Dobra dziewczynka.

579 36 13
                                    

–  To mamy problem. Bo ja też będę o nią walczył.

Te słowa rozbrzmiewały w mojej głowie coraz to głośniej. Przynajmniej tak mi się wydawało.

To są chyba jakieś żarty. Ten koleś chce walczyć o Nine?. To że raz się z nią przespał i że się całowali to nic nie oznacza do cholery.
Przecież on jej wcale nie zna. Nie wie co lubi a czego nie, na punkcie czego ma bzika. Jakie ma przyzwyczajenia, co lubi robić w wolnym czasie. Kompletnie nic.

A już myślałem że się dogadamy i wrócimy w zgodzie do domu.
No i chuj wszystko strzelił.
Od razu ciśnienie mi się podniosło i tak jak chęć dania mu w ryj minęła tak teraz wróciła i to ze zdwojoną siłą.
Oj chyba jednak ktoś wyląduje dziś w szpitalu i zdecydowanie to nie będę ja.

– Chyba Cię pojebało koleś. Nawet nie próbuj mi wchodzić w paradę bo źle na tym wyjdziesz.
Fakt, nie miała ze mną lekko i łatwo. Ale to JA JĄ KOCHAM i wiem o niej wszystko. Za to ty, gówno.
Raz ja przeleciałeś i od razu myślisz że to wielka miłość?.
Z iloma dziewczynami już tak miałeś?. Nie czekaj, nie odpowiadaj. Ja znam odpowiedź. Z KAŻDĄ.

Nawet nie chce mi się dyskutować na ten temat.
Po prostu odpuść, zrób to jak najszybciej i nie wchodz mi w drogę. Bo uwierz. Nie chcesz widzieć mnie wkurwionego.

Przemyśl to - mruknąłem zły. Ja spadam. Nie dałem mu dojść do słowa, po prostu wstałem i odszedłem stamtąd, zostawiając go samego. Gdybym został tam jeszcze chwilę zapewne dostałby w ryja.

– Ja pierdole co za koleś - powiedziałem do siebie.

Gdy tak sobie szedłem nagle coś rzuciło mi się w oczy, a raczej ktoś. Nie dowierzałem w to co widzę, a myślałem już że ten wieczór nie może być bardziej popieprzony.

Stały przede mną dwa drzewa. Niby nic nadzwyczajnego.
Niby nie do końca.
Za lewym drzewem stał a raczej ukrywał się Patryk, z kolei za prawym Filip z Przemkiem.

Co tu się odstawia?.

– Co wy tu robicie do cholery?. - oznajmiłem zdziwiony. W sumie to nie wiem czy chce wiedzieć.
Zapewne dziwnie to wyglądało. Gdyby ktoś z boku teraz na mnie spojrzał zapewne wziąłby mnie za debila który rozmawia z drzewami. Eh nie mam już na nich siły.

– No bo nie wiedzieliśmy czy on przyjdzie sam czy z kimś.
Ale jeśli przyszedłby z kolegami a ty sam to wtedy mogłoby być nie fajnie, więc stwierdziliśmy że będziemy siedzieć w ukryciu i obserwować. Jakby coś się działo to wtedy byśmy wyskoczyli i Ci pomogli. Po prostu się martwiliśmy stary. - oznajmił Przemek,który wyłonił się zza drzewa i głupio się uśmiechając pomachał mi butelka wódki którą trzymał.

Nie wierzę. Po prostu nie wierzę. Czy oni udają czy serio są takimi debilami?. Z kim ja się zadaję.

– Nawet tego nie skomentuje kretyni. - mruknąłem i zacząłem się śmiać. Zapraszam do mnie panowie. Pijemy. Znowu.

***

Kiedy tamten kretyn sobie poszedł ja też postanowiłem już wracać.
Wyjaśniłem mu wszystko i oznajmiłem że nie dam za wygraną i też będę walczył o Nine. Jak tylko sobie pomyślę jak ona przez niego cierpiała i ile musiała wylać łez to aż się we mnie gotuje. Nie ma mowy żebym mu ją oddał, żeby po jakimś czasie powtórzyło się to samo. Ten pajac na nią nie zasługuje.
Ze mną będzie jej o wiele lepiej a co najważniejsze, nigdy nie będzie musiała przede mnie płakać, ze mną będzie szczęśliwa.
Tylko jeszcze muszę jej to uświadomić i przekonać ją do tego aby olała w końcu tego kretyna i związała się ze mną.
Powoli. Wszystko w swoim czasie.

Amore // Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz