Slendy

645 25 4
                                    

Patrzyłaś jak butelka połyskuje podczas obracania się aż w końcu zatrzymała się wprost na Operatorze.
Spojrzałaś na niego podejrzliwym wzrokiem. Jednak ciężko było odczytać ci jego reakcje.
Wstałaś i zwróciłaś się w stronę szafy.
Zmierzyłaś drewniane pudło wzrokiem. Było duże ale czy wystarczająco by pomieścić osobę o takim wzroście? Zwróciłaś głowę znów w stronę mężczyzny. Zmierzyłaś go wzrokiem raz jeszcze i szybko powróciłaś do szafy próbując mocą wyobraźni go tam wepchnąć.

- Nie martw się, jakoś dam radę- usłyszałaś jego głos w swojej głowie.
Aż podskoczyłaś gdy zobaczyłaś go za sobą. - Podaj mi dłoń - poprosił a ty bez wahania spełniłaś jego prośbę.
Wszedł pierwszy. Schylił się znacznie jednak wciąż nie póścił twojej dłoni. Bardzo chciał cię chronić więc nawet w takich okolicznościach  musiał być pewny, że nic ci się nie stanie gdybyś się podtknęła.
Bez żadnych komplikancji weszłaś i czekałaś aż drzwi się zamkną.

Autorka: Macie siedem minut

Nie czekałaś długo aż zalała was ciemność.
Usłyszałaś jak Slendy siada. Nie zdziwiło cię to przecież stanie przez siedem minut w takiej pozycji to tortura. Przykucnełaś przy nim, jednak gdy tylko usłyszałaś jakiś szmer wystraszyłaś się i zachwiałaś, przewracając się bliżej mężczyzny.
Usłyszałaś coś podobnego do pełzającego węża. Następnie coś chwyciło cię za kostkę. Serce zaczęło ci mocniej bić.

- Spokojnie, to tylko ja. Pozwól że cię lekko poprawię... - znów usłyszałaś jego głos. Pokiwałaś tylko głową na zgodę. Nie byłaś przekonana czy na pewno to widział więc dodałaś "mhm"

To co było na twojej kostce zaczęło owijać się wzdłuż nogi. Na drugiej poczułaś to samo. Było ci dziwnie, jakby owijał cię cieplutki wąż. Nie mogłaś za bardzo ruszać nogami. Te macki blokowały ci ruchy.
Gdy zaczęły owijać się na wysokości ud poczułaś jak następne "więzy" zaczynają otaczać Ci ręce. Pewoli pnęły się wzdłuż twoich kończyn. Podniosły cię lekko spowrotem do pozycji stojącej, unosząc niewysoko nad drewnianą płytą będąca dnem szafy. Macki na rękach dotarły do ramion a z tamtąd, bezproblemowo rękawem pod twoją sukienkę. Poczułaś jak Twój biustonosz się unosi lecz nie rozpina. Oplotły twoje piersi. Westchnęłaś czując ich ciepło i ciężar. Gdy się tam ułożyły wydawało ci się że stały się jakby gorętsze.
Próbowałaś uspokoić oddech lecz nie ułatwiały ci tego macki błądzące po twoich udach. Wiedziałaś już dobrze gdzie zmierzają. Gdy już miały się tam zacząć bawić, załaskotały cię przez co zaczęłaś się szarpać.

- Mam łaskotki! - zaczęłaś protestować chichocząc. Wtedy usłyszałaś szept w swojej głowie. Mówił słodkie rzeczy i uspokajał cię.
Nie przestawał. Wydawało ci się jakby ktoś stał za tobą i mówił wprost do twojego ucha po czym nagle zmieniał zdanie i ucho.
Nawet nie zauważyłaś kiedy macki na nogach zacisnęły się mocniej. Tym razem będąc pewnym że nie dasz rady wykonać ani jednego ruchu.

Dalej byłaś zafascynowana szeptem. Zalałaś się rumieńcem na zdereźny żart. Czułaś jakbyś mogła pójść za tym głosem nawet i na drugi koniec świata.
Tak jak się spodziewałaś macki znalazły się w twojej bieliźnie. Pobłądziły jeszcze wokół wejścia do ciebie, drażniąc cię. I już miałoby się zdawać, że wejdą w ciebie, wszystkie cztery. Zdziwiła cię myśl że właściwie tak trochę na to czekasz. Byłaś bardzo rozgrzana, straciłaś poczucie czasu.
Mruczałaś po wpływem wszystkich dziwnie przyjemnych doznań.

Nagle jakby urwał ci się film. Wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko. Ale gdy drzwi się otwarły jakby nigdy nic siedziałaś na przeciwko Slendiego. Panowała między wami cisza. Nic dziwnego, byłaś oszołomiona.
Az musiałaś się zastanowić czy to naprawdę się stało.

Bo ja tak go kocham 💗Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz