11

3.8K 174 5
                                    

Kiedy oznajmiłem Pauli, że jestem ojcem Lenki, nie mogła uwierzyć. Musiałem pokazać jej papiery z kliniki, a jak to zrobiłem, to powiedziała, że zfałszowałem wyniki, by dobrać się do jej majtek. Nie wytrzymam z tą kobietą. Strasznie mnie denerwuje. Ta jej ironia, i lekceważenie mnie, sprawia, że mam ochotę przełożyć ją, przez kolano i zbić ten seksowny, tyłek. No, ale, by nie wyjść na zboka, muszę trzymać się z daleka. Jeśli chodzi o tamte dwa mieszkania, to je sprzedałem, a pieniądze ze sprzedaży poszły na konto, które założyłem Pauli. Jako moja przyszła żona, musi mieć pieniądze, ja jako facet, nie pozwolę jej pracować i nigdy jej tego nie wypomnę, Nie rozumiem takich facetów, którzy, mówią, że dadzą kobiecie wszystko, a później jej wypominają, że wszystko jest ich, bo ona nie pracuje.  Nie nawidzę takich typów.  W klubie pojawiam się od czasu, do czasu. Enzo powiedział, że wszystkim się będzie zajmował, a jeśli mam coś do zrobienia, to przenoszę to do domu.
- Paula, jesteś głodna? - wchodzę do salonu, gdzie od kąd wróciliśmy do domu, siedzi kobieta w raz z córką.
- nie jestem. - mówi.
- na pewno?
- na pewno. - warczy.
- o co chodzi? - wzdycham.
- o to, że bez mojej zgody zrobiłeś te cholerne badania.
- a zgodziłabyś się, gdybym przyszedł z tym do ciebie? - nie słyszę nic, prócz ciszy. - no właśnie. - dodaje.
- ale i  tak mogłeś przyjść z tym do mnie. To moja córka i pozwól, że to ja będę o niej decydować.
- o nie, nie, nie. To też moja córka i ja też będę o niej decydować. - mówię dobitnie. - teraz już nie będzie, tylko ja, ale my. - dodaję. 
- po prostu, ciężko jest mi to zaakceptować, że o jej przyszłości nie będę decydować sama tylko z kimś innym. Nie mogę się pzyzwyczaić.
 - rozumiem, ale pamiętaj, że nie jesteś sama.  No właśnie dzisiaj przyjdą moi rodzice i ustalimy datę ślubu a w następnym tygodniu jedziemy do Las Vegas. Moja siostra ma dziesiątą rocznicę ślubu i tam kupimy suknie.
- czy ja mam coś do powiedzenia? - pyta się.
- nie. - odpowiadam krótko, i kontynułuję. - zdecyduj, ile bęziesz miała druchen, bo ja muszę wiedzieć, ile muszę mieć drużb. Wezmiemy ślub w Las Vegas, w kaplicy ślubów. Będziemy mogli zrobić to od ręki, więc nie musimy zaklepywać daty.
- jeszcze raz zapytam. Czy nie mam nic w tym temacie do gadania?
- ty zdecydujesz jak duże będzie wesele.
- a może, jeszcze zdecydujesz, co mam założyć pod suknie, co? - pyta, a ja się uśmiecham.
- tak, znając cię, zamiast seksownej bielizny założysz worek, choć i w tym będziesz wyglądać seksownie. - uśmiecham się figlarnie wyobażając ją sobie w seksownej bieliznie.
- wyobrażasz sobie mnie w seksownej bieliznie. Zgadłam? - pyta, a mój uśmiech poszeża się. - wiedziałam.
- skoro wiedziałaś to po co pytasz?  - siadam na kanapie. - to jesteś głodna?
- okej. Widzę, że nie dasz mi spokoju, więc tak. Jestem głodna.
- pójdę powiem Polowi. - mówię i wychodzę z salonu. Idę prosto do kuchni. - Jonh zrób obiad, a pózniej nas zawołaj.
- dobrze, panie Lawrence. - mówi i zabiera się do roboty. Słyszę dzwonek do drzwi, więc zamiast kierować się do salonu, od razu idę w stronę drzwi. Otwieram je, myśląc, że to rozice, ale się mylę i żałuję, że to ja je otworzyłem.
-  witaj kochanie. - uśmiecha się, takim uśmiechem jaki dobrze znam. Kiedyś myślałem, że jest prawdziwy, ale teraz wiem, że tak nie jest.
- co ty tu robisz? I jakim cudem zdobyłaś mój adres? - warczę.
- tak się witasz z byłą dziewczyną? - wydeła usta, niby w smutną podkowę.
- no właśnie byłą, choć ja bardziej nazwał bym dziwką, no bo jak inaczej nazwać tą, która rozkłada nogi, przed wszystkimi, a nie tylko przed twoim kumplem. Nie należy ci się szacunek. - warczę.
- on nic nie znaczył. - mówi i dotyka mojej klatki.
- zabieraj te łapy - mówię i zaczynam się stresować, by w każdej chwili nie zjawiła się tu Paula.
- co tak się rozglądasz? Sprowadzasz tu sobie dziwki? To ja powinnam tu mieszkać, a nie ona! - oburza się.
- po pierwsze, to nie dziwka, bo stoi przede mną, a po drugie, nie jesteśmy razem i nigdy byś tu nie zamieszkała. Jeszcze raz zapytam. Skąd masz ten adres? - warczę.
- a czy to ważne?
- tak to jest ważne. - mówię przez zaciśnięte zęby.
- co tu się dzieje? - za mną słyszę głos matki mojego dziecka.
- nic, idz do salonu. Zaraz tam przyjdę. - mówię oschle, nie patrząc na dziewczynę za mną.
- o nie. Tym razem, nie będziesz mówił mi co mam robić. Mam zostać twoją żoną, ale to nie znaczy,  że mam się ciebie słuchać. - warczy. Cholera kobieto nie teraz.  - coś się stało? Kim pani jest? - pyta się upszejmie.
- dziewczyną Stepa.
- chyba chciałaś powiedzieć, że ex dziewczyną. - wtrącam się. Paula patrzy się na mnie z szokiem. - byliśmy razem, ale mnie zdradziła z moim własnym kumplem. - tłumaczę w skrócie.
- Step ile to już minęło, co? Pięć lat? - pyta z uśmieszkiem.
- siedem - odpowiadam.- dzisiaj. - dodaje.
- Step idz do naszej córki. - mówi patrząc się na dziewczynę w drzwiach.
- ale...
- idz, ja to załatwie. - mówi władczo, wciąż na mnie nie patrząc. Cholera, uwielbiam kiedy jest taka dominująca. To spawia, że jest jeszcze bardziej seksowniejsza.
- dobrze kochanie. - mówię i odchodzę.

Mafia Game Tom lll •ZAKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz