeśli przestaniesz czytać, thank you

×

    Sine powieki mozolnie odkryły czerwień białek. Źrenice błądziły przez chwilę od jednego kącika do drugiego, w niemym głodzie szukając chociaż jednej wskazówki, jedynej dłoni, która chciałaby wyciągnąć do nich rozwarte palce. Śliwkowe wargi rozsuwały się, raz po raz wypuszczając z ust nadmiar ohydnej mieszaniny.

    Umierała. Umierała i wcale nie było jej z tym źle. Nie bała się i, wręcz przeciwnie, nawet pogodziła się ze swoim losem! Prawdę mówiąc, nie czuła już zupełnie nic oprócz chłodu składającego pojedyncze pocałunki na jej stopach, piersi, twarzy. Gdyby mogła, uśmiechnęła by się. Nigdy nie lubiła ciepła.

    Powieki ciężko opadły na dobrze znane sobie miejsce. Dziewczyna rozpływała się w miłym uczuciu mrowienia. Przez chwilę wydawało jej się, że widzi pobłażliwy uśmiech sinych ust. Później, nawet po otwarciu oczu, nie zobaczyła już nic.

    Śmierć patrzyła z góry na nieruchome ciało. Jelita uciekające z jamy brzusznej, czerwona ślina skapująca z poharatanej brody. Śmierć spojrzała na język, leżący samotnie obok. Widok odznaczającego się śladu po ludzkich zębach na jego boku mógłby wprowadzić zwykłego przechodnia w stan odrazy. Ona była najzwyczajniej w świecie przyzwyczajona. Śmierć podniosła go z brudnego asfaltu. Z trzaskiem chrupiącej szczęki rozwarła usta zwłok, upychając go w środku. Jej palce musiały otrzeć się o puste dziąsła; starła z paznokcia kawałek kości. Ciekawość kazała zastanawiać się, gdzie podziały się zęby; logika mówiła, że wcale jej to nie obchodzi.

    Długie palce zaczęły znaczyć drogę od siniaków i ran kłutych na szyi do obszernego rozcięcia masakrującego cały jej brzuch. Dłoń wtargnęła do jej wnętrzności, przez chwilę grzebiąc w środku. Zadziwiające; serce było na swoim miejscu, zupełnie nienaruszone. Dobrze, pomyślała, zostawili mi mniej pracy.

   Wysunęła rękę z jamy brzusznej. Upchnęła jelita w środku, mniej więcej tam, gdzie były jeszcze kilka godzin wcześniej. Palce sięgnęły pomiędzy pasma jasnych włosów, wyciągając igłę i złotą nić.

    Raz po raz wbijała ostry koniec w ciało, z chirurgiczną precyzją wykonując swoje zadanie. Bandaże nie będą potrzebne. Resztą ran nie musi się przejmować. Gdy skończyła, wstała, ogarniając swoje dzieło wzrokiem malarza oceniającego swój nowy obraz. Gorzko przyznała, że bliżej jej było do chirurga czy koronera niż artysty. Teraz na liście zostało już tylko jedno zadanie. Przysunęła się do postaci leżącej na ziemi i złożyła czuły pocałunek na jej czole. Śmierć zniknęła, a wraz z nią odeszła też złota nić. Wnętrzności rozlały się po asfalcie.

    Stojąca w cieniu kobieta patrzyła na ciało, usilnie próbując rozkazać bladej istocie, by znów się przy nim pojawiła.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 20, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

zimne dłonie pani śmierć [ og ; girl x girl ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz