12

3.9K 175 7
                                    

Step
Podjechałem pod dom rodziców o dwunastej. Zaprkowałem samochód na podjeździe. Gaszę silnik i odwracam się w stonę Pauli.
- Jesteś pewna? Wciąż możemy wrócić i zakopać się w kołdrze i nie wychodzić cały dzień. - mówię z nadzieją, że może jednak zmieni zdanie.
- wysiad. - warczy. Zrezygnowany wychodzę z samochodu i idę do tylnich drzwi i wyciągam Lenę. Paula od rana się do mnie nie odzywa. Myślę, że ona żałuje naszej ostatniej nocy, choć by mnie unikała, ale każdy inaczej reaguje. Tylko czemu mi o tym nic nie mówi. Wchodzimy do środka, gdzie od razu napada na nas moja mama, później bierze Lenę, co pozwala zostawić mi panie same i iść do salonu, gdzie siedzą Zack i ojciec. Scott wyprowadził się przed wczoraj, ale pomaga ojcu w mafii. W końcu za nie całe dwa lata będzie miał to przejąć.
- co tam? - pytam wchodząc do salonu.
- o Step w końcu, już myśleliśmy, że nie przyjedziecie. - mówi ojciec.
- przecież z tego co mówiliście stał się pantoflarzem. Skoro kazała mu przyjść, to pewne, że choćby miał przyjść na siedemnastą zrobiłby to. - odzywa się młody.
- ja przynajmniej, miałem więcej kobiet niż ty. - wystawiam mu języka jak byśmy byli w przedszkolu. Ojciec ma z nas polewkę.
- oj dobrze, że wciąż zachowujecie się jak dzieci. - w pomieszczeniu pojawia się mama a za nią Paula. - przy najmniej wciąż mam cząstkę małych chłopców. - dodaje. - chodźcie, jest już obiad - ruszyliśmy wszyscy razem za kobietą. Każdy siada na swoim miejscu i dostajemy od gosposi talerze z jedzeniem. Zabrałem się za jedzenie. Było wyśmienite. Pieczony kurczak a do tego surówka.
- dziękujemy mamuś, było pyszne - odzywam się. Wiem, że mama na takie okazje, robi sama obiady i jest jeszcze lepsze niż gosposi.
- nie ma o czym mówić - zawsze taka była. Była skromna.
- ale to prawda pani Lawrence.
- jaka tam pani. Mów mi Marita, albo mamo. - uśmiecha się.
- będę się czuć niezręcznie.
- może zostawimy panie same i pójdziemy do mnie do gabinetu się napić co?
- ja prowadzę.
- to zostaniecie na noc. - odzywa się mama. O nie, ja mam plany, co do pewnej kobiety.
- oj chciałbym, ale mam jeszcze coś do załatwienia. - tym razem wzrok ląduje na Pauli.
- ja o niczym nie wiem. O wszystkim mi nie mówi. - broni się.
- no tak. U nich to rodzinne. Mi Thomas też nie mówi o wszystkim. Niby to denerwuje, ale tak jest lepiej. Kiedy nic nie chce powiedzieć, to znaczy, by się nie wtrącać. Tak już jest w tym interesie. - Paula patrzy się na nią z niezrozumieniem. O cholera.
- przepraszam, ale jakim interesie? - pyta niezrozumiale.
- nie powiedziałeś jej? - pyta ojciec.
- o czym? - pyta moja narzeczona.
- nie powiedziałem - patrzę na ojca. - nie ważne - teraz patrzę na matkę mojej córki i przyszłych dzieci.
- jaki ojciec taki syn - moja mama kręci na mnie głową. Posiedzieliśmy jeszcze z jakąś godzinkę i postanowiliśmy się zbierać. Ubieramy się i wracamy do samochodu. Odpalam silnik i wyruszam w stronę miasta.
- czemu nie jedziesz w stronę domu? - słyszę słodki głos.
- muszę coś jeszcze załatwić w klubie. - zatrzymuję się przed lokalem. Będę tam dłuższą chwilę. Masz. - mówię podając jej kartę. - chcesz możesz iść na zakupy, do fryzjera lub gdzie chcesz. Kup sobie coś, małej. Nie potrzebnie będziecie się tylko nudzić. - mówię.
- nie chcę od ciebie żadnych pieniędzy. Nie długo pójdę do pracy i wtedy będę robić zakupy. - protestuje.
- nie ma mowy. Moja kobieta nie będzie pracować. Ta karta i tak miała iść dla ciebie. Te wszystkie pieniądze nie są tylko moje, ale nasze wspólne. - próbuję ją przekonać, ale nic nie robić, więc wciskam ją w jej dłonie. - bez dyskusji. Masz iść na zakupy i szaleć. - mówię rozkazującym tonem. - należy ci się. Wezmę małą i tak pewnie będzie spać, a z resztą dam radę, albo ktoś mi pomoże. - widzę, że się wacha. - poczekaj tu, zaraz ci kogoś przyprowadzę. - mówię i wychodzę. Gaszę samochód i zostawiam kluczyki w środku i idę do środka lokalu. Podchodzę do lady, która w dzień jest recepcją. - Leon, pojedziesz z Paulą na zakupy? Dałem jej kartę, ale wątpię, by ją użyła dobrowolnie. Masz gust. Doradzisz jej i wymusisz, że ma to kupić. - mówię.
- spoko, w końcu ją poznam. Wszyscy o niej mówią, ale nikt nie widział. Poznam kobietę, która ujarzmiła mojego kuzyna. - śmieje się.
- to chodź zastąpi cię dziś kto inny. - mówię i wychodzimy ze środka. Kieruję się do samochodu. Weźcie mój samochód i nie chcę widzieć w nim pustek. Ma być zapakowany różnymi torbami. Zabiorę tylko Lenkę.
- kogo? - pyta ze zdziwieniem.
- moją córkę. - mówię i wyciągam dziecko z fotelikiem.
- wow. Tego się nie spodziewałem. - mówi patrząc na dziewczynkę, która się przebudza. - Paula - zaglądam przez okno. - pojedzie z tobą mój kuzyn. Ufam mu i wiem, że się zaprzyjaznicie. Jest gejem, więc o wszystkim będziecie mogli porozmawiać. - mówię a Leon wsiada do auta a po chwili odjechali.

Mafia Game Tom lll •ZAKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz