Liu

751 35 10
                                    

Butelka zaczęła się kręcić a ty zamknęłaś oczy i zacisnęłaś dłonie powtarzając imię chłopaka w kółko
w myślach. Bardzo chciałaś być z nim w tej, i tak już niezręcznej, sytuacji. Nie mogłaś sobie wyobrazić nikogo innego. Byłaś z nim naprawdę blisko. Chciałaś gromadzić wspaniałe wspomnienia z nim w roli głównej. Chociaż nie zawsze było kolorowo to wiedziałaś, że i takie chwilę są warte zapamiętania. Przydawały się one też w związku by dalej przeć do przodu.

Aż zabłyszczały ci oczy ze szczęścia gdy butelka się zatrzymała, oczywiście na twoim wybranku. Przez chwilę przemknęła Ci myśl, że może masz jakąś super moc, albo to po prostu magia.

Liu wstał i podszedł do ciebie.
Z promiennym uśmiechem wyciągnął dłoń w twoją stronę. Nie czekając ani chwili dłużej przyjęłaś jego pomoc.
Spojrzałaś mu w oczy. Liczyłaś na iskierki. Na światło lub jakiś inny rodzaj w jaki mogłoby się objawić szczęście.
Jak za machnięciem magicznej różdżki ujawniło się ono lecz zaraz po tym przebiegł cień czegoś groźnego.
Zamrugałaś i znikło.

Dałaś się poprowadzić i weszłaś do szafy. Zaraz za tobą wszedł chłopak.
Zignorowałaś tamtą dziwne sytuację.
Po wejściu szatyn znów chwycił cię za rękę. Zalałaś się rumieńcem w reakcji na jego ciepłe dłonie i urocze zachowanie.

Autorka- Macie siedem minut

Dobiegł was głos dziewczyny a potem drzwi się zamknęły, zostawiając was samym sobie. Ścisnęłaś jego dłonie mocniej. Czując to chłopak pocałował cię czule w czoło.

- Mam pomysł, pomoże ci się rozluźnić- powiedział spokojnym głosem po czym puścił twoje dłonie i położył swoje na twojej talii.

- Teraz spróbuj się odwrócić - nadal spokojnie wydawał ci instrukcje.
Ufałaś mu więc bez zbędnego gadania obróciłaś się. Przez to, że trzymał cię w talii wiedziałaś kiedy będziesz do niego tyłem.

- A teraz proszę podaj mi dłonie- wsłuchiwałaś się w jego łagodny głos. Jednak miałaś lekkie obawy dokąd zmierza jego zachowanie. Przecież nigdy nie nadszarpnął twojego zaufania, więc dlaczego miałby to teraz zrobić.
Nawet nie zauważyłaś kiedy zdjął szalik. Poczułaś jego miękki materiał oplatający ci nadgarstki. Nagle się zacisnął nie pozostawiając ci ani jednego ruchu.

- Liu? C-Co ty robisz? - wystraszyłaś się, przypominając sobie cień
w oczach chłopaka.

- Spokojnie... Po prostu mogłyby trochę przeszkadzać. - jego głos nadal był spokojny jednak coś się w nim zmieniło. Był bardziej stanowczy i... Niebezpieczny?
Przebiegły cię dreszcze oraz myśli, o tym, że chyba nie byłby w stanie zrobić ci krzywdy.

Szatyn był silny chociaż nie wyglądał. Wiedziałaś o tym lecz przekonałaś się na własnej skórze dopiero teraz gdy bez problemu obrócił cię spowrotem w swoją stronę.

- Reader... Proszę daj mi te kilka minut, które zostały. Potem możesz mnie skrzyczeć, uderzyć a nawet rzucić. - wyczułaś dziwną, nie pasującą do niego desperację. Nie wiedziałaś co się z nim dzisiaj, a właściwie teraz, stało.

- O czym ty mówisz..?- byłaś zdezorientowana i trochę zestresowana nie wiedząc o co chodzi chłopakowi. Chciałaś powiedzieć coś jeszcze. Nalegać by Ci wyjaśnił. Jednak szatyn ci na to nie pozwolił.
Pocałował cię, tak z nienacka. Położył wtedy dłonie na twoich ramionach.
Jednak po tym akcie czułości zjechał nimi niżej wzdłuż twojego ciała. Sam uklękł przed tobą.
Zamilkłaś na dobre gdy poczułaś jak rozpina zamek w twoich spodniach a później jednym powolnym ruchem zsunął je w dół. W tym czasie zaczął całować cię po dolnej części brzucha.
Twoje obawy zniknęły z ty zaczęłaś chichotać. Chłopak nie wpadł na to że przecież masz tam łaskotki.

Zrozumiałaś dlaczego masz związane ręce. Gdyby nie to już dawno byś go odepchnęła by więcej cię nie łaskotał.

Za chwilę jednak łaaskotanie przerwało a chłopak zszedł niżej. Wraz z nim twoja bielizna.
Jeszcze wolniej zsuwał z ciebie majtki, dokładnie badając twoje nogi. Czułaś jego smukłe palce na udach, wewnętrznej stronie kolan i łydkach. Aż w końcu kawałek materiału wylądował na wcześniej zsuniętych spodniach. Wtedy już bez zbędnego tracenia czasu jego dłonie znalazły się tuż pomiędzy twoimi nagami, zresztą zupełnie tak jak jego usta.

- Liu... - jego imię wypadło powoli i przeciągle z twoich ust gdy poczułaś delikatny dotyk chłopaka. Nadeszła cię fala gorąca i aż zapiekły cię policzki oraz uszy z podniecenia jakie w tobie obudził.

Gdy ty tak przeżywałaś kończył mu się czas. Rozpieszczał cię tyle ile mógł by pod sam koniec ubrać cię z powrotem i wstać.
Akurat na czas. Gdy się wyprostował drzwi zaczęły się otwierać wpuszczając światło.

- Teraz zrozumiem jeśli mnie uderzysz. J-Ja... Przecież zrobiłem to bez twojej zgody... - wyszeptał ostatnią część byś tylko ty była w stanie usłyszeć.
Faktycznie nigdy nie posuneliście się tak daleko. Nawet nie rozmawialiście jeszczę o pierwszym razie. Jednak ty nie byłaś na niego zła, wręcz dla ciebie mógłby nie kończyć. Bynajmniej nie tak szybko...

- Nie uderzę cię, nawet jakbym chciała! - zauważyłaś trafnie ze śmiechem. Chłopak zrobił tylko zdziwioną minę po czym przypomniał sobie o swoim szaliku.
Jednak było już za późno.

- Aż tak się do ciebie dobierała że musiałeś ją związać?! - zaczął oczywiście Candy.
Zrobiłaś się tylko jeszcze bardziej czerwona. Liu również zrobił się czerwony.

Chłopak wyszedł z szafy. Chciałaś pójść w jego ślady jednak zanim zeszłaś na podłogę, poniósł cię w stylu panny młodej.

- Nie, to tylko po to by się nie wyrywała gdy będę kończył to co zaczęłam. - mówiąc to patrzył niebieskowłosemu prosto w oczy. Po czym uśmiechnął się szarmancko i odszedł wgłąb korytarza do jego pokoju.

Bo ja tak go kocham 💗Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz