24 - Nie twój interes

153 15 1
                                    

- Dziękujemy Panu, Doktorze - odezwał się po zakończonej wizycie Namjoon podając rękę mężczyźnie - Zasłużona kwota wpłynie na pańskie konto w ciągu doby. Jak zwykle.
Lider odprowadził lekarza aż do bramy, gdzie mężczyzna wsiadł do swojego samochodu i ruszył z podjazdu. Rzuciłam okiem na śpiącego Jungkooka. Okazało się, że rana sama w sobie nie była tak poważna. Jednak najprawdopodobniej narzędzie, którym został zraniony było brudne lub zardzewiałe, co spowodowało zwiększony ból, obrzęk i stan zapalny. Całe szczęście lekarz, po którego zadzwonił Jin, dał sobie z tym radę.

- Jak myślicie, czy będzie wszystko pamiętał, gdy się obudzi? - spytał Taehyung rozglądając się po mnie i reszcie chłopaków.
- A czemu miałby nie pamiętać? - prychnął Yoongi - Nie był pijany.
- Ale był ranny - zauważył Jimin - Był zdenerwowany, ranny i obolały.
- Jak zwykle nie masz racji! - obruszył się Yoongi.
- Chłopaki, dość - przerwałam im - Jungkook śpi. Jeśli chcecie się kłócić, to idźcie do innego pokoju.
Wow. Aż sama się dziwiłam moim słowom. Czemu mnie to obchodziło? Nie powinno mnie to obchodzić. Jimin spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Właściwie, to wszyscy powinniście iść spać - powiedziałam błądząc wzrokiem po ścianach - Na pewno jesteście bardzo zmęczeni. Powinniście odpocząć po dzisiejszej misji...
- Od kiedy się o tak o nas martwisz? - spytał Jin podchodząc do drzwi ciągnąc za sobą Yoongiego i Taehyunga.
- Od kiedy należy do gangu - zaśmiał się Hoseok także wychodząc z pokoju odpowiadając na pytanie przyjaciela - Teraz jesteśmy jak rodzina.
Jimin stał spokojnie. Nie zwracałam na niego większej uwagi, bo zajęta byłam wpatrywaniem się w śpiącą twarz bruneta. Zauważyłam, że miał bardzo ładny nos. Co ja chrzanię, musiałam przyznać, że cały był przystojny. I chociaż nadal pamiętałam, jak traktował mnie na początku naszej znajomości, to chyba zaczynałam go lubić.
- Myślę, Lisa - odezwała się nagle Jimin. Podskoczyłam w duchu, bo zapomniałam o jego obecności w pomieszczeniu - Myślę, że tobie też przyda się odrobina snu.
- Tak - przyznałam ziewając na dowód -  Chyba masz rację.

- I wtedy trzeba podrzucić - poinstruował mnie Jin pokazując jak perfekcyjnie przerzucać naleśniki na drugą stronę - Łatwizna.
Jin poczekał chwilę, aż naleśnik się zrobi i zdjął go z patelni.
- No nie wiem, czy taka łatwizna - stwierdziłam cicho przejmując od chłopaka patelnię. Nalałam na nią trochę ciasta do naleśników i rozprowadziłam je po całej powierzchni.
- Co tak pięknie pachnie? - spytał Jimin siadając przy stole - Jin-hyung, jest już może moja kawa?
- Jak zwykle, już na ciebie czeka - odpowiedział z uśmiechem chłopak i podał młodszemu kubek z parującym napojem - Uczę Lisę gotować.
- Czyli ciekawie się zapowiada - zaśmiał się blondyn biorąc do ręki kubek.
- Jimin, czyżbyś coś sugerował? - spytałam uśmiechając się do niego sztucznie. Blondyn zaśmiał się w odpowiedzi. Zauważyłam, że chyba już czas przerzuć naleśnika na drugą stronę, więc spróbowałam to zrobić. Zamachnęłam się i podrzuciłam go w powietrze. Niestwty nie trafił z powrotem na moją patelnię.
- Lisa, czy mogłabyś mi wytłumaczyć, co ten naleśnik robi na mojej głowie? - spytał poważnie Jin. Odwróciłam się i zauważyłam chyba najśmieszniejszy widok, jaki kiedykolwiek widziałam. Jin naprawdę miał na głowie naleśnika. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem. Śmiałam się tak bardzo, że nie mogłam przestać.
- Chyba pierwszy raz widzę, jak Lisa się śmieje - powiedziałam Jimin uśmiechając się tak szeroko, że zniknęły jego oczy.
Odetchnęłam głęboko i spojrzałam znów na Jina. Z uśmiechem zdjęłam mu naleśnika z głowy.
- No to spróbuję jeszcze raz - zaśmiałam się znów nakładając na patelnię kolejną porcję ciasta.

- Jungkook? - odezwałam się cicho wchodząc do ciemnego pokoju. Ostrożnie zamknęłam drzwi nogą, bo obie dłonie miała zajęte. W jednej ręce trzymałam talerz z naleśnikami dla chłopaka, a w drugiej szklankę soku pomarańczowego. Podeszłam do jego łóżka i postawiłam jego śniadanie na szafce nocnej - Jungkook, śpisz?
- Nie - odpowiedział marudnym głosem uchylając oczy - Właśnie mnie obudziłaś.
Otworzył oczy i spojrzał na mnie zaciekawiony wzrokiem, po czym przeniósł go na talerz ze śniadaniem.
- Jin zrobił naleśniki? - spytał podnosząc się szybko do pozycji siedzącej. Szybko jednak pożałował swojej decyzji, bo ból promieniujący z jego rany gwałtownie się nasilił, i opadł z powrotem na łóżko.
- Nie, ja zrobiłam naleśniki - powiedziałam i zauważyłam jego niepewny wzrok - Możesz spokojnie jeść, nie są zatrute.
- Aż dziwne - powiedział sięgając po szklankę z sokiem.
- Słuchaj, Jungkook - odezwałam się słysząc jego nieprzyjemny komentarz - To nie ja jestem dla ciebie niemiła od mojego przybycia do tego domu. To ty traktujesz mnie jak śmiecia.
- Gdybym traktował cię jak śmiecia, już dawno leżałabyś na wysypisku, uwierz mi - powiedział brunet upijając łyk napoju.
Przewróciłam oczami na jego słowa.
- Właśnie o tym mówię - powiedziałam.
Spojrzałam na jego koszulkę i skrawek bandaża, który wystawał z pod spodu.
- Jak twoja rana? - spytałam posyłając mu zmartwione spojrzenie.
To nie tak, że jakoś specjalnie obchodził mnie jego stan zdrowia. Po prostu pamiętałam, jak próbowałam zatamować krwawienie i utrzymać tego kretyna przy życiu. Chciałam wiedzieć tylko, jak się czuje i czy rana się goi.
- Nie twój interes - odpowiedział.

Blood, sweat and tears | Jeon JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz